41. Goście, goście

290 39 6
                                    

Powrót do świadomości był dla mnie, niczym wynurzenie się z wody po bardzo długim i niebezpiecznym skoku w dół. Nadal czułam szum w głowie, który jedynie wzmógł moją panikę. Widząc obok siebie Tharasa, od razu rzuciłam się w jego stronę, chcąc zaczerpnąć z jego ramion spokoju i bezpieczeństwa. Jednak czy było to możliwe?

Gdy tylko przymykałam powieki, ponownie przenosiłam się do tamtej blaszanej puszki, która zabijała moich bliskich.

- Oni tam nadal są - mówiłam, płacząc. - Mój tata tam został ... - głos mi się załamał i wpadłam w kolejne spazmy.

- Już dobrze. Spokojnie - słyszałam opanowany i troskliwy głos mojego męża. - To się jeszcze wcale nie wydarzyło. Jesteśmy na twojej planecie.

- Co takiego? - oderwałam się od niego i wtedy ponad jego ramieniem, dojrzałam lepiej pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy.

Starłam łzy z oczu i zrozumiałam, że Tharas miał rację. To był ziemski pokój, na dodatek bardzo podobny do tego z moich wspomnień. A należał do cioci Patrycji.

Ponownie przytuliłam się do ramion męża, który gładził dłoniami moje plecy i pocałował w czubek głowy.

- Co .. co z rodzicami? - wyszeptałam. - Czy oni ... A Ava!?

- Nie wiem, ale musimy zaufać twojemu ojcu i założyć, że przyszłość Archezji jeszcze nie nastała i będzie zależeć od naszych działań.

Następnie streścił mi swoją wieczorną rozmowę z tatą, ale i tak jego słowa nie potrafiły ukoić moich obaw i strachu o bliskich.

- Posłuchaj. Jeśli chcesz im pomóc, musisz skoncentrować się na zadaniu, jakie wyznaczył nam twój ojciec. Czyli odnalezieniu sprawcy tych tragicznych wydarzeń.

- Masz na myśli konstruktora tego obcego statku?

- Zgadza się.

- Nie wiem. Czuje się taka zmęczona i wyczerpana - jęknęłam, a wtedy Tharas pomógł mi się ponownie położyć, zajmując miejsce tuż obok i nie wypuszczając ze swych objęć.

- Dlatego w pierwszej kolejności ochłoniemy i odpoczniemy. Musisz być silna i gotowa do działania, gdyż bez ciebie w tym świecie, ja sam niewiele zdziałam.

Przytaknęłam, jednak bałam się zamknąć oczy, by ponownie nie znaleźć się w koszmarze. Nie potrafiłam tak po prostu przyjąć do wiadomości, że dzisiejsze zdarzenia nie miały miejsca, ale i myśl o śmierci bliskich była na tyle wstrętna, iż nie dopuszczałam jej do siebie.

Oddychając już swobodnej, wiedziałam, że dam z siebie wszystko, by ocalić najbliższych.

- To pokój mojej ciotki - powiedziałam cicho.

- Zakładam więc - po chwili odezwał się Tharas - że w twoim mieszka obecnie Alia.

- Alia?

- Twoja siostra.

- Ona tu jest?

- Oczywiście - Tharas uniósł się i podparł na łokciu, spoglądając na mnie. - Widziałem ją, nim się obudziłaś.

- Tak? I co powiedziała?

- Nasza wizyta zaskoczyła ją i się wystraszyła. Poza tym nadal nie darzy mnie sympatią - uśmiechnął się.

„Moja siostra - zamyśliłam się, wpatrując w sufit. - Więc w końcu będzie mi dane ją poznać".

***

Obudziłam się wczesnym rankiem, otulona kołdrą, a obok mnie leżał Tharas, nadal pogrążony we śnie. Usiadłam i poczułam dreszcz na ciele, wspominając wczorajszy koszmar, który dla mnie wydarzył się na prawdę. W pokoju nie było zimno, a przez szparę w zasłonach przedzierały się do wnętrza jasne promienie słońca.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz