- To wszystko – odpowiedziała mężczyźnie zza lady, który postawił właśnie przed nią szkło z zamówionym trunkiem.
Ciemny sok z korzenną przyprawą był dokładnie tym, czego teraz potrzebowała. Rozmowa z matką jak zawsze kosztowała ją sporo silnej woli i samozaparcia, by nie wdać się w bezproduktywną dyskusję. Wciąż pamiętała czasy, gdy tak właśnie robiła i to, jak bezowocnie na tym wychodziła. Ze zszarganymi nerwami, karą i dodatkowym nadzorem. Na całe szczęście tamten czas minął bezpowrotnie i teraz potrafiła już kontrolować swoje życie na tyle, jak dalece dało się pozostawić rodzicielkę w błogiej niewiedzy.
Knajpa, w której obecnie się znajdowała, nie należała do tych z gatunku cieszących się dobrą opinią, choć w jej mniemaniu ciężko było znaleźć w Febronie miejsce równie godne polecenia. Lubiła tę zapijaczoną spelunę, która to oferowała szeroki wybór soków, dodatków, nielegalnych gier, zakładów oraz kobiecego towarzystwa, jeśli oczywiście miało się trochę grosza przy duszy.
O tej porze było tu jeszcze pusto i o to właśnie chodziło. Nikt jej w tym miejscu z pewnością nie będzie szukał czy zaczepiał. Chciała jedynie posiedzieć w ciszy, czując lekki szum w głównie od wypitego soku.
Miała już prawie dwadzieścia pięć lat, a nadal czuła się więźniem swojej rodziny. Rodziny? Kiepski żart. Był kiedyś taki czas, gdy to słowo odzwierciedlało jego definicje. Jednak od dwóch lat pozostawało bezpowrotnie zdewaluowane. A dokładniej od tamtego pamiętnego wydarzenia z udziałem jej ojca, gdy wszystko rozpadło się niczym domek z kart.
- Zrobiłem to dla was, dla ciebie kochana – skamla ojciec, tłumacząc się przed matką.
To była zdrada, której ona nigdy mu nie wybaczyła. Pochodziła ze starej, wielopokoleniowej rodziny. Apeirońskiej szlachty, która pozostając w mniejszości, zawsze była wierna swojemu państwu i królowi. A ojciec okrył ich dom wstydem i upokorzeniem. Jej rodzicielka, w oczach swoich przodków, jak i tych żyjących krewnych, stała się zdrajcą, dla którego chęć powiększenia swego majątku, była ważniejsza od zasad wpajanych jej od małego. Nie miało znaczenia to, iż tylko jej małżonek wpadł w szpony pieniądza. Matka w oczach innych była skalana tak samo, jak on, a łatka zdrajcy jeszcze długo ciążyła na jej dobrym imieniu.
Ojciec był człowiekiem z ludu, który dorobił się swojej funkcji i stanowiska własnoręcznie, ciężką i uczciwą pracą. Kiedy rodzice się poznali, oboje zakochali się w sobie, a mamie prawdopodobnie dodatkowo imponowała oddana postawa ojca w sprawach swojego państwa. Kiedy jednak owo oddanie zmieniło się w chciwość i pychę, jej miłość obróciła się w gniew i nienawiść do swojej drugiej połowy i nic nie było w stanie naprawić tego, co się między nimi popsuło.
Oczywiście kara spadła także na nią - ich jedyną córkę, choć w owym czasie była jedynie naiwną marionetką w rękach ojca. Z tego też powodu i ona odwróciła się od niego. Matka długo pracowała nad odbudową reputacji ich nazwiska. Mimo to osoba jej córki stała się „partią" z pogranicza.
W pewnym sensie właśnie dlatego nadal pozostawała skazana na utrzymanie się przez rodziców. Nikt godny w oczach rodzicielki jak dotąd nie starał się o rękę jej dziecka. Zresztą życie na cudzy koszt nie było do końca takie złe. Jasne, brakowało jej wolności, ale czy w małżeństwie miałaby więcej swobody? Szczerze w to wątpiła. A tak to słuchała się mamusi i w wolnym czasie mogła robić, co chciała. No prawie.
Matka lubiła wynajdywać jej obowiązki i powinności związane z rodowym tytułem, co nie do końca budziło w niej entuzjazm. Jednak obecnie Lasa była mistrzem zaciskania szczęki i trzymania języka za zębami, a swoje powinności starała się spełniać oszczędnie i w miarę sprawnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/165233505-288-k444677.jpg)
CZYTASZ
Śpiąca królewna: w krainie czarów
FantasyDwa światy. Dwie siostry. Z wyglądu identyczne, a jednak mające mało co wspólnego ze sobą. *** Kamila niespodziewanie trafia do swojego rodzinnego domu, o którym nie miała pojęcia, a obowiązki, które pozornie ma pełnić w imieniu siostry do czasu j...