56. Bad guy

253 36 10
                                    

Amen śmiał się tak głośno obok jej ucha, iż w normalnych warunkach już dawno odepchnęłaby go od siebie. Nawet uwagi właściciela knajpy, który również dołączył do nich ze swoim towarzystwem, nie robiły na niej żadnego wrażenia. Były niczym odległe echo albo brzęczący owad, którego postanowiła ignorować. Cała jej uwaga od chwili, gdy tylko zasiadała za tym stołem, skupiłam się na mężczyźnie siedzącym naprzeciwko niej. No może jeszcze na piciu, ale to była jedynie fizjologia. Natomiast on, mężczyzna bez twarzy, pochłaniał jej uwagę bez końca. Mimo tego, że praktycznie nie zwracał na nią uwagi, jak i na resztę towarzystwa. Po prostu siedział z założonym rękami i jakby trwał w miejscu, gdzie go posadzono. Nie odzywał się, nic nie pił i nie jadł.

O co tutaj chodziło? Przecież nie był maszyną. A może niewolnikiem tego szczurzego dyrygenta, który zezwolił jej tu usiąść? W sumie nie miało to dla niej większego znaczenia, a będąc w stanie upojenia, czuła się w swoich myślach i czynach bezkarna. Dlatego też gapiła się na niego bez ustanku, nie mogąc w pewnym sensie uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Że jest tak blisko tej mistycznej postaci, o której tyle słyszała, a na której walkę nie była w stanie zorganizować sobie wyjazdu. A skoro spełniło się to, co było poza jej zasięgiem, to czemu by i nie spróbować czego więcej? Nie miała nic do stracenia. Najwyżej usłyszy co nieco drwin ze strony przyjaciela. Kątem oka widziała, jak i on sam wygląda. I miała wrażenie, że jemu dobra zabawa jeszcze bardziej uderzyła do głowy. Tulił właśnie swą twarz do dekoltu tutejszej dziewki, zapominając, jak zarzekał się kiedyś przed nią, iż nawet przez szybę by jej nie pocałował. Ha, być może to jednak ona będzie wytykać mu głupie zachowanie, a sama usłyszy niewiele. Nieważne.

Odwróciła wzrok i dopiła zawartość swojej butelki. Z przykrością stwierdziła, że musi skorzystać z wychodka, co i tak było zastanawiające, gdyż do tej pory nie było to konieczne. Cień nie Cień, ale z posikanymi gaciami nie miała zamiaru się do niego zbliżać. Z trudem wydostała się ze swojego miejsca, rejestrując czyjąś rękę w miejscach, gdzie nie powinna się znaleźć. Nie miała jednak ochoty na słowne przepychanki z kompletnie pijanym towarzystwem i szybko wyswobodziła się, odchodząc w stronę szalet.

Co za banda - westchnęła, ale gdy tylko wyobraziła sobie minę swojej rodzicielki, jaka zapewne zrodziłaby się na jej twarzy, spoglądając na jej dzisiejszych towarzyszy wieczoru, od razu bardziej ich doceniła.

Wracając do stolika, czuła się bardziej trzeźwa. Mogło to być jedynie złudzenie pijanej albo też ostry zapach uryny nieco ją otrzeźwił. Wróciła do stolika, czując na sobie podejrzliwy wzrok pilnujących go osiłków, ale nic sobie z tego nie robiąc, zaczęła przeciskać się na upatrzone miejsce. A z pewnością nie było to jej poprzednie. O nie. Z łatwością wcisnęła się na ławę pomiędzy prawdopodobnie śpiącego faceta, a obiekt jej zainteresowania. Przez moment zderzyła się z podejrzliwym wzrokiem szczurka, pilnującego swojego zawodnika, ale udała, że tego nie widzi, a ten najwyraźniej szybko zaakceptował wybór jej nowego miejsca i wrócił do uprzednio przerwanej dyskusji.

Udało się - pisnęła w środku, zdając sobie też zaraz sprawę z tego, że nie wie, co dalej. Najlepiej byłoby się czegoś napić, ale zapomniała podejść do baru. Przeklęła w myślach swoją głupotę. Nie było mowy o tym, by opuściła swoje nowe stanowisko, a i proszenie o pomoc kogokolwiek z tej kompani nie miało sensu.

Cóż, będzie mi musiało wystarczyć to, co już wypiłam - dodała w duchu, choć średnią było to pociechą. Nadal nie czuła się dostatecznie ogłuszona i miała wrażenie, że potrafi jeszcze logicznie myśleć.

Szkoda było jednak czasu na podobne dyrdymały. Rzucała też krótkie spojrzenie w kierunku swojego tajemniczego sąsiada.

A on nic. Nadal tam trwał, nie zwracając, czy to na nią, czy kogoś innego, uwagi. Po co w ogóle się tutaj znalazł? Czy to ten stary chudzielec rozkazał mu się tutaj pokazać? Niczym jakaś rzecz na witrynie sklepowej? Był dla niego jedynie towarem, dzięki któremu, zarabiał krocie? I dlaczego sam wojownik się na to godził? Nie budził wrażenie kogoś spolegliwego. Czuła, że to on w ich tandemie pociąga za sznurki i szczurek tańczy tak, jak się mu gra. Jedynie ta postawa była sprzeczna z jej domysłami.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz