Z godziny na godzinę moja nostalgia jedynie się powiększała. Zapowiadało się, iż król spełnił swój obowiązek, biorąc sobie za żonę wskazaną przez tutejszy świat polityki kobietę, poświęcił jej niezbędne minimum swojej uwagi i na tym sprawa dla niego się kończyła.
Wielokrotnie odszukiwałam wzrokiem mojego męża, z daleka obserwując, jak zabawia rozmową poszczególnych gości, jak tańczy z innymi kobietami i poświęca im swoją uwagę. Ja dla niego nie istniałam i najwidoczniej swoje pięć minut na własnym weselu miałam już za sobą. Nasz wzrok nigdy nie spotkał, gdyż on nikogo w tłumie nie wypatrywał. Część oficjalna była za nami i teraz mógł się cieszyć towarzystwem bliskich mu osób i gości, które z pewnością w większości znał.
Czułam się osamotniona pomimo tego, że ciągle ktoś mi towarzyszył lub zabawiał rozmową. Jednak to nie byłam ja, a jedynie duch mojej siostry. Niewiele mogłam powiedzieć, jedynie przytakując lub rzucając zdawkowe zdania czy uwagi. Bardzo mnie to męczyło. Ciepłe spojrzenie, które dodawało mi otuchy, odnajdywałam jedynie na twarzy taty oraz królewskiej matki, która to jednak rozmawiała ze mną dość oficjalnie, ale przecież inaczej nie mogła.
Jak początkowo czas płynął szybko, tak teraz zdawał się wlec niemiłosiernie. Fizycznie czułam się dobrze, ale psychicznie byłam wycieńczona. Uczucie rozpaczy coraz silniej rozpierało mi piersi i w chwili krytycznej po prostu ruszyłam przed siebie i wyszłam na korytarz. Na nikogo się nie oglądając, skierowałam swe kroki ku wyjściu na nieduży taras, otoczony kolumnami. Nigdy wcześniej tutaj nie byłam i chyba jedynie cudem udało mi się znaleźć w dniu dzisiejszym w miarę spokojne i odludne miejsce.
Zbliżyłam się do kamiennej balustrady i ostrożnie wychyliłam. Panował już mrok, a wkoło, tuż pode mną słyszałam rozmowy i śpiewy bawiącej się ludności. Gdzieniegdzie paliły się ogniska, a ludzie wesoło świętowali ożenek swojego króla. Ponownie się wyprostowałam, wzdychając.
Wtem usłyszałam szmer czyichś kroków i przestraszona odwróciłam się, napotykając wzrok dwóch, starczych oczu.
- Tal-go – stwierdziłam nieco przestraszonym i rozczarowanym głosem.
A co? Myślałaś, że to twój mąż przyszedł sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku, skoro zniknęłaś z sali? – zapytał jakiś złośliwy głos w mojej głowie.
- Pani – sługa oczywiście się skłonił. – Wybacz, że ci przeszkadzam, ale nie miałem jeszcze dzisiaj okazji do tego, by złożyć ci najserdeczniejsze życzenia pomyślności. Zarówno dla ciebie, jak i twojego męża. Obyście długo żyli i panowali w zdrowiu i pomyślności.
- Dziękuję Tal-go – odparłam bez entuzjazmu, spuszczając wzrok i bawiąc się materiałem sukni. – Gdzie byłeś dzisiaj rano? – zapytałam.
- Ja pani? – zdziwił się.
- Tak, ty – odparłam. – Zawsze mi towarzyszyłeś, a dzisiaj zostałam sama. Źle się z tym czułam.
- Pani, moje obowiązki względem ciebie dobiegły już końca. Moja skromna osoba podlega bezpośrednio rozkazom twojej matki.
- Czyli zastanę tutaj sama, a ty wrócisz do Ignisu?! – spytałam przerażona tym odkryciem i spojrzałam mu w twarz.
Ewidentnie był zaskoczonym moją uwagą i chyba nie wiedział, co może mi na to powiedzieć. W tej krótkiej chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo zdołałam się przyzwyczaić do jego towarzystwa. Być może nie zawsze był ze mną szczery, ale słuchał moich poleceń i starał się na tyle, jak dalece mógł, dopomóc mi zmierzyć się z tym, co mnie czekało. A teraz? Miałam zostać tu sama? Bez nikogo bliskiego, w dodatku odtrącona i niepotrzebna?
CZYTASZ
Śpiąca królewna: w krainie czarów
FantastikDwa światy. Dwie siostry. Z wyglądu identyczne, a jednak mające mało co wspólnego ze sobą. *** Kamila niespodziewanie trafia do swojego rodzinnego domu, o którym nie miała pojęcia, a obowiązki, które pozornie ma pełnić w imieniu siostry do czasu j...