5. Ten świat

415 38 5
                                    

Przeziębienie nie było groźne, ale postanowiłam dostosować się do rady „brata" i pozostać w łóżku przez cały dzień. Musiałam przyznać, że nie było to wcale takie złe. Jedzenie podawane miałam do łóżka, a co jakiś czas zjawiał się ktoś ze służby, by sprawdzić, czy czegoś mi nie trzeba lub przynieść ciepły napar przypominający herbatę, ale z pewnością z dodatkiem jakichś tutejszych ziół. Początkowo łykałam ten wywar z dużą dozą niepewności, ale gdy po jednym kubku sprawił, iż poczułam się lepiej, nie miałam już żadnych oporów przed kolejnymi porcjami.

Czy przyszło mi do głowy, że być może ktoś chciał mnie nie tyle otruć, ile być może otumanić jakimiś tutejszymi ziółkami? Pewnie, ale jaki byłby tego sens? I tak tkwiłam w tej psychodelii, nie rozumiejąc, jak mogłam ją tak łatwo przyjąć do wiadomości i ... zaakceptować? Pogodzić się i walczyć? Może po prostu nie było sensu tego roztrząsać, a jedynie płynąć na fali tego szaleństwa.

A że książę dotrzymał słowa i przysłał do mojego pokoju nie jedną, a kilka książek, z braku lepszego zajęcia oraz czystej ciekawości, zaczęłam je studiować. Przyznaję, że nauka nigdy nie była moją mocą stroną. To znaczy, nie byłam jej bezgranicznie oddana i podchodziłam do niej zawsze, jak do obowiązku, a nie czegoś ciekawego czy potrzebnego. Robiłam to, co było moim obowiązkiem, a jako dziecko jedynie tego ciocia Patrycja ode mnie wymagała. Plus sprzątanie swojego pokoju, a w późniejszych latach całego mieszkania, choć musiałam przyznać, że obowiązki były sprawiedliwie podzielone. Będąc obecnie w trzeciej klasie liceum, nadal nie wiedziałam, co chciałabym robić w życiu. W sumie to właśnie ciotka namówiła mnie na tego typ szkoły, tłumacząc, że nauka w niej da mi czas na to, bym zastanowiła się nad tym, co chcę w życiu robić. Wtedy brzmiało to rozsądnie i dość wygodnie, ale dzisiaj budziło moje wątpliwości.

Czy ciotka Patrycja wiedziała, że po osiągnięciu pełnoletności (zakładając dość naiwnie, że moja obecna sytuacja jest prawdziwa) wrócę do obcego świata? Bo jeśli tak, to namowa na wybranie tego kierunku edukacji byłaby swego rodzaju podstępem, który miał na celu moje dalsze trwanie w stanie zawieszenia, nie ukierunkowując mnie na nic konkretnego, a tym samym nie łącząc trwale, z czymś na Ziemi. Jeśli naprawdę miałam tam jedynie czekać na „przeniesienie", to wybór był wręcz idealny.

Zadałam sobie też sprawę, że przez ten cały czas prawdopodobnie moje życie było kontrolowane i ustawione na konkretny tor, a ja nieświadomie w niego wmanewrowana, toczyłam się wyznaczonym przez innych tropem. To odkrycie było nieco przerażające. I jak niby teraz miało być inaczej? Jak mogłam sama decydować o sobie i swoim losie?

Byłam niemal pewna, że czekają mnie tutaj same kłopoty. Zniknięcie prawdziwej księżniczki i moja jakaś „domniemana" rola tutaj nie mogły być czym fajnym czy dobry. Nikt nie ucieka z pałacu do innego świata z błahego powodu lub samego faktu znudzenia dotychczasowym życiem. I coraz bardziej obawiałam się tego, co tutejsze „władze" przygotowały dla mnie.

Jednak namiętne wnikanie w tego typu rozważania, niczego dobrego by nie przynosiły. A ja nie miałam najmniejszego zamiaru tak łatwo poddawać się przewrotnemu losowi. Dlatego zaczęłam czytać przyniesione mi książki.

Pierwsza z nich brzmiała nieco jak podręcznik szkolny i kto wie, czy właśnie nim nie był. Zawierała wszystkie podstawowe informacje na temat Archezji, jej krain, ludności i obyczajów, a także języków, co wydało mi się nad wyraz ciekawe. Cztery krainy, oznaczały cztery rasy mieszkańców oraz cztery języki plus nieoczekiwanie piąty, zwany Językiem Królów, który dostępny był jedynie dla członków rodzin królewskich oraz wysoko postawionych urzędników.

„Jego bezpodstawne lub bezprawne stosowanie podlega karze ..." - co za snobizm - pomyślałam, czytając i równocześnie przewracając oczami. Jednak i tak nic tak bardzo mnie nie zdziwiło, jak dotarcie do drugiej książki i lektura niuansów dotyczących rodów królewski. Nie wiedzieć dlaczego, bardzo mnie to wciągnęło i zafascynowało. A wszystko za sprawą magii, która wgryzła się tę gałąź Archezji. Blizny, potwory i półbogowie. Zadziwiające i zdumiewające niczym barwna bajka dla dorosłych.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz