- Spakowana? - zapytała Zoe wchodząc do pokoju.
Clarissa skinęła głową z uśmiechem. Była zadowolona i podekscytowana - właśnie nadszedł dzień, kiedy miała się wprowadzić do Diego i Zoe.
- To twoje walizki? - zapytał Diego, gdy wypuścił ją z objęć.
Ponownie skinęła głową i podniosła pakunki.
- Daj mi to - polecił chłopak i zaczął wynosić jej rzeczy.
- Dziękuję - odpowiedziała na te działania przyjaciela.
- Nowe życie! - krzyknęła Zoe na cały korytarz.
- Bez przesady - zaśmiała się brunetka.
- Z przesadą.
*
- Jeśli chcesz to ci pomożemy - zaproponował Diego, kiedy przetransportowali walizki Clarissy do jej nowego pokoju.
- Daj spokój, poradzę sobie - odpowiedziała dziewczyna klękając koło pakunków.
- Cicho, cicho! Pomożemy ci, będzie trzy razy szybciej i spędzimy razem czas - zarządziła w swoim stylu Zoe.
- Dobra, dobra.
Wyciągali rzeczy Clarissy z walizek i układali na ustalonych przez nią miejscach. Wszyscy troje zachowywali się przy tym jak dzieciaki - byli szczęśliwi i nie mogli się doczekać dalszego etapu ich wspólnego pożycia.
- Teraz już nigdy się od nas nie uwolnisz - rzuciła Zoe wieszając koszule w szafie.
- Na razie nie mam tego w planach.
- Czuj się jak u siebie - dodał Diego. - W końcu jesteś już u siebie.
- Jasne - przytuliła ich.
- Jestem głodna - mruknęła Zoe, a pozostała dwójka jej przytaknęła.
- Zamawiamy coś? - zapytał Diego.
- A może pierwsze wspólne gotowanie? - zaproponowała Clarissa niepewnie.
- O, super pomysł! Chodźcie!
- Ostrzegam od razu, że nie umiem gotować! Mogę wam pomagać w jakimś krojeniu czy coś, ale za nic innego się nie biorę, bo inaczej będziemy już zmuszeni na zamawianie.
- Dasz sobie radę chłopie - Zoe poklepała, a raczej zdzieliła go po plecach.
*
- Muszę naprawdę przyznać, że prowadzisz jak szalona - skomentowała Clarissa wysiadając z samochodu.
- Cicho tam, bo będziesz chodziła do pracy na nogach - odgryzła się szatynka i zamknęła drzwi.
- Dziewczyny?
- Co? - zapytały chórem.
- Patrzcie kto wrócił - Diego wskazał dyskretnie palcem na stojąca niedaleko Victorię Dawson.
- No nareszcie! - fuknęła Zoe. - Mieliśmy przez nią tylko więcej pracy.
Clarissie też nie podobało się zastępowanie Victorii, ale była ciekawa co sprawiło, że Dawson była tak długo nieobecna.
- Muszę ją wypytać, co miała takiego do roboty! - Zoe wykrzywiła usta.
- Dobra, potem będziesz się wypytać. Chodźmy już, bo się spóźnimy - Diego pchnął lekko przyjaciółki w stronę planu.
CZYTASZ
ɪ ᴡɪsʜ ғᴏʀɢᴇᴛ ᴛʜɪs ᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴘᴘᴇɴᴇᴅ || ғ.ᴡᴏʟғʜᴀʀᴅ
Fanfiction'Może w rzeczywistości, nie chciał przyznać się przed samym sobą do tych cholernych motylków w brzuchu, które pojawiały się ilekroć rozmawiał z Clarissą? Może nie chciał się przyznawać do ciepła, które towarzyszyło widokowi jej promiennego uśmiechu...