- Cześć. Jestem Harry - chłopak wyciągnął rękę w stronę Clarissy, uśmiechając się niepewnie. Zdezorientowana dziewczyna chwyciła dłoń chłopaka.
- Więc ty jesteś Harry? Jestem Zoe. - Druga z dziewczyn nie wyglądała już na zaskoczoną.
- Ktoś mi wytłumaczy co tu się do cholery dzieje? - zapytała coraz mniej zadowolona Clarissa.
- Powiesz jej w końcu, czy ja to mam zrobić? - Zoe zwróciła się do milczącego Diego.
- To ja już może wyjdę... - Harry chwycił za kurtkę wiszącą na wieszaku.
- Chyba tak będzie najlepiej... - westchnął Diego.
- Cześć, miło było poznać - krzyknęła na odchodne Zoe i zamknęła drzwi. - To jak będzie przyjacielu?
- Może nie tutaj...
- Powiecie mi o co chodzi? - ponowiła pytanie Clarissa, wchodząc za przyjaciółmi do salonu.
- To może usiądziemy?
- Nie Diego, postoję. Mów w końcu, co tu się dzieje!
- Harrytomójchłopak - wyrzucił z siebie.
- Co? - zapytała Clarissa unosząc brwi.
- Widzisz? Wiedziałem, że tak będzie - zwrócił się wkurzony Diego do Zoe.
- Ja po prostu chciałabym wiedzieć co powiedziałeś, bo nic nie zrozumiałam.
Zoe wybuchnęła śmiechem na te słowa, a Diego westchnął i powtórzył o wiele wolniej:
- Mówiłem, że Harry to mój chłopak.
- Chłopak? Nie mówiłeś...
- Bałem się twojej reakcji, okej?
- Czemu miałbyś się bać mojej reakcji?
- No nie wiem, nie wiedziałem co sądzisz o takich, jak ja.
- Takich jak ty? Czy to coś zmienia? Zaskoczyłeś mnie tylko i tyle.
- Więc to dla ciebie nie problem?
- Nie - pokręciła głową.
- Mówiłam ci kretynie! Nie musisz schizować za każdym razem, gdy poznajesz nową osobę. Teraz możesz zaprosić swojego wybranka na jakieś oficjalne oględziny.
- Jasne...
- Co to w ogóle miało być? Nie zdążyłam go dobrze poznać!
- Zamknij się już głupku! - krzyknęła Clarissa i mocno przytuliła Diego. Po chwili zarobiła też w głowę poduszką rzuconą przez Zoe.
*
- Clarissa, zaczekaj!
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i zobaczyła biegnącego Finna.
- Hm? - zaśmiała się.
- Chcesz porobić coś ze mną? - zapytał z nadzieją.
- Teraz?
- Teraz.
- No wiesz... W zasadzie to miałam iść na zakupy, ale w sumie jutro też mogę...
- Jak chcesz to mogę iść z tobą na zakupy! - rzucił ochoczo chłopak.
- Jesteś tego pewien? - zapytała Clarissa ze śmiechem.
CZYTASZ
ɪ ᴡɪsʜ ғᴏʀɢᴇᴛ ᴛʜɪs ᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴘᴘᴇɴᴇᴅ || ғ.ᴡᴏʟғʜᴀʀᴅ
Fanfiction'Może w rzeczywistości, nie chciał przyznać się przed samym sobą do tych cholernych motylków w brzuchu, które pojawiały się ilekroć rozmawiał z Clarissą? Może nie chciał się przyznawać do ciepła, które towarzyszyło widokowi jej promiennego uśmiechu...