- Co chcecie dziś robić? - zapytała Clarissa przy śniadaniu.
- A co ty proponujesz Lissa? - odpowiedział pytaniem na pytanie Pan Evans.
- Cóż...nie mieszkam tu tak długo, żeby być ekspertem od organizowania wycieczek po Atlancie. Sama widziałam raptem kilka takich typowo turystycznych miejsc.
- Na przykład? - zainteresowała się Olivia.
- Zoe i Diego zabrali mnie do Georgia Aquarium, odwiedziłam niemal wszystkie parki, ogród botaniczny...a i jeszcze poszłam z Finnem do ZOO - wyliczyła.
- Z Finnem do ZOO? Ciekawe - skomentowała Zoe cicho.
- Brzmi fajnie - rzucił David.
- A ty Zoe? Jak uważasz, co warto jeszcze zobaczyć? - zagadnęła Liv.
- Są tu piękne parki, Clarissa miała już okazję je zobaczyć, jest parę fajnych muzeów. Ludzie kochają muzeum Coca-Coli, ale mnie to tam nie kręci. O wiele lepsze jest Scad Fash, ale to moje subiektywne zdanie, coś dla ludzi, których rajcuje moda. Są fajne klimatyczne kina, jeśli lubicie zwierzęta to Georgia Aquarium i ZOO są warte odwiedzenia - odparła szatynka.
- Wow, dużo tego.
- Zgadzam się - przytaknął David córce.
- Więc, co was interesuje? - zapytała Clarissa ze śmiechem.
*
- Macie może jeszcze ochotę na kino? - zagadnęła Clarissa, kiedy wędrowali ulicami Atlanty.
- Cały dzień atrakcji, a ty jeszcze proponujesz kino? - zaśmiała się Olivia.
- Nie przesadzaj młoda.
- Właściwie, to czemu nie? - odezwał się Pan Evans. - Mogłybyście potem pochodzić jeszcze po sklepach.
- A ty?
- A ja, pochodziłbym po działach męskich.
- No dobra, podoba mi się ta propozycja - zaaprobowała młodsza z córek.
- A potem coś zjemy - dodała Clarissa.
- No i dogadane. To które miejsce na film proponujesz, Lissa?
- Dajcie mi chwilę, aby mogła to przemyśleć.
*
- Jesteś zadowolona z tego wszystkiego, prawda? - zapytała Olivia, gdy wychodziły z kolejnego sklepu obwieszone torbami.
- To znaczy? - siostra spojrzała na nią z ukosa.
- Z tego, co dzisiaj robisz, z pracy i tak dalej.
- No pewnie. Czemu teraz o to pytasz? - zdziwiła się Clarissa.
- Nie wiem... Jakoś tak o tym pomyślałam.
- Jestem bardzo szczęśliwa, to spełnienie marzeń. Dążyłam do czegoś takiego, do pracy na tak dużym planie. Nie dość, że spełniam się zawodowo, to jeszcze poznałam tu tyle wspaniałych osób. Nigdy bym nie pomyślała, że osoby, które dopiero co poznałam okażą mi takie wsparcie.
- Cieszę się twoim szczęściem.
- Dziękuję - dziewczyna przytuliła młodszą siostrę. - Jest tylko jedna rzecz, która nie daje mi spokoju...
- Mama?
- Skąd wiedziałaś? - zdziwiła się Clarissa.
- O to też mi chodziło... Zastanawiałam się, czy czujesz się dobrze z tym wszystkim?
- No...nie. Jest mi przykro, cholernie przykro, że jest między nami taka, a nie inna atmosfera.
- Nie dziwię się.
- Ale co ja na to mogę poradzić? Wiesz...tak, mówię że mam to gdzieś, ale prawda jest inna. Brakuje mi kontaktu z nią, to w końcu moja matka.
- Tak...
- Diego opowiadał mi o swojej sytuacji rodzinnej... Nie chcę ci opowiadać o tym za dużo, bo nie wiem, czy życzyłby sobie tego, ale kiedy usłyszałam o tym...boje się, że będzie tak między mną i mamą, że nie będziemy mieć już żadnego kontaktu.
- Musicie porozmawiać.
- Przecież wiem, ale nie zanosi się na to, żeby ona chciała.
- Możesz wyciągnąć do niej rękę pierwsza - zasugerowała młodsza.
- Muszę pomyśleć.
- Jasne, rozumiem. Brakuje mi ciebie w domu stara.
- Poważnie?
- Tak, bez ciebie jest tak pusto - oznajmiła Olivia.
- Mi też was brakuje. Mam co prawda Zoe i Diego...
- No i pana Wolfharda - dorzuciła młodsza.
- No dobra, mam Zoe, Diego no i pana Wolfharda, ale wiesz...to nie to samo.
- Rozumiem cię. Cieszę się, że znalazłaś takich świetnych znajomych.
- Ja też się cieszę.
- I naprawdę widać, że jesteś szczęśliwa...to jak o nich opowiadasz i tak dalej.
- Serio?
- No jasne.
- Dobra, chodź, poszukajmy taty.
Ruszyły w stronę gastronomicznej części centrum handlowego, rozglądając się za Davidem.
- Telefon ci chyba dzwoni - zauważyła Olivia.
- Faktycznie - rzuciła Clarissa i zaczęła szukać go w torebce. Kiedy wyciągnęła urządzenie było już za późno, bo osoba, która chciała się z nią skontaktować, przestała dzwonić.
- Kto dzwonił? Tata? - zapytała Olivia.
- Finn - odparła Clarissa rumieniąc się, kiedy zauważyła, kto do niej telefonował.
- Oddzwoń - zasugerowała młodsza z sióstr z uśmiechem.
- Nie... Napiszę mu, że pogadamy później.
- Jak chcesz - zaśmiała się Olivia.
Clarissa już zaczynała wystukiwać wiadomość, ale została uprzedzona.
Finn: Jak tam? Wszystko gra?
Clarissa: Tak. Wybacz, ale nie mam teraz czasu, żeby gadać. Tata i siostra mnie odwiedzili i jesteśmy na mieście.
Finn: Ooo, fajnie. Bawcie się dobrze.
Clarissa: Dziękuję :* Zadzwonię, kiedy będę mieć czas.
Finn: Okej.
- Czemu się tak szczerzysz? - zapytała Olivia, widząc minę siostry.
- Co...? Och, daj spokój! Nie szczerzę się.
- Polemizowałabym.
Clarissa pacnęła siostrę w ramię i zmieniła temat:
- Chodźmy w końcu, trzeba znaleźć tatę.
- Tak, tak, tatę... - Olivia wybuchnęła śmiechem i rozejrzała się dookoła: - Zdaje się, że siedzi tam.
Istotnie, David Evans siedział przy jednym ze stolików i machał do swoich córek.
CZYTASZ
ɪ ᴡɪsʜ ғᴏʀɢᴇᴛ ᴛʜɪs ᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴘᴘᴇɴᴇᴅ || ғ.ᴡᴏʟғʜᴀʀᴅ
Fanfic'Może w rzeczywistości, nie chciał przyznać się przed samym sobą do tych cholernych motylków w brzuchu, które pojawiały się ilekroć rozmawiał z Clarissą? Może nie chciał się przyznawać do ciepła, które towarzyszyło widokowi jej promiennego uśmiechu...