chapter fourty: words, deeds and consequences

489 34 34
                                    

Nieprzespane noce potrafią być inspirujące. Można podczas nich wpaść na mnóstwo sensownych rozwiązań problemów, w jakich się znaleźliśmy. Można też dojść do wniosków i przestać w końcu ukrywać przed sobą pewne oczywiste fakty z naszego życia. Clarissa ostatnio mało sypiała i naprawdę jej się to nie podobało, jednak ta jedna noc uplasowała się wśród naprawę przyjemnych w jej osobistym rankingu, jakkolwiek by to nie brzmiało.

W kuchni już ktoś był. Nie zastanawiała się nad tym ani chwili, po prostu tam weszła, co nie było normą ostatnimi czasy, gdy pragnęła unikać nawet bliskich sobie ludzi. Xavier stał przy blacie i mieszał coś w misce. Nie miał na sobie koszulki. Dla Clarissy nie był to nadzwyczajny widok, pamiętała doskonale ich pierwsze spotkanie. Chłopak chyba nie usłyszał, że weszła do pomieszczenia. Dziewczynie zajęło to chwilę, aby przemóc się i podejść bliżej. Oparła się o blat obok niego i patrzyła przez chwilę na swoje dłonie.

- Cześć - rzuciła, nie patrząc na niego.

- Cześć - odpowiedział niemal szeptem.

- Co dobrego robisz? - zagadnęła.

- Naleśniki.

- Fajnie... - Pokiwała głową, odwróciła się i oparła, tym razem, tyłem do blatu. - Posłuchaj, chcę cię przeprosić. Wiem, że to może niewiele dla ciebie teraz znaczy, ale jest mi po prostu przykro. Naprawdę nie wiem, dlaczego nie wyjaśniłam wszystkiego na początku i...

- W porządku - przerwał jej.

- W porządku? - Spojrzała na niego.

- W porządku, po prostu. Też myślałem nad wieloma sprawami i przecież nie mogę cię zmusić do miłości, prawda?

Clarissa przygryzła wargę, nie spuszczając wzroku z Xaviera. Była zdziwiona jego reakcją. Spodziewała się raczej kłótni lub zignorowania jej słów.

- Cieszę się, że to ty zaczęłaś tę rozmowę. Mnie ciężko byłoby się na to zebrać. - Zaśmiał się.

- Naprawdę, spodziewałabym się wszystkiego, ale na pewno nie takiej reakcji.

- To chcesz, żebym zaczął się tu z tobą kłócić? - Trącił ją w bok.

- Nie, podziękuję!

- No to chodź tu. - Xavier objął ją ostrożnie, uważając aby nie ubrudzić jej ubrań. Clarissa odetchnęła głośno. - Będzie dobrze. Musisz walczyć o tego Finna, bo zaraz może być za późno?

- Słucham? - Oderwała się od niego.

- Błagam cię. Musiałbym być naprawdę głupi, aby po dogłębnym zastanowieniu się tego nie zauważyć.

Clarissa uniosła brwi i wzruszyła ramionami. Przeszła kilka kroków z zamiarem wrócenia do pokoju po telefon, ale odwróciła się jeszcze i zapytała:

- Na pewno wszystko między nami w porządku?

- Tak. Jakoś poradzę sobie z moim złamanym sercem. - Chwycił się teatralnie za pierś. Dziewczyna zaśmiała się i poszła do swojego pokoju. Do głowy wpadł jej pewien pomysł i błagała wszystkie siły wyższe, aby udało się jej go zrealizować. Wszystko leżało w rękach jednego chłopaka. Może nie do końca, bo przecież miała spotkać Finna już następnego dnia, gdyż ten dzisiejszy był dniem wolnym, ale i tak błagała w myślach Noah Schnappa, aby był dla niej pomocny. Postanowiła napisać do niego i dowiedzieć się, gdzie przebywa Finn. Nie miała prawie żadnych podstaw, aby sądzić, że Noah jej odpowie, ale czuła, że warto spróbować. Rozmawiała z nim kilka razy i wiedziała, że jest blisko z Finnem. Nie miała niczego do stracenia.

ɪ ᴡɪsʜ ғᴏʀɢᴇᴛ ᴛʜɪs ᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴘᴘᴇɴᴇᴅ || ғ.ᴡᴏʟғʜᴀʀᴅOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz