Weekend

7 2 1
                                    

Dziś pierwszy raz w życiu byłem na kręglach. Oczywiście po godzinie nas wydupcyli po tym co zrobił Karma ale to za chwilę. Otóż o dziewiątej wbiliśmy się na krzywy ryj do kręgielni, zmieniliśmy buty i poszliśmy pograć. Pięć minut później zaczęliśmy nawalać kulami w kręgle. Siwy co chwile strike'ował bo on to po prostu jest dobry we wszystkim lecz wyjebane na niego. W pół do dziesiątej dostałem strasznego rage'a, bo jak był ten tor to Karma myślał, że to gówno na końcu to zjada te piłki i nie oddaje. Na początku też myślałem, że tak jest więc razem z Karmą wbiegliśmy na tor by ocalić kulę, łamiąc przy okazji parę kręgli. Niestety kuli nie było ale zamiast jej była ochrona. Potem musiałem się gapić przez szybę jak cała reszta ciupie sobie w kręgle beze mnie i Karmy. Jego to aż tak nie poruszyło bo od razu poszedł do jakiejś knajpy ale mnie trochę tak bo się nudziłem. Przynajmniej wejście było za friko. Przyglądam się jeszcze chwilę i widzę przy barku... Karmę. Jadł od sobie kremówki. I nagle widzę jak Darek tak się zamachnął, że mu kula wypadła z ręki i wleciała prosto w Karmę. Gdyby nie element zaskoczenia Karma prawdopodobnie jadłby sobie dalej niewzruszony ale się biedaczek trochę przestraszył i spadł na stoliczek wypełniony kremówkami. Dostaliśmy permanentny zakaz na wejście ale i tak było warto. Następnego dnia poszliśmy odwiedzić Darka. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że za zniszczenie ulubionego przysmaku Karma on pobił go aż ten zemdlał. Karma poszedł do cukierni kupić kremówki. Pomyśleliśmy, że to miło z jego strony, że chce mu prezent kupić i sami też coś kupiliśmy. Ja kupiłem kaktusa, Siwy wziął złotówkę, Mięchu piwerko i jeszcze kilka fantów. Tylko Alex nic nie wziął ale to nie było istotne. Po chwili stania pod sklepem dotarło do nas, że nie mamy pojęcia gdzie tak właściwie mamy się udać. Wiemy, że do szpitala ale gdzie on jest? Zadzwoniliśmy do Darka ale ten jak zwykle nie odbierał. Zadzwoniliśmy do jego starego, włączyła się poczta. Dopiero jego matka odebrała po czym wydarła się na Alexa o jakieś pierdoły szkolne i podała nam adres. Darek nie grzeszy inteligencją dlatego Alex czasem lubi go namówić do jakiś głupot. Robi to przeważnie w szkole stąd też wąty matki Darka do Alexa. Po włóczeniu się autobusem i spotkaniu paru meneli trafiliśmy do szpitala, w którym przebywał Darek. Oczywiście głupia baba z recepcji zamiast jak na człowieka przystało zaprowadzić nas do tego nygusa zaczęła "odbębniać procedurki" i że ona to nas najpierw musi zapisać zanim nas puści i chuja mamy do gadania. Zadaje nam jakieś głupie pytania najpierw o imię, potem o nazwisko, aż zaczęła się pytać o naszych pieprzonych krewnych. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem ją cisnąć klasycznymi ale i skutecznymi gadkami jaka to jej matka nie jest. Ona ewidentnie wkurzona ale wciąż spokojna wycedziła przez zęby, że ona tu tylko pracuję i żebym się uspokoił. Podziałało. Nie jestem jakąś tam kobietą by wybuchać gniewem jak ktoś mnie zaczyna uspokajać dlatego cierpliwie odpowiadałem na każde z zadanych pytań. Po chyba godzinie w końcu się doczekaliśmy i mogliśmy go odwiedzić. Szkoda tylko, że nie zapukaliśmy przed wejściem bo niesmacznie było wejść tak z buta na salę podczas gdy darek się obmacywał. Na szczęście szybko się ubrał i zaczęliśmy sobie gadać. Po chwili każdy mu wręczył prezenty. Każdy oprócz Karmy. Od tylko się patrzył ze swoimi kremówkami i nic nie mówił. A więc po co mu one były? Po to by je na oczach Darka otworzyć i wsypać, nie zjeść tylko wsypać do gęby, a na koniec wykurwił Darkowi z całej pety opakowaniem w ryj tak, że opakowanie odbijając się rykoszetem od Darka ubiło trochę elewacji i zrobiło ogromną dziurę w kartonowej ścianie. Karma jak tylko zauważył, z czego zrobione są ściany podszedł do niej i jednym ruchem wyrwał prawie caluśką ścianę przygniatając nią Darka. Darek tak pisnął, że mój stary który chuj wie gdzie był, postanowił wpierdzielić się na krzywy ryj do sali. Przez ścianę. Z cegieł. Widać twardy ma łeb po tej wódzie. Stary zaczął się wypytywać gdzie jest matka bo ewidentnie ją słyszał gdzieś tutaj. Szukał jej bo nagadałem mu, że mu stara piwa wylała do zlewu i pojechała do sanatorium. Prawda była inna. Nawaliłem się trunkami starego i zrzygałem się do zlewu, a że tylko takie wyjaśnienie udało mi się wymyślić na walący wódą zlew to teraz są problemy. Po chwili zamilkł i zaczął patrzeć się na tekturę pod którą szlochał cicho Darek. Szlochał on w częstotliwości równej 15000Hz dlatego ojciec pomyślał, że pod tą tekturą leżała matka, która się przed nim ukrywała. Coś tam stary zaczął trajkotać o tym, że tak łatwo mu nie ucieknie i zaczął rzucać cegłami w tą tekturę. Darek tylko piszczał coś ale wydawał z siebie tak wysokie tony, że nikt go nie zrozumiał. Ciężko było stwierdzić czy Darek piszczał bo po prostu jest ciotą czy przez to, że stary mu przygniótł cegłą jajo. Jedno jajo bo drugiego Darek nie ma. Ale o tym może potem. Po chwili stary się zmęczył i poszedł w kimę, a Darek na operacje, bo trzeba przyznać, że Karma ze starym nie żałowali Darka. Na operacji mu musieli jajca aż po fiuta urwać bo nic się nie dało odzyskać. Darkowi przyszyli tylko jakieś dildo, żeby miał co chłopak w nocy robić i zostawili go samego. Po tym jak narkoza u Darka minęła, Darek zauważył, że coś jest nie tak. Już się zboczeniec zaczął obmacywać i jak doszedł do pindola to pisnął tak, że za okna musiał bulić dodatkowo 20 koła. Ciężko było stwierdzić czy to ze smutku czy radości bo dildos po mimo swoich 7 centymetrów był zdecydowanie dłuższy od poprzedniego prącia Darka.

Opowiadanko część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz