Poniedziałek

9 2 1
                                    

"Dziś dostałem opieprz za spóźnienie. To nie moja wina, że zawsze po powrocie ze szkoły rzucałem książkami w psa. Odkąd pies nie żyje znacznie dłużej szuka mi się plecaka. Chuj z tym, że znalazłem go na legowisku psa tam gdzie rzucam w nim od lat. Po prostu jak rzucam w legowisko plecakiem, na którym zawsze jest pies, on cicho warczy i wiem, że trafiłem. Tak to po prostu musiałem go szukać na czuja. Ale wracając. Dzisiaj w naszej szkole był licealista. Najgorszy z najgorszych. Pomimo tego, że znam ku-ta-se (Którego nauczył mnie o dziwo sam Bambo lecz pomijałem fragmenty z gwałtem) to tym i tak złożył by mnie samym kutasem. Dlatego bardzo ostrożnie by sobie nie nagrabić u typa podszedłem do niego... i wypierdoliłem mu lepe na pysk. Różne rzeczy przychodzą do głowy po pijaku. Jak mi przypieprzył to aż Darkowi jucha z nosa poleciała. Poleciałem chyba na 15 metrów i poleciałbym na drugie tyle ale w locie wygrzebałem z kieszeni kartę UNO zmiany kierunku i gość zdechł na miejscu. Tak się ucieszyłem, że się obudziłem i przypierdzieliłem głową o parapet i zasnąłem od razu, choć wydaję mi się, że od uderzenia po prostu zemdlałem na kolejne kilka godzin. Tym razem śnił mi się Bambo. Dobierał się on do Darka. Bambo powoli go obejmował i przypadkiem włącza tryb ekstra wibracji w dildosie Darka. Darek się posrał ze strachu. Bambo podobnie. Ja nie byłem gorszy bo się zejszczałem ze śmiechu. Szkoda tylko, że naprawdę. Przebudziłem się i patrzę w zegarek. O KURWA JUZ PO 10TEJ. Biorę szybko plecak... aaa no tak znowu nie wiem gdzie go posiałem. Olewam plecak ciepłym moczem (i w przenośni i dosłownie, bo trochę mi z nogawni wykapało na plecak, a ja nie jestem jakimś obszczymurem by obszczany plecak na plecy zakładać), biorę kartkę z drukarki i długopis i lecę na zajęcia. Przyszedłem idealnie na... apel. Nie pamiętam, żeby dzisiaj miał być apel ale ja wielu rzeczy nie pamiętam więc nie zamierzałem protestować. Okazało się, że dziś w szkole była oczywiście sesja zdjęciowa do jakiś zasranych albumów. Ja na szczęści jestem na końcu ale nie ma opcji bym zdążył podlecieć do domu by wziąć jakieś lepsze ubrania. Pobiegłem do kibla by jakoś się poprawić i patrzę i widzę wykurwistą plamę na moich spodniach. MOICH SPODNIACH OD ADIDASA. ONE KOSZTOWAŁY CHYBA 5 STÓW. Znaczy i tak je podjebałem, ale sam fakt, że takie fajne spodnie trafił szlag. Chuj ze spodniami. Gorzej z moim wyglądem. Problem był taki, że wyglądałem tragicznie, ogromny guz na czole, ufajdane spodnie, koszula jak psu z dupy wyciągnięta i szczerze nie zdziwiłbym się gdybym odgadł genezę tej koszulki. Ale jak to się stało, że mam całe spodnie uwalone? Po prostu z determinacji założyłem bokserki. Co ma jedno do drugiego? Zawsze, bez wyjątku, zawsze jak noszę bokserki to fiut mi wyjeżdża z nich albo w jedną stronę albo w drugą. Co chwilę musiałem go poprawiać by był w pozycji pionowej. Po 10 próbach wkurzyłem się i na szybkości sobie troszkę zwaliłem by sam stał. Fakt, że byłem w autobusie nie ułatwiał mi zadania ale ostatecznie się udało. Dlatego pewnie od tej ilości poprawek atrament puścił farbę jak Rudy na psiarskich. Po zobaczeniu mojego ogólnego stanu postanowiłem uciec ze szkoły. Wychodząc z budynku widzę nikogo innego niż Rudego. Widać, że jest ledwo po sesji bo jechali równo z dziennika a on jest prawie na końcu, bo ma na nazwisko Pośladek. Ja jestem 3 miejsca po nim więc tak na prawdę to ledwo ci mi się udało. Ten Rudy cieć łapał sobie na jakiś garażach Pokemony. Ta gra była modna 5 lat temu dlatego wbiegłem za nim do garaży i zamknąłem wszystkie wyjścia odcinając je od prądu. Postanowiłem się z nim pobawić w kotka i myszkę. Rudy głupi nie jest i złapał aluzję po chwili więc dał mi też trochę zabawy. Jak go znajdę to zrobię mu z dupy jesień średniowiecza. Naglę słyszę jakieś dziwne dźwięki jak ze Star Warsów. Okazało się, że dwie klatki dalej Bambo z jakimś mongolskim niewolnikiem naćpali się jakiegoś gówna i wmówili sobie, że ich fiuty to miecze świetlne. Przegrana Bamba była tak komiczna, że zapomniałem totalnie o tym Rudym cwelu. Po przegranej Bamba opuściłem go i słyszałem tylko coś w rodzaju "Przestań, miały być Star Warsy a nie pierwsza komunia" i jakieś dziwne dźwięki. Takie jakby duszenie połączone z dławieniem ale nie zamierzałem wnikać. Po chwili znalazłem tą ciotę i tak w niego wbiegłem, że Bambo zaczął piszczeć, a że on piszczy jakby miał 2 lata to mnie to tak rozbawiło, że moja ręka przypadkowo wylądowała na mordzie Rudego" - Takie było moje wytłumaczenie dlaczego ta pizda wróciła do domu bez jedynek xD. Najlepsze w tym było to, że oni serio mi uwierzyli, bo Bamba udało mi się przekupić , a kamerki specjalnie do tej akcji wcześniej odłączyłem.

Opowiadanko część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz