[10] geuneun naleul hae chyeoss-eo

286 21 3
                                    

{Yoongi}

- Wszystkiego najlepszego Jin-hyung!- uśmiecham się i przytulam go z całych sił.

- Jeju, dziękuję- odwzajemnia uścisk. W pewnym momencie jego ręka, przez przypadek, zjeżdża z moich pleców  trochę niżej aż palcami zahacza o kieszeń spodni na pośladku. To przypadek. Na pewno.

- Pff- słyszę prychnięcie z lewej strony, a stoi tam Jimin. Jeszcze nic się nie wydarzyło, a ja już wiem, że za ciekawie nie będzie. Odsuwam się delikatnie od Jina po czym spuszczam głowę speszony.- Nie przeszkadzaj sobie Seokjin. Obmacuj sobie tą cnotkę dalej. Może w końcu przestanie być cholernym prawiczkiem i skończy jęczeć jak bardzo to on nie ma ochoty kogoś poznać.

On odchodzi wściekły. Ja natomiast stoję w miejscu nie mogąc uwierzyć w to co powiedział. Czy jest mi przykro? Oj tak.... Czemu on mnie tak nienawidzi? Co ja mu takiego zrobiłem? Widocznie krzywdzenie mnie sprawia mu radość.

- On jest jakiś dziwny- mówi Jin.

- Z-zaraz wracam...- szepczę i biegnę za Jiminem. Po co? Sam nie wiem. Jeszcze mało mi smutku jak na 5 minut.- Hyung!

- Po co za mną idziesz, co?

- Dlaczego... t-to powiedziałeś?

- A co? Nieprawda? To twoja wina.

- M-moja?

- No a moja? Trzeba było mu jeszcze dać dupy na tym korytarzu! Seokjin to pedał i on tylko poluje na takie nieporadne łajzy jak ty.

- Upokorzyłeś mnie h-hyung....

- Nie popłacz się królewno! Jezu jaki ty jesteś żałosny z tym swoim och i ach! Nie jesteś moją matką, a zachowujesz się dokładnie jak ona! Albo i gorzej. 

- Przestań....p-proszę....- jąkam się coraz bardziej czując gorące łzy pod swoimi powiekami. Moje policzki najpewniej są już czerwone jak pomidor.

- Ale wiesz jaka jest podstawowa różnica między tobą, a moją matką?- pyta zatrzymując się tak gwałtownie, że wpadam na niego. Kiwam głową leciutko na znak, że nie mam pojęcia.- Ona przynajmniej nie szmaci się z byle kim. I to jeszcze na oczach wszystkich.... Rzygać mi się chce jak na ciebie patrzę, wiesz?

- Przepraszam....

- Zejdź mi z oczu- syczy i patrzy na mnie z pogardą. A mogłem za nim nie iść. Przynajmniej nie usłyszałbym tych wszystkich obelg w moją stronę. Załamany chcę iść do domu, ale został mi jeszcze jeden wykład do końca. Wracam do swoich znajomych (czyli Jina) i siadam na podłodze. W akcie bezsilności zaczynam płakać.

- Ej Yoonie... co ci jest?-pyta Jin i kuca obok mnie.

- N-nic....

- Nie płacz. Będzie dobrze.

- Jin.... zostaw mnie w spokoju.

- Słucham?

- Odwal się ode mnie po prostu! Tak ciężko zrozumieć?- wybucham i uderzam otwartą dłonią w podłogę.

- Jak chcesz- wzdycha i chce odejść. Co ja najlepszego wyrabiam? 

- N-nie Jin... czekaj. P-przepraszam...

- W porządku. Powiesz mi co się stało?

- M-może później. Masz d-dzisiaj czas?

- Przykro mi, ale nie. Zajmuje się dzisiaj dzieckiem siostry. Innym razem, dobrze?

- O-okej.

- Jesteś zły?

- Niee, coś ty...- uśmiecham się delikatnie ocierając łzy z policzków.

- Idziemy na zajęcia?

- Mhm.

Cały wykład siedzę jak na rozżarzonych węglach. Chcę do domu, chcę położyć się do łóżka i spokojnie móc się wypłakać. Po raz kolejny Jimin mnie zranił... Z każdym kolejnym razem robi to coraz mocniej i chyba nawet w ogóle nie widzi, że jego zachowanie niszczy mnie od środka.  Znowu czuję się winny tego wszystkiego.  Zwykle w przyjaźni po kłótni wina leży pośrodku, ale z nami... jest zupełnie inaczej. Zazwyczaj to z mojego powodu się kłócimy. Zawsze to ja powiem lub zrobię coś źle. Niepotrzebnie go denerwuję... 

(a/n): jakoś tak mi się smutno zrobiło jak to pisałam... o.O

TYTUŁ: ZRANIŁ MNIE

Hajima! ~Yoonmin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz