Pożegnanie

59 7 1
                                    

Z informacji dostarczonych przez rodzinę austriackiego kierowcy - Niki Laudy, wynika, że trzykrotny mistrz świata odszedł 20 maja. Austriak zmagał się z problemami zdrowotnymi, miał on bowiem dwukrotnie przeszczep nerki, w 1997 roku i w 2005. 

Lauda już niejednokrotnie oszukał śmierć, przykładem jest choćby wypadek z 1 sierpnia 1976 roku, w którym to bolid Laudy wypadł z toru, uderzył w bandę i stanął w płomieniach, Austriak cudem uszedł z życiem. Wielu kierowców zatrzymało się z chęcią pomocy koledze z trasy, trzem z nich udało się go wydostać, Niki był zamknięty w istnym piekle płonął na oczach kolegów i świata. Niestety przy uderzeniu spadł mu kas, co zdecydowanie nie miało korzystnego wpływu, kierowca miał spaloną twarz. Jednak największych skutków nie wywołało spalenie, a spaliny, które wydobywały się z samochodu. Lauda zapadł w śpiączkę. 

Nikt nie wierzył w to, że kierowca ujdzie z życiem, a Lauda nie dość, że przeżył to jeszcze postanowił wrócić na tor, istny wojownik. 6 tygodni, tyle wystarczyło Laudzie aby powrócił do wyścigów. W swoim pierwszym wyścigu po wypadku zajął 4 miejsce. Skutki wypadku Lauda odczuwał całe życie, problemy z nerkami i płucami, ale pomimo tego wrócił do F1, do 2017 był specjalistą dla telewizji RT, więc F1 była obecna do końca jego życia.
Nasuwa mi się na myśl tylko jeden cytat Laudy, a mianowicie „Szczęście jest wrogiem. Osłabia cię. W końcu masz coś do stracenia". Lauda zostanie zapamiętany jako wirtuoz F1, który bolid rozumiał jak nikt inny. My, kibice, zawsze będziemy pamiętać, że 20 maja 2019 roku przyszło nam się pożegnać z prawdziwą legendą, F1 będzie tęsknić ! Spoczywaj w pokoju, pozdrów Sennę i Hunta bohaterze ! 🏆💖

F1 okiem kobietOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz