69

289 6 0
                                    


Robert otworzył oczy. Obok już nie leżała ośmiornica. Przeciągnął się i z powrotem położył się na łóżku. Podniósł głowę do góry, aby spojrzeć na stojący na stoliku nocnym budzik. Było po 7.

Chłopak jakiś kwadrans później zszedł na dół do kuchni. Myślał, że Majka postanowiła wymknąć się nim się obudzi.

- Cześć - oznajmił wchodząc do kuchni.

- Hej - dziewczyna nalewała ciasto na patelnię. Miała na sobie jego ubrania, które dał jej wieczorem.

Olszański zauważył, że na stole stał talerz z kilkoma naleśnikami. Obok stał serek homogenizowany i odkręcony słoik z dżem brzoskwiniowym.

- Jak się czujesz? Czy coś cię boli?

Dziewczyna na chwilę się odwróciła i rzuciła mu spojrzenie z ukosa.

- Nie, nie boli. Tylko czuję... się tam trochę nie komfortowo. I nie rozmawiajmy już o tym.

- Czy mogę się poczęstować?

Majka podeszła do wyspy z patelni i zrzuciła kolejnego naleśnika na stosik.

- Byłam głodna i bez pytania wprosiłam się do twojej kuchni. Skorzystałam z zawartości twojej lodówki. Więc to byłoby dziwne gdybym wyprosiła cię stąd głodnego - wylała ostatnią porcję ciasta na rozgrzaną patelnię.

Olszański wyciągnął chłodniejszy naleśnik ze stosu. Rozsmarował na nim dżem i zwinął w rulon. Nabił na widelec i wgryzł się.

- Chcesz coś do picia? - rzuciła dziewczyna.

- Yhm - potaknął w ustach miał nadal naleśnika.

- Zwykła czarna, może być?

- Yyyy

Dziewczyna wzięła to też za potaknięcie i zalała dwa kubki wodą z czajnika elenktycznego. Przewróciła naleśnik na drugą stronę i zaniosła kubki na stół. Chwilę później przyniosła ostatniego naleśnika i sama zajęła się jedzeniem. Piwońska w przeciwieństwie do Olszańskiego wybrała serek na nadzienie.

- Coś wiadomo na temat ostatniego wyścigu? - dziewczyna miała dość tej ciszy.

- Dziś wieczorem będę do nich dzwonić. Może się dowiem, czy udało im się dogadać z okolicznym automobilklubem. Starają się zorganizować legalny wyścig, ale wszystko okaże się w weekend. Tak jak planowaliśmy wyjeżdżamy w piątek nad ranem i nocujemy tam.

***

 Piwońska otworzyła drzwi mieszkania.

- Wróciłam! - zawołała, po czym udała się prosto do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko. Miała zamiar przemyśleć wydarzenia z poprzedniej nocy, niestety do pokoju wparował Sochocki.

- Gdzie się szwendałaś?! - zawołał wściekły.

Dziewczyna usiadła wyprostowana na łóżku.

- Co tu robisz?! - zasyczała. Mężczyzna nigdy wcześniej nie wchodził do jej pokoju. Tym bardziej nagłe wtargnięcie bez pukania było dziwnie podejrzane.

- Odpowiadaj jak starszy od ciebie pyta - warknął.

- Nocowałam u koleżanki - odpowiedziała dziewczyna, nie miała zamiaru się kłócić. Liczyła na to, że Sochocki po usłyszeniu odpowiedzi zaraz wyjdzie.

- Akurat! Widziałem cię jak się obściskiwałaś na zlocie z Olszańskim. Czy jesteś jego kurwą?

Majka wyglądała jak karp. Wpatrywała się w tego chamskiego osobnika z szeroko otwartymi oczami i ustami.

Skąd ten chuj wie, że byłam na zlocie? - pomyślała.

- Włazisz do mojego pokoju jak do siebie. Przypomnę ci do mieszkanie należy do mojej matki, nie do ciebie - wstała z łóżka. Mówiła coraz głośniej, ale nie krzyczała. - Insynuujesz, że kłamię. A na koniec mnie obrażasz.

- Widziałem cię w miniówce jak flirtowałaś z Olszańskim.

- A to ciekawe - skrzyżowała ręce na piersi. - O ile dobrze pamiętam, to w tych ubraniach wyszłam wczoraj z domu i w tych samych wróciłam dzisiaj. I te jeansy nie wyglądają na miniówkę.

Mężczyzna zgrzytnął zębami. Dostrzegł plecak leżący na łóżko. Poszedł do niego i wyrzucił z niego całą zawartość. Wściekła Majka wydarła mu z rąk pusty plecak.

- Ucieszony?! - wykrzyczała.

Na kołdrze leciała piżama i nieświeża bielizna. Majka przed powrotem do domu odwiedziła Hankę. Oddała jej ubrania i wzięła swój plecak, który został u niej. Jednak dziewczyny unikały rozmowy. Piwońska była nadal wściekła na swoją kumpelę.

Dziewczyna cisnęła plecak w kąt pokoju.

- Teraz widzisz, że to psychopata?! - zawoła do matki, która stała oniemiała w progu pokoju.

Majka wyminęła Sochockiego i matkę. Wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Nie mogła się doczekać października, kiedy to wreszcie wyprowadzi się z domu.

Dziewczyna nie miała gdzie pójść, z Hanką nie pogodziły się, a u Olszańskiego byłoby niekomfortowo.

Mijała właśnie  bramę cmentarza. Nogi nieświadomie zaprowadziły ją do ojca.

Jak by to było, gdyby nadal żył? - pomyślała i weszła na teraz cmentarza.


Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz