49

448 8 0
                                    

Majka dostała od Karola SMS-a, w którym, to chłopak kazał jej się stawić na wyścigu. Całe szczęście tego dnia jej mamy nie było w domu, a Bartek z Hanką mieli czas, aby po mnie wpaść.

Zazwyczaj to Olszańscy na nią czekali, dziś dla odmiany udało się jej być pierwszej. Parę minut później nadjechały dwie Mazdy, a za nimi czerwone Mitsubishi. Robert od razu ustawił się na starcie. Dziewczyna zdziwiła się, bo podobno nie tak całkiem dawno starszy Olszański się już ścigał.

Karol natomiast podszedł do Piwońskiej z kierowcą Evo. Dziewczyna kojarzyła tego około czterdziestoletniego mężczyznę. Czasami towarzyszył Olszańskim na wyścigach.

Przedstawił się jako Franciszek Detmer.

- Ale mów mi Francis — powiedział, podając rękę.

-Majka Piwońska.

-Francis jest naszym mechanikiem, ma własny warsztat samochodowy, a dzisiaj miał przyprowadzić dla ciebie Lancera.

-Że co? Miał dla MNIE przyprowadzić Lancera? Czy się nie przejęzyczyłeś?

-Nie patrz, tak na mnie. Zastanów się, kto jest najlepszy w tym rejonie, oczywiście oprócz mnie i Roberta — uśmiechnął się szelmowsko. - Więc właśnie. Robert kazał przyprowadzić Evo, ale na razie zakazał ci się nim jeszcze ścigać. Po śniegu można się ścigać dopiero wtedy, kiedy zna się i ufa się swojemu samochodowi, a ty jeszcze go nie poznałaś. Choć pewnie boi się, uszkodziłabyś dziś auto.

Po wygranym wyścigu Robert podszedł do Majki i Karola.

- Mam nadzieję, że Karol przekazał ci dokumenty — dziewczyna przytaknęła.

- Ale co to ma wszystko znaczyć?

- Ech... - westchnął. - Wiesz o tym, że Karolowi marzy się zawodowstwo. Właśnie nadarzyła się okazja, aby to marzenie spełnić, jest jednak mały haczyk.

- A co to ma wspólnego ze mną?

- Musisz dołączyć do Teamu Olszański.

- Nadal nic nie rozumiem.

- Ja też nic nie rozumiem — machnął rękoma. - Team Olszański musi się składać ze mnie, ciebie i oczywiście Karola. Dlaczego tak jest nie mam bladego pojęcia. Też to wszystko wydaje mi się śmieszne i zarazem chore. Wygląda jednak na to, że masz potężnego anioła stróża, który chce dać ci szanse tak samo jak Karolowi. Jednocześnie ten twój anioł, jest dla nas diabłem. Szantażuje nas, że jeżeli ty nie weźmiesz udziału w rywalizacji, to Karol także nie.

Majka kilkukrotnie zamrugała.

- Nadal nic nie rozumiem. A co to za rywalizacja?

- Od tego całego Diabło-Anioła mam dostać listę pięciu nazwisk oraz miejsc i dat wyścigów. Wygląda na to, że w wakacje, pojeździsz z nami trochę po Polsce.


Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz