66

321 6 2
                                    


#Dwa tygodnie po wyścigu z Subaru Imprezą z rozdziału 52 #

Jak mogłem przegrać z dziewuchą w moim wieku? Przecież ta laska znalazła tylko bogatych sponsorów, którzy kupili jej autko i jeździ z nimi do ozdoby. Każdy mówił, że jeździ z Olszańskimi tylko dlatego, że daje im dupy. Myślałem, że chociaż to będzie jakaś seksbomba, a to zwykła chłopczyca. Nawet specjalnie nie kleiła się do żadnego z nich.

Chłopak wyszedł ze swojego pokoju. Delikatnie otworzył drzwi do pokoju swojego ojca. Ten mocno spał, oddychał głośno lekko pochrapując. Zamknął drzwi i powoli zszedł schodami na dół. Wziął z lodówki kluczyki do Subaru. Z haczyka ściągnął skórzaną kurkę, którą zarzucił na siebie, a potem schylił się po buty. Wyszedł z domu i skierował swoje kroki do niebieskiej Imprezy zaparkowanej na podjeździe.

Uwielbiał noce przejażdżki. Wtedy miasto jest wymarłe. Skrzyżowania z pulsującymi żółtymi światłami mają swój urok. Chłopak wyjechał za miasto. Do ćwiczeń wybrał powiatową asfaltową drogę wiodącą przez las. Chłopak znał ją doskonale. Codziennie od kilku lat nią podróżuje PKSem do szkoły.

Kiedy rodzice się rozwiedli, on wyprowadził się z miasta w raz z matką. Ojciec nawet o niego nie walczył. Wiedział, że nie dostałby prawa do opieki nad chłopakiem. Policjant, który nigdy nie ma czasu kontra matka siedząca w domu i jej nowy partner, adwokat.

Subaru już zrobiło ostatnią rundę. Na drodze podobnie jak w mieście było pusto. W ciągu ostatnich piętnastu minut nie widział żadnego samochodu ani zwierzyny. Impreza powoli zawróciła.

- Trzy, dwa, jeden, start! - chłopak mówił sam do siebie. Wyobrażał sobie, że właśnie bierze udział w prawdziwym wyścigu.

Ruszył. Samochód zdążył się tylko rozpędzić do sześćdziesięciu na godzinę po czym musiał przy hamować, aby wejść w zakręt. Skrzywił się, gdy spojrzał na licznik. Trzydzieści. Za mocno, spokojnie mógłby wejść czterdziestką jak nie pięćdziesiątką.

Dalej była prosta. Zaczął szybko przyspieszać. Uśmiechnął się jak miał na liczniku sto pięćdziesiąt. Lekko zdjął nogę z gazu. Tym razem miał zamiar zwlekać z hamowaniem do samego końca. Przed nim łagodny zakręt w prawo. Ile to już razy pokonywał go z setką na liczniku? Już nie pamiętał.

Tuż przed zakrętem kierowca dostrzegł światła. Zaczął hamować. Jednak było za późno. Po lesie rozniósł się głośny huk. Subaru wbiło się w przód ciężarowego Renaulta. Kierowca tira był zmęczony. Nie zauważył tego, że na zakręcie zjechał na przeciwległy pas ruchu. Chłopak nie miał szans. Nie widział zbliżającego się ciągnika siodłowego, bo ten jechał na krótkich światłach. Gdy już dostrzegł zbliżające się do niego niebezpieczeństwo było za późno. Nie zdążył wyhamować. Jakub Sochocki zmarł na miejscu.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz