35

506 9 0
                                    

Robert Olszański zrobił tak, jak mówił. Kolejnego dnia zjawił się pod szkołą Majki. Gdy tylko dostrzegł w lusterku zbliżającą się do samochodu Piwońską, wysiadł z Mazdy.

- Zapraszam - wskazał na otwarte drzwi od strony kierowcy. Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. - Przecież miałaś uczyć się jeździć.

Kiedy tylko Majka usiadła na fotelu kierowcy, Robert zamknął za nią drzwi i przebiegł na drugą stronę auta.

- Skoro już ustawiłaś siedzenie i lusterka. To odpalaj maszynę. Dziewczyna przekręciła kluczyk w stacyjce, a autko zamruczało.

- Czy o czymś nie zapomniałaś?

Majka spojrzała na swojego pasażera, który wymownie zaczął bawić się swoimi pasami.

- Jeszcze nie zdążyłam zapiąć. Co teraz?

- Mam ci powiedzieć, co powinnaś zrobić, aby włączyć się do ruchu?

- Bardzo śmieszne. Pytam dokąd mam jechać.

- Nie wiem jeszcze. Na razie prosto przez skrzyżowanie.

Następne dwie godziny przypominały naukę jazdy. Skręć tu, skręć tam, zawróć, zaparkuj.

- Kolejne lekcje też tak będą wyglądać? - zapytała zniecierpliwiona Majka. Liczyła, że będzie mogła trochę poszaleć Mazdą.

***

Majka zatrzymała samochód. Robert wypadł z niego jak z procy. Dziewczyna także wysiadła, ale powstrzymała się przed podejściem do Olszańskiego. Gdyby to zrobiła, to prawdopodobnie poszłaby w ślady za nim i także by zwymiotowała.

Po paru minutach mężczyzna wrócił i przysiadł na masce samochodu.

- Jeżeli jesteś chory lub źle się czułeś, mogłeś powiedzieć. Bym cię odwiozła do domu albo najlepiej, żebyś wcale po mnie nie przyjeżdżał.

Chłopak wziął wdech.

- Jestem zdrowy, a to tylko choroba lokomocyjna.

- Czyli jestem, aż tak beznadziejnym kierowcą? - skrzywiła się dziewczyna.

- Jeździłem jako pasażer ponad dwie godziny. Gdyby to była normalna jazda i wziąłbym leki, to wytrzymałbym maks cztery. Więc nie musisz się tym przejmować - jeszcze raz wziął głęboki wdech.

- Chcesz mi powiedzieć, że wspaniały Robert Olszański ma chorobę lokomocyjną, a mimo to jest najlepszym kierowcą w okolicy? - Majka nie chciała dowierzać własnym uszom.

- Gdy prowadzę, nic mi nie jest. Nie pytaj dlaczego, bo sam nie wiem. Niektórzy ludzie po prostu tak mają.

-Olszański spojrzał na zegarek i przeciągnął się. Było pięć minut po szóstej rano.

- No dobra, wsiadaj, musisz odwieść się do domu.

- No dobra, wsiadaj, musisz odwieść się do domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz