82

145 2 0
                                    

Cztery dni przed Wigilią, Maja i Robert postanowili zjechać ze stolicy do ich rodzinnego miasta. Piwońska miała ostatnie zajęcia na uczelni dziewiętnastego grudnia, a Olszański wziął urlop od dwudziestego grudnia do drugiego stycznia. Mężczyzna nie chciał, aby jego dziewczyna podróżowała sama pociągiem i chciał spędzić z nią więcej czasu. Ostatnio zauważył, że w dniach, kiedy Majka go nie odwiedzała, jego mieszkanie wydawało mu się strasznie puste. Czyżby w ciągu tych niecałych trzech miesięcy tak bardzo się do niej przyzwyczaił? 

Robert nie był zadowolony z ostatniego pomysłu dziewczyny. Maja mu oznajmiła, że przez tydzień nie będą się widzieć. Powiedziała, że ten czas chce spędzić w 100% ze swoją matką, bo bardzo za nią tęskniła. Od momentu, kiedy wyjechała na studia, odwiedziła matkę tylko raz w weekend przed Wszystkimi Świętymi. Niechętnie, ale Robert zgodził się na to. Mimo że będą mieszkali bliżej siebie niż w Warszawie, to nadal nie będą mogli się spotkać.

Biała Mazda właśnie minęła tablicę, która informowała, że wjeżdżają do rodzinnego miasta. Olszański głośno westchnął, bo zbliżał się moment ich rozstania.

- Co tak wzdychasz? - zauważyła pasażerka.

- Już za tobą tęsknię - odpowiedział.

- Nie martw się, to tylko tydzień. Dwudziestego siódmego znowu się zobaczymy. Poza tym, już ci tłumaczyłam, że bardzo mi zależy na spędzeniu tego czasu z mamą. Mam wrażenie, że z nią coś niedobrego się dzieje. Nie chce długo ze mną rozmawiać przez telefon. Słyszę, jak Sochocki mówi jej, żeby się rozłączyła, bo za długo siedzi na telefonie.

- Z twoich opowieści wygląda na to, że to jakiś cham. Dlaczego twoja matka jest z nim?
- Samą sobie zadaję to pytanie - odpowiedziała z rezygnacją.
- Pamiętaj, że w razie czego możesz do mnie zadzwonić, to przyjadę po ciebie.
- Wiem, dziękuję - Maja się uśmiechnęła. W słowach chłopaka czuła miłość i wsparcie.

Robert zaparkował samochód, częściowo na chodniku, tuż pod blokiem matki dziewczyny. Chłopak złapał dłoń Mai i potarł po niej. Chciał dodać jej otuchy. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym chłopak puścił dłoń dziewczyny. Lekko dotknął jej policzka, po czym pocałował ją.

- Zobaczysz, szybko minie ten tydzień - uśmiechnął się do niej.
- Do zobaczenia, Robert - dziewczyna wysiadła z samochodu, przesunęła swój fotel, aby z tylnej kanapy zabrać sportową torbę.

Idąc do klatki schodowej, dziewczyna zauważyła, że firanka w kuchni się poruszyła. Pomyślała, że matka na nią czeka. Powiedziała jej, kiedy ma przyjechać. Niestety dla Mai, w oknie stał Sochocki.


Królowie PrędkościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz