Rozdział 5

1.2K 38 1
                                    

---Hope---

-No więc ja mam pokój na końcu korytarza po prawej stornie, na przeciwko niego znajduje się łazienka, więc łatwo trafisz. Zaraz obok schodów pokój ma Jason, a zaraz obok niego pokój ma Jack

-Czyli Jack na pokój na przeciwko mnie?

-Tak, jeśli chodzi o Willa to mieszka on zaraz obok ciebie czyli na przeciwko swojego brata

-Serio ze wszystkich to akurat on musi mieszkać obok mnie? - zapytałam niezadowolona z tej sytuacji

-Sam wybrał taki pokój, w sumie mogłabyś mieszkać na dole, ale chciałaś mieć balkon więc chyba nie masz wyboru

-Ugh, jakoś to przeżyje

-Dobra skoro już wiesz gdzie co jest, to teraz musisz poznać współlokatorów

-Okej

Zeszłam na dół do salonu, gdzie siedziała dwójka przyjaciół. Przyjrzałam się im bliżej i stwierdziłam, że chyba są mili więc może tak źle nie będzie:

-Chłopaki to jest Hope,  Hope ten po prawej to Jason, a  po lewej Jack

-Hejka - powiedziałam każdemu z nich

-James nie wspominał, że ma aż tak ładną kuzynkę

-Zamknij mordę Jason

-Dzięki za komplement - odpowiedziałam a następnie zapadła niezręczna cisza

-Chcesz z nami pograć? - ciszę przerwał Jack

-Z przyjemnością was ogram

-Nie dasz rady

-Zdziwisz się

-Akurat tu zgadzam się z Jasonem jest on mistrzem, którego nie da się pokonać

-Na każdego przyjdzie kiedyś odpowiednia pora - uśmiechnęłam się i usiadłam między nimi




--Kilka godzin później--

Dalej siedzieliśmy w salonie i graliśmy w ostatnią grę jaka jest w tym domu. Póki co udało mi się ich ograć w każdą z możliwych gier. Właśnie trwałą ostatnia runda kiedy usłyszałam trzask drzwi, odwróciłam się tylko na moment i zobaczyłam chłopaka. Następnie wróciłam do grania, czego reszta nie zrobiła:

-WYGRAŁAM! - wydarłam się na cały głos

-Co, niemożliwe 

-A jednak możliwe, mówiłeś że cię nie pokonam, a tu proszę

-Jestem dumny z ciebie

-Dzięki James

-Ona serio cię ograła? - zapytał ze śmiechem jakiś chłopak

-Spierdalaj Will

A więc to jest Will młodszy brat Jasona, szczerze spodziewałam się, że dzisiaj go nie spotkam, ale cóż wyszło inaczej. Odwróciłam się do niego i zatrzymałam dłużej wzrok. Wydawał się być w podobnym do mnie wieku, może był lekko starszy. Ogólnie to był szatynem o oczach tego samego koloru. Z wyglądu wydawał się być osobą, która umie dać popalić, jeśli zajdziesz jej za skórę:

-Ty pewnie jesteś Hope - przerwał moje przemyślenia

-Tak, miło mi cię poznać

-Szkoda, że tego samego nie mogę powiedzieć o tobie

-Will, zachowuj się - skarcił go brat

-Wiesz co nie mówi mi co mogę a co nie, bo nie mam już 5 lat. Umiem o sobie decydować, więcej te swoje rady wsadź sobie głęboko

-Dlaczego musisz taki być?

-Jaki?

-Arogancki, opryskliwy, Hope nic ci nie zrobiła

-Czy to, że będzie tu mieszkać to niewystarczający powód?

-Powinieneś być dla niej milszy

-A niby czemu? Zresztą mam was w dupie, nara

Następnie poszedł na górę, wiec pewnie do swojego pokoju. Szczerze powiedziawszy to jest podobny do brata, chociaż nie z charakteru. Nie powiem, że nie jest przystojny bo było by to kłamstwem, jednak cóż z tego jak bardzo dobrze wygląda skoro jego charakter jest okropny.



Wakacyjna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz