---Hope---
-No więc ja mam pokój na końcu korytarza po prawej stornie, na przeciwko niego znajduje się łazienka, więc łatwo trafisz. Zaraz obok schodów pokój ma Jason, a zaraz obok niego pokój ma Jack
-Czyli Jack na pokój na przeciwko mnie?
-Tak, jeśli chodzi o Willa to mieszka on zaraz obok ciebie czyli na przeciwko swojego brata
-Serio ze wszystkich to akurat on musi mieszkać obok mnie? - zapytałam niezadowolona z tej sytuacji
-Sam wybrał taki pokój, w sumie mogłabyś mieszkać na dole, ale chciałaś mieć balkon więc chyba nie masz wyboru
-Ugh, jakoś to przeżyje
-Dobra skoro już wiesz gdzie co jest, to teraz musisz poznać współlokatorów
-Okej
Zeszłam na dół do salonu, gdzie siedziała dwójka przyjaciół. Przyjrzałam się im bliżej i stwierdziłam, że chyba są mili więc może tak źle nie będzie:
-Chłopaki to jest Hope, Hope ten po prawej to Jason, a po lewej Jack
-Hejka - powiedziałam każdemu z nich
-James nie wspominał, że ma aż tak ładną kuzynkę
-Zamknij mordę Jason
-Dzięki za komplement - odpowiedziałam a następnie zapadła niezręczna cisza
-Chcesz z nami pograć? - ciszę przerwał Jack
-Z przyjemnością was ogram
-Nie dasz rady
-Zdziwisz się
-Akurat tu zgadzam się z Jasonem jest on mistrzem, którego nie da się pokonać
-Na każdego przyjdzie kiedyś odpowiednia pora - uśmiechnęłam się i usiadłam między nimi
--Kilka godzin później--
Dalej siedzieliśmy w salonie i graliśmy w ostatnią grę jaka jest w tym domu. Póki co udało mi się ich ograć w każdą z możliwych gier. Właśnie trwałą ostatnia runda kiedy usłyszałam trzask drzwi, odwróciłam się tylko na moment i zobaczyłam chłopaka. Następnie wróciłam do grania, czego reszta nie zrobiła:
-WYGRAŁAM! - wydarłam się na cały głos
-Co, niemożliwe
-A jednak możliwe, mówiłeś że cię nie pokonam, a tu proszę
-Jestem dumny z ciebie
-Dzięki James
-Ona serio cię ograła? - zapytał ze śmiechem jakiś chłopak
-Spierdalaj Will
A więc to jest Will młodszy brat Jasona, szczerze spodziewałam się, że dzisiaj go nie spotkam, ale cóż wyszło inaczej. Odwróciłam się do niego i zatrzymałam dłużej wzrok. Wydawał się być w podobnym do mnie wieku, może był lekko starszy. Ogólnie to był szatynem o oczach tego samego koloru. Z wyglądu wydawał się być osobą, która umie dać popalić, jeśli zajdziesz jej za skórę:
-Ty pewnie jesteś Hope - przerwał moje przemyślenia
-Tak, miło mi cię poznać
-Szkoda, że tego samego nie mogę powiedzieć o tobie
-Will, zachowuj się - skarcił go brat
-Wiesz co nie mówi mi co mogę a co nie, bo nie mam już 5 lat. Umiem o sobie decydować, więcej te swoje rady wsadź sobie głęboko
-Dlaczego musisz taki być?
-Jaki?
-Arogancki, opryskliwy, Hope nic ci nie zrobiła
-Czy to, że będzie tu mieszkać to niewystarczający powód?
-Powinieneś być dla niej milszy
-A niby czemu? Zresztą mam was w dupie, nara
Następnie poszedł na górę, wiec pewnie do swojego pokoju. Szczerze powiedziawszy to jest podobny do brata, chociaż nie z charakteru. Nie powiem, że nie jest przystojny bo było by to kłamstwem, jednak cóż z tego jak bardzo dobrze wygląda skoro jego charakter jest okropny.
CZYTASZ
Wakacyjna miłość
Teen FictionHope jedzie do swojego kuzyna, który mieszka w dosyć dużym mieście, na co akurat nie narzeka. Na miejscu spotyka tajemniczego chłopaka, który skradnie jej serce. Czy będzie im dane być razem na zawsze, czy może jest to przelotna znajomość?