Rozdział 16

991 34 0
                                    

---Hope---

Will punktualnie pojawił się u mnie w pokoju, razem poszliśmy do miejsca, w którym podobnie są najlepsze lody. Na początku była między nami była dziwna cisza, ale potem jakoś ją przełamaliśmy:

-Jaki smak wybierasz?

-Nie wiem, mam kilka które lubię, może mi jakiś polecisz

-Polecam truskawkę bo jest bardzo dobra, lody cytrynowe ponieważ są mega kwaśne, więc kiedy je jesz to śmiesznie wyglądasz, a ostatnimi jakie polecam to śmietankowe bo są zawsze dobrą opcją

-Okej, a jakie ty bierzesz?

-Czekoladowe, śmietankowe i chyba pomarańczowe

-Czemu poleciłeś mi te smaki, skoro bierzesz dokładnie inne?

-Ponieważ te smakują mi, a ja poleciłem ci te które woli większość

-A ty skąd niby to wiesz?

-Popatrz ile jest na przykład lodów ananasowych, a ile jest truskawkowych

-No dobra masz rację, wezmę lody truskawkowe i śmietankowe

-Na pewno?

-Tak, zadania nie zmienię już

-Okej, to ja idę je kupić

Nie wiem dlaczego James uważa, że Will jest zbuntowany, bo jak się z nim gada to kompletnie tego nie widać. Myślę, że być może jego zachowanie jest na pokaz, a tylko nie licznym pokazuje swoją prawdziwą twarz. Zastanawia mnie z czego to wynika, ale nie chcę go teraz o to pytać, aby nie zepsuć naszych dobrych relacji. Jak będę wyjeżdżać to wtedy go spytam, nie wiem jak to zrobił, ale rozmowa z moją mamą już dawno poszła w niepamięć:

-Proszę - podał mi loda

-Czemu tak dziwnie na mnie patrzysz?

-Chciałbym wiedzieć czy ci smakuje w końcu sam ci to poleciłem - spróbowałam tak jak na to liczył

-Są pyszne, będę tu przychodzić codziennie

-Mam nadzieję, że ze mną

-No oczywiście, niby z kim bym miała przychodzić

-Ze swoimi znajomymi

-Jak byś nie zauważył to ich tu nie mam

-Jak to? Przecież jesteś tu już prawie miesiąc

-Niby tak, ale nie ma sensu nawiązywać znajomości skoro i tak będę musiała wyjechać

-Zawsze mogłabyś ich odwiedzać, a oni ciebie 

-Średnio mi idzie zawieranie nowych znajomości, na przykład ostatnio poznałam taką dziewczynę, za jej namową poszłam na imprezę. Nie minęło nawet 5 minut a już byłam sama, czekałam na nią prawie do pierwszej, a potem sobie poszłam

-Źle trawiłaś, mam nadzieję że o mnie sądzisz coś innego

-Ty zdecydowanie się do tego grona nie zaliczasz

-Chociaż jedna osoba uważa mnie za kogoś dobrego

-O czym ty mówisz?

-Nie zauważyłaś, że mój brat rozmawia ze mną tylko wtedy, kiedy zachowam się inaczej niż on by tego chciał, a jego przyjaciele traktują mnie jak kogoś kto nie powinien chodzić po tej ziemi

-Mam podobnie z rodzicami, zachowują się prawie tak samo jak twój brat. A jeśli chodzi o drugą część twojej wypowiedzi, to nigdy nie wątp w to że nie zasługujesz na to co masz, albo że nie powinieneś chodzić po tej ziemi, bo gdyby nie ty to dalej bym się nad sobą użalała - nie wierzę że on naprawdę tak to widzi i tak uważa 

-Może mamy więcej wspólnego niż myśleliśmy

-Zapewne masz rację

-Tak w o ogóle to czemu twoi rodzice cie tu wysłali?

-Uważali, że moi przyjaciele mają na mnie zły wpływ i  jak tu przyjadę to wszystko miało się zmienić. Niestety, ale pokłóciłam się z nimi kilka dni przed tym jak tu przyjechałam, więc wyjazd był bez sensu, ale go nie żałuję - informacje o tym, że wylądowałam na komisariacie wolałam zachować dla siebie, może kiedyś mu o tym powiem

-Skoro jedna kłótnia zniszczyła waszą przyjaźń, to nie byli oni twoim przyjaciółmi

-Masz rację, ale teraz oprócz nich nie mam żadnego przyjaciela

-Jak to, a ja 

-A jesteśmy przyjaciółmi? - zapytałam zaskoczona że on na to wpadł, a ja nie 

-Myślałem, ze to wyjście właśnie to oznacza, nie chcesz żebyśmy byli przyjaciółmi

-Chcę, po prostu nie spodziewałam się, że to ty zaproponujesz coś takiego

-Tak swoją drogą, to mogłabyś jutro zrobić te swoje genialne naleśniki?

-Masz jak w banku, że jest zrobię i przyniosę ci pod drzwi pokoju, tylko w większej ilości niż ostatnio

-No i to mnie bardzo cieszy


Wakacyjna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz