Gdy tylko wylądowałam na lotnisku, udałam się prosto do swojego mieszkania. Babcia kupiła mi je kilka dni temu jako, że jestem jej jedyną wnuczką i uwielbia mnie rozpieszczać. W gruncie rzeczy stać mnie było na taki apartament. Można by rzec, że jestem milionerką. Odziedziczyłam w spadku po dziadku całkiem pokaźną sumę pieniędzy. Jednym słowem jestem ustawiona do końca życia.
Po dotarciu do penthous'a, zaczęłam od rozpakowania walizek. Moja garderoba jak zwykle zapełniła się czernią i szarością. Zapewne i tak do szkoły będę kładła te czarne ubrania, ale nie zaszkodzi, gdy od czasu do czasu założę coś szarego lub białego. Korzystając z okazji wyrzuciłam rzeczy, w których nie będę już chodzić, jak i te, z których wyrosłam. Nie widziałam sensu, aby dalej je trzymać. Zabrałam wszystko z domu rodzinnego, aby już nigdy tam nie wracać. Zresztą, i tak nie jestem tam mile widziana. Mama zapewne już dawno mnie wyklęła.
Wzdycham cicho i podnoszę się z podłogi, chowając pustą walizkę na najwyższą półkę. Zgarniam do kieszeni dokumenty, klucze i telefon, a następnie idę do salonu samochodowego. Jak się okazuje, niebieskie Lamborghini już na mnie czeka. Przemiły starszy pan wręcza mi kluczyki do auta i życzy powodzenia w nowym mieście. Gdy siadam za kierownicą w końcu obejmuje mnie błogi spokój.
- Przykro mi, ale w wieku siedemnastu lat nie możesz zdawać na prawo jazdy bez podpisanej zgody rodziców - młody chłopak jest wyraźnie zirytowany tym, że przyszłam bez wymaganego podpisu. Wzdycham cicho, cisnąc połowę kolczyka do ust.
- Moich rodziców aktualnie nie ma w domu. Wyjechali w interesach - kłamię. Brunet patrzy na mnie posępnie i wypuszcza głośno powietrze.
- To przyjdź jak wrócą - mówi wściekłym głosem. Prycham na jego odpowiedź, wkładając ręce do kieszeni.
- Czy zgodę może podpisać ktoś inny? Babcia, ciocia, wujek? - pytam, mając nadzieję na normalną rozmowę z niebieskookim. Jednak ten ani trochę nie wydaje się być przyjaźnie nastawiony.
- Jeśli jesteś teraz pod opieką którejkolwiek z tych osób to owszem - mruczy twardo. Przygryzam kolczyk i chwytam kartkę.
- Dziękuję, wrócę przed zamknięciem.
Uśmiecham się na samo wspomnienie tamtego dnia. Chłopak serio był irytujący, a ja nie byłam lepsza. Gdy tylko zdałam prawko, wkurzałam go jeszcze bardziej swoją paplaniną na temat całego egzaminu. Gdyby nie egzaminator pewnie chłopczyna wyszedłby z siebie i stanął obok.
Spoglądam w przednie lusterko, dotykając językiem zimnego metalu kolczyka. Zdaje się, że to było tak dawno, gdy go zrobiłam, a minęły raptem cztery lata.
- Na Boga, Michelle! Co ty sobie zrobiłaś?! - wrzeszczy moja rodzicielka, wskazując na świeże przekłucie. Wzruszam ramionami i uśmiecham się łobuzersko. - Masz dopiero czternaście lat, dziecko!
- Mamo, uspokój się - śmieję się cicho. - Bo ci jeszcze żyłka pęknie.
- To wcale nie jest śmieszne, Michelle! - grozi palcem, ale nie robi to na mnie żadnego wrażenia. - Masz to natychmiast ściągnąć!
- Ani mi się śni, matko - mówię z cwaniackim uśmiechem. - Poza tym Lucy lubi kolczyki w wardze.
- Ty nie jesteś Lucy, Michelle! Nie będziesz zadawać się z tą małą dziwką! Moja córka nie jest lesbijką! - krzyczy, ostro gestykulując.
- Nie mówię, że wolę dziewczyny, mamo. Vives jest tylko moją przyjaciółką, a nie dziewczyną - wyjaśniam, zakładając ręce na piersi. Bawi mnie ta cała sytuacja.
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanfictionLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...