Camila's POV
Przekręcam się na drugi bok, próbując wyszukać ręką ciała Lauren, ale spotykam się tylko z chłodną kołdrą. Od razu się budzę, przecierając oczy i podnosząc się gwałtownie. W sypialni też nigdzie nie ma dziewczyny, co nieco mnie niepokoi.
Wlokę się z łóżka, idąc do kuchni, lecz tam również nigdzie nie znajduję szatynki. Moją uwagę przykuwają otwarte drzwi do pokoju gościnnego. Marszczę brwi i zaglądam tam ostrożnie.
Dziewczyna siedzi na podłodze, malując na ścianie jakieś wzorki. Cały pokój jest teraz niebiesko-szary i stopniowo zapełnia się postaciami z bajek.
- Lo, co tutaj robisz? - otwieram usta ze zdziwienia, wchodząc do pomieszczenia.
- Oo, Camz - odwraca się w moją stronę z uśmiechem, podnosząc się z podłogi. - Już nie śpisz?
- Wstałam, bo nigdzie cię nie było - mówię, nadal będąc trochę zdezorientowana. - Co tu się dzieje?
- Mała niespodzianka - uśmiecha się szerzej, obejmując mnie ramieniem. Patrzę na nią uważnie, w dalszym ciągu nie dowierzając w to, co się dzieje.
- Postanowiłaś zamienić pokój gościnny w pokój dla dziecka? - unoszę brew, a szatynka śmieje się cicho. Przytakuje mi lekko, całując mnie delikatnie w czoło i przeciągając bliżej siebie. - Nie wierzę.
- A jednak, kochanie - puszcza mi oczko. Chwilę później rozlega się pukanie do drzwi. Nim zdążę się odwrócić, do pokoju wchodzą Alex i Taylor, niosąc ogromne pudła. Na jednym z nich jest rysunek dziecięcego łóżeczka, więc domyślam się, że zielonooka postanowiła wymienić również meble.
- Cześć, Mila - wołają jednocześnie, machając mi dłonią. Następnie układają pudła na podłodze przy ścianie i ponownie schodzą na dół. Marszczę brwi, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało.
- Pójdę im pomóc - Lauren składa na moim czole czuły pocałunek i też znika za drzwiami. Przecieram oczy, patrząc na to wszystko uważnie. Jeszcze śpię, czy jednak ktoś mi podmienił dziewczynę?
Cała trójka wraca niedługo potem, wnosząc kolejne mebelki. Uśmiecham się na to, przysiadając na ogromnym fotelu, którego Jauregui jeszcze nie wyniosła. Przyglądam im się z rozczuleniem, kiedy zaczynają wszystko skręcać i ustawiać. To wydaje się być takie nieprawdopodobne. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że Lauren zdobędzie się na taki czyn. Niby drobiazg, ale jednak.
- Zrobię coś do jedzenia dla moich pracusi - mruczę, przejeżdżając czule dłonią po głowie Lauren i idę do kuchni. W lodówce znajduję produkty na spaghetti, więc od razu zabieram się za robotę. Cała trójka pracuje w pocie czoła, niezbyt zwracając uwagę na to, co dzieje się dookoła. Kręcę lekko głową, uśmiechając się pod nosem i wracam do gotowania.
Kilkanaście minut później wołam dziewczyny na obiad, ale żadna nie odpowiada. Wzdycham cicho, udając się do pokoju, gdzie zastaję je wszystkie śpiące na podłodze. Wszystko jest już poskręcane i poustawiane, oprócz łóżeczka, nad którym prawdopodobnie zasnęły. Chichoczę, klękając przy Lauren i przeczesując delikatnie jej włosy.
- Lo, wstawaj, skarbie - mruczę jej do ucha, na co porusza się niespokojnie. Koszulka szatynki, podwija się przez to, ukazując nadal siny bok. Przygryzam wargę, zwalczając chęć dotknięcia go i na samą myśl o tym, jak powstał ten ślad, kraja mi się serce.
- Camzi - wyciąga dłoń, a kiedy natrafia nią na moje ciało, jej oczy się otwierają. Posyła mi radosny uśmiech, unosząc się do pozycji siedzącej. - Chyba zasnęłam.
- Nie tylko ty - śmieję się, wskazując głową na śpiące dziewczyny. Lauren też zerka w tym kierunku i również zaczyna się śmiać.
- Wstawać, dziołchy - szatynka uderza Alex w nogę, na co ta się przebudza, a jej ręka spada prosto na twarz Taylor. Blondynka zrywa się gwałtownie, rozglądając się dookoła.
- Co jest? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - patrzy się wszędzie, aż jej wzrok ląduje na śmiejącej się Lauren.
- Wstawaj, Wate. Spóźniłaś się do szkoły - woła zielonooka, spoglądając na zdezorientowaną dziewczynę. W końcu się jednak otrząsa i zaczyna budzić Alex.
- Czekam na was z obiadem w kuchni - śmieję się i podnoszę się z miejsca. W korytarzu dopada mnie Lauren, która łapie mnie w talii, a następnie unosi i kręci nami dookoła. Piszczę na to, ale na szczęście szatynka szybko odstawia mnie na ziemię. - Wariatka.
- I tak mnie kochasz - szczerzy do mnie zęby w uśmiechu, zajmując miejsce przy stole. Kiwam lekko głową i rumienię się na jej komentarz, wracając z powrotem do blatu.
Wkrótce potem dołączają do nas dziewczyny, siadając naprzeciw zielonookiej. Podaję wszystkim spaghetti i sama też siadam.
- Lauren, masz jeszcze swoją gitarę? - pyta nagle Alex, uśmiechając się znad talerza.
- Mam - szatynka marszczy brwi, spoglądając na niebieskooką. - Czemu pytasz?
- Tak się po prostu zastanawiałam - wzrusza ramionami. - Przypomniały mi się czasy, kiedy nam przygrywałaś na wspólnych wyjazdach.
- To było dawno i nieprawda - zielonooka macha ręką, wracając do jedzenia. Marszczę brwi, przypominając sobie nasz mały koncert w szkole. Domyślam się, że to niewielki zalążek tego, co naprawdę potrafi.
- Zagraj coś - mruczę, łasząc się do jej ramienia. Szatynka wzdycha cicho, odkładając sztućce, a ja ze zwycięskim uśmiechem odsuwam się od niej.
- Zapamiętam to sobie, Camila - mierzy mnie groźnym spojrzeniem i idzie do sypialni. Po chwili wraca z futerałem w dłoni i znowu zajmuje miejsce, tym razem odsuwając się trochę od stołu. Przez sekundę nastraja gitarę, a zaraz potem pierwsze takty nieznanej mi piosenki wypływają spod jej palców. (możecie włączyć video w mediach)
I wanna sweep you off your feet tonight
I wanna love you and hold you tight
Spin you around on some old dance floor
Act like we never met before for funZaczyna cicho śpiewać, stukając przez chwilę w gitarę, aż nasze spojrzenia się krzyżują.
'cause
You're the one I want, you're the one I need
Baby, if I was a king, ah, you would be my queen
You're the rock in my roll
You're good for my soul, it's true
I'm head over boots for youThe way you sparkle like a diamond ring
Maybe one day we can make it a thing
Test time and grow old together
Rock in our chairs and talk about the weather, yeah
So, bring it on in for that angel kiss
Put that feel good on my lipsUśmiecha się lekko, patrząc mi prosto w oczy. Dziewczyny zdaje się, że dobrze znają ten utwór, bo podśpiewują sobie pod nosem. Ja tymczasem wsłuchuję się w jego spokojną melodię i głos Lauren, który powoduje ciarki na moim ciele.
'cause
You're the one I want, you're the one I need
Baby, if I was a king, ah, you would be my queen
You're the rock in my roll
You're good for my soul, it's true
I'm head over boots for youYeah, I'm here to pick you up
And I hope I don't let you down, no,'cause
You're the one I want, you're the one I need
Baby, if I was a king, ah, you would be my queen
You're the rock in my roll
You're good for my soul, it's true
I'm head over boots for youYou're the one I want, you're the one I need
Baby, if I was a king, ah, you would be my queen
You're the rock in my roll
You're good for my soul, it's true
I'm head over boots for you
I wanna sweep you off your feet tonight
I wanna love you and hold you tight
Spin you around on some old dance floor.Lauren odkłada gitarę na podłogę, a następnie odwraca się w moją stronę. Przesuwam się do niej nieznacznie, kiedy dziewczyna napiera czule na moje usta. Od razu oddaję pocałunek, obejmując ją za kark.
- Baby, if I was a king, you would be my queen, Camz - uśmiecha się w moje wargi, lekko je przygryzając.
- Of course, Lo - chichoczę cicho, głaszcząc ją po policzku i całując czule.
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanfictionLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...