♣️ Chapter 6

1.3K 64 2
                                    

Camila's POV

Sprzątam kuchnię, kiedy Lauren udaje się pod prysznic. Obiad do samego końca spędziłyśmy w miłej atmosferze, ale dziewczyny musiały wracać do domu. I tak wystarczająco pomogły przy meblowaniu pokoju dla dziecka. Z pozoru zwykły gest, lecz bardzo mnie zaskoczył, zwłaszcza ze strony Lauren. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Szczególnie, gdy po naszej rozmowie wybiegła z domu. Zawsze uważała, że będzie złą matką.

- Zostaw to już - podskakuję na dźwięk jej głosu, kiedy dziewczyna wyrywa mi ścierkę z rąk. Włosy nadal ma mokre po prysznicu, a do tego wilgotną koszulkę na ramionach. - Powinnyśmy się położyć, jest późno.

- Dobrze - wzdycham cicho, rozglądając się jeszcze po kuchni. Cała lśni, więc chyba Lauren ma rację. Odpoczynek nam się przyda.

Ruszam za szatynką, uważnie obserwując jej ruchy. Po prysznicu nie włożyła spodenek, zostając w samych bokserkach i koszulce. Jej mięśnie wyglądają kusząco, choć w dalszym ciągu widzę, że trudność sprawia jej każdy najmniejszy ruch. Nawet nie chcę myśleć o tym, ile musiała wycierpieć przez te wszystkie miesiące.

- Camz, wszystko w porządku? - zerka na mnie z uniesioną brwią, a ja jedynie przytakuję i ciągnę ją za rękę do łóżka. Lauren po drodze gasi światło, zostawiając jedynie niewielką lampkę. - Wyglądasz na mocno zamyśloną - stwierdza, kiedy kładę się pod kołdrę. Wzruszam lekko ramionami, posyłając jej drobny uśmiech. Dziewczyna chwilę stoi przy łóżku, patrząc na mnie uważnie, ale zaraz potem układa się obok mnie.

- Jesteś zmęczona? - pytam, przejeżdżając dłonią po jej włosach. Unosi lekko głowę, wyraźnie łasząc się do mojej ręki.

- Jeszcze nie tak bardzo - mówi, przekręcając się na bok. Obejmuje mnie ramieniem, patrząc na mnie przez chwilę. Ostatecznie jednak decyduje się zsunąć w dół, podwijając moją koszulkę i kładąc głowę na moim brzuchu. Jej dłoń delikatnie przejeżdża poniżej pępka. Mogę też wyczuć i zauważyć, jak bardzo drżą jej palce. - Żałuję, że nie mogłam go poczuć. To musiało być magiczne uczucie - wyrzuca nagle, co jeszcze bardziej mnie zaskakuje. Unoszę się lekko, a wtedy nasze spojrzenia się krzyżują. - Nie patrz tak na mnie - rumieni się delikatnie. Wzdycham cicho i wsuwam palce w jej włosy, przeczesując je powoli.

- Bardzo mi cię brakowało wtedy - mówię, przymykając powieki. - Co jakiś czas je czułam. Czasami było spokojne, a czasami kopało tak, że nie dało się wytrzymać. Dużo do niego mówiłam, opowiadałam o tobie, o nas, wymyślałam jakieś bajki czy kołysanki. Ciągle miałam nadzieję, że będzie dokładnie takie jak ty. Będzie miało twój uśmiech i oczy, które tak kocham - masuję delikatnie skórę jej głowy, uśmiechając się pod nosem. Dziewczyna cały czas kreśli opuszkami palców wzorki na moim brzuchu, od czasu do czasu lekko go całując. - Nie zdążyłam się o tym przekonać, bo od razu je zabrali. Nie mogłam nawet przez chwilę go potrzymać.

- Wiem, Camz - unosi się i przytula mnie mocno, dając mi przy tym buziaka w czoło. Obejmuję ją za kark i wtulam się w jej klatkę piersiową, zaciągając się przy tym jej zapachem. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym jej nie odnalazła. - Znajdziemy je, obiecuję - składa kilka drobnych pocałunków w moich włosach, głaszcząc delikatnie moje plecy.

***

Kiedy się budzę, zastaję chłodne miejsce po Lauren w łóżku. Niechętnie przekręcam się na drugi bok, otwierając oczy. W pokoju nadal panuje ciemność, a zegar na szafce nocnej wskazuje trzecią w nocy. Marszczę brwi, podnosząc się do siadu i rozglądając się dookoła. Czy to możliwe, żeby znowu poszła wziąć prysznic?

Wygrzebuję się z łóżka, wychodząc z sypialni. Światło w łazience się nie pali, więc ruszam od razu do kuchni. O dziwo, Lauren się tam krząta, rozmawiając z kimś przez telefon.

- Informuj mnie na bieżąco - marszczę brwi, a szatynka zastyga w miejscu, gdy mnie zauważa. - Muszę kończyć - rozłącza się szybko, odkładając telefon na stół. - Co ty tu robisz, Camz?

- Nie było cię, dlatego przyszłam - mamroczę cicho, patrząc na nią uważnie. - Z kim rozmawiałaś?

- Z Alex - wzrusza ramionami, podchodząc bliżej mnie.

- O trzeciej w nocy?

- Tak, Camz - wzdycha, pocierając skronie. - Zadzwoniła do mnie kilka minut. Już miałam wracać do łóżka.

- Mam taką nadzieję - wywracam oczami i wracam z powrotem do sypialni. Dziewczyna bez żadnego słowa idzie za mną, a następnie układa się na swoim miejscu. Patrzę na nią przez chwilę, ale nie widzę powodu, żeby jej nie wierzyć. W końcu zarówno Alex, jak i Taylor, martwią się o nią. - Wyjaśniłaś z dziewczynami ten konflikt z przeszłości?

- Camz, naprawdę teraz o to pytasz? - unosi brew, przekręcając się na bok. Patrzę na nią wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu, na co cicho wzdycha. - W pewnym sensie. Po tym jak wyszłam z domu po naszej rozmowie, zadzwoniłam do Alex. Później tam pojechałam, a niedługo później zjawiła się też Taylor. Obie były bardzo zmartwione i chciały porozmawiać. Chwilowo zakopałyśmy topór wojenny. Cały czas męczy mnie ta przeszłość, ale jesteśmy zdeterminowane, żeby grać w jednej drużynie. Poza tym jestem im wdzięczna, że ci pomogły, kiedy tego potrzebowałaś.

- Pomagały nam w wielu sytuacjach - stwierdzam, nie spuszczając z szatynki oka. Kręci lekko głową, drapiąc się w kark i zerkając na mnie.

- Wiem o tym. Jednak to wszystko nie jest takie proste. Miały być moimi przyjaciółkami, a stanęły po stronie Lucy. Tak się nie robi - wyrzuca, kładąc się z powrotem na plecach. Widzę, jak przymyka powieki i bierze kilka głębszych wdechów. - Nie mam już o to żalu, ale zaufanie jest jak zapałka. Starają się to odbudować i dobrze im idzie, lecz na wszystko potrzeba czasu. Dla mnie to też nie jest najłatwiejsza sytuacja. Wróciły w momencie, kiedy zaczęłam układać swoje życie na nowo. I wtedy nie wiedziałam, czy mam to wszystko rzucić i wrócić do przeszłości, czy uparcie ruszać naprzód.

- Wiem - posyłam jej pokrzepiając uśmiech i nieznacznie wtulam się w jej bok. Dziewczyna od razu mnie obejmuje, z wolna przejeżdżając palcami po moich plecach. - Ale chyba już jest lepiej, hm?

- W dużej mierze tak - wzdycha, wsuwając nos w moje włosy. - Już nie mam aż takich wyrzutów sumienia, że pozwoliłam im zostać w moim życiu.

- Polubiłam je od razu - stwierdzam, zerkając na nią kątem oka. Kręci lekko głową, zaciągając się moim zapachem. - Widać, że żałowały swoich poprzednich decyzji i chcą to naprawić. A przede wszystkim zrekompensować ci jakoś te lata.

- Może i tak - zaciska lekko palce na mojej koszulce. - Ale nie mówmy już o tym. Teraz jest pora na spanie, młoda damo.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz