♣️ Chapter 8

1.1K 66 5
                                    

- Będzie pani musiała jeszcze złożyć obszerne zeznania - mów i policjant, notując coś w swoim notesie. - Na razie to będzie wszystko. Może pani zabrać córkę do domu.

- Dziękuję - mamroczę cicho, odchodząc do samochodu. Czeka już tam na mnie Alex z małą na rękach. Widzę, że ona również jest bardzo przejęta tą chwilą. Jestem przekonana, że idealnie spisze się w roli dobrej cioci, która pozwala na wszystko.

Kiedy mnie zauważa, uśmiecha się szeroko i podaje mi córkę. Od razu przytulam ją do siebie, poprawiając kocyk, który nieznacznie się zsunął. Nadal jest środek nocy, a temperatura na zewnątrz osiąga pewnie jakieś trzy stopnie. Nie chcę, żeby przeze mnie się rozchorowała.

- Jak się czuje młoda mama? - uderza mnie lekko w ramię, chichocząc cicho. 

- Dopiero teraz górę bierze panika - mruczę, wzdychając ciężko. Mała ponownie zasnęła, więc siadam do samochodu i układam ją sobie na kolanach. Przyjaciółka staje przede mną, uśmiechając się serdecznie i mierzwiąc lekko moje włosy.

- Poradzisz sobie. Camila też w ciebie wierzy. Zawsze wierzyła. Od początku do końca.

- Wiem - unoszę delikatnie kąciki ust, spoglądając na owoc naszej miłości. To było bardzo skomplikowane uczucie. Ale dałyśmy radę. I znowu jesteśmy razem. Jesteśmy... rodziną? - Mogę mieć do ciebie jedną prośbę, Alex?

- Wal śmiało, mała - uderza mnie w ramię, uśmiechając się szerzej.

- Zostaniesz matką chrzestną mojej córki? - biorę głębszy oddech i spoglądam na dziewczynę. Początkowo wygląda na zaskoczoną, ale gdy dociera do niej to, co powiedziałam, podskakuje do góry i klaszcze w dłonie.

- Jeszcze pytasz... Oczywiście, że tak! - uśmiecham się. Nasze relacje w ostatnim czasie były bardzo napięte, ale zasłużyła sobie. Pomogła nam, chociaż nie musiała. I narażała przy tym własne życie. Tak zachowuje się tylko prawdziwa przyjaciółka. Wszystko inne nie ma już znaczenia. Przeszłość zostanie przeszłością. - Chodź, odstawię was do domu.

***

Najciszej jak potrafię, wchodzę do penthouse'a. Próbuję przejść do sypialni, żeby zrobić Camili niespodziankę, ale dziewczyna już na wstępie ją psuje. 

- Chryste, Lo! Gdzieś ty była o tej porze?! Wiesz, jak bardzo się martwiłam? - zapala lampkę, wstając z kanapy, ale kiedy zauważa, że na rękach trzymam dziecko, wyraźnie spuszcza z tonu, zatrzymując się w miejscu. - To niemożliwe...

Uśmiecham się delikatnie i podchodzę do niej powoli. Widzę, w jakim ogromnym szoku jest. Pociągam ją lekko do tyłu, siadając na kanapie, a następnie podaję jej dziecko.

- To nasza córka, Camz - mruczę, przerzucając ramię przez jej barki. Dziewczyna z niedowierzaniem patrzy na małą, przytulając ją mocno do piersi. Łzy ciekną już po jej policzkach, a chwilę później szloch ogarnia całe jej ciało. - Spokojnie, jestem tu - całuję ją czule w czoło, przyciągając do siebie. 

- Znalazłaś ją - płacze cicho, wtulając się we mnie. Z wolna głaszczę jej plecy, od czasu do czasu dając jej buziaki.

- Obiecałam, skarbie.

Siedzimy tak przez dłuższy czas. Brązowooka powoli się uspokaja, a mała w dalszym ciągu śpi. Obie razem wyglądają naprawdę cudownie i wręcz nie mogę się na to napatrzeć. Wiedziałam, że odnalezienie córki i wizja szczęśliwej rodziny może przynieść nam dużo radości.

- Jak ją nazwiemy? -pyta nagle Camila, uśmiechając się szeroko. Chyba chwilowy szok już minął, a do brunetki wreszcie dotarło, co tak właściwie się stało.

- Może... - zaczynam, ale przerywa mi ciche pukanie do drzwi. Nie mija chwila, a w progu salonu zjawiają się Alex i Taylor z ogromnym tortem z pieluszek, misiem i jakąś reklamówką.

- Wybaczcie, że nachodzimy was o tak późno-wczesnej porze - chichocze szatynka, a ja zerkam na zegar. Wybija właśnie czwarta nad ranem i zaczyna już świtać. - Ale nie mogłyśmy się doczekać, aż zobaczymy maluszka.

- Domyśliłyśmy się też, że pewnie niczego jeszcze nie przygotowałyście, więc kupiłyśmy mleko, pieluchy i coś do kąpieli - Taylor uśmiecha się szeroko, kładąc reklamówkę na stole. Zerkam tam przelotnie i stwierdzam, że znajduje się tam wszystko, czego możemy teraz potrzebować.

- Dziękujemy. Siadajcie, zrobię wam kawę - mruczę i idę do kuchni.

Dziewczyny wciągają Camilę w rozmowę, na co się uśmiecham. Cieszę się, że tak dobrze się dogadują. Dopiero teraz dostrzegam, ile zrobiły dla nas moje byłe przyjaciółki. Może i w przeszłości wyrządziły mi krzywdę, ale naprawiły ją w całości. Jednak przyjaźń ma ogromną wartość. Przecież nawet twój partner powinien być twoim przyjacielem, aby móc nazwać go miłością swojego życia.

***

- Zasnęły na kanapie - chichoczę cicho, wskazując głową na dziewczyny. Camila uśmiecha się szeroko i kładzie małą do łóżeczka.

- My chyba też powinnyśmy się położyć. Ostatnie dni były bardzo męczące - obejmuje mnie w talii, spoglądając prosto w oczy. Nachylam się lekko i całuję ją czule w usta, a brunetka od razu oddaje pocałunek. Z pozoru ta drobna bliskość naprawdę bardzo mnie podnieca. Fakt, brakuje mi seksu, ale przez całą sytuację z porwaniem i szukaniem córki, Camila stroniła od pieszczot i ograniczała nasze kontakty do buziaków i przytulania.

- Mam nadzieję, że nie będziesz zła, ale poprosiłam Alex, żeby została matką chrzestną - mówię, spoglądając nieśmiało na ukochaną. Ku mojemu zdziwieniu, uśmiecha się i całuje mnie delikatnie.

- Lepszej decyzji chyba nie mogłaś podjąć - mruczy, a w jej oczach dostrzegam szczerość. - Zasłużyła na to w zupełności.

- I tak właśnie myślałam... Może imię też dostanie po swoich dobrych ciociach? - unoszę lekko brew, a Cabello śmieje się cicho i mi przytakuje.

- Alex Taylor Jauregui brzmi naprawdę idealnie - stwierdza, a ja serce niemal staje. Czy to oznacza, że brązowooka chciałabym zostać moją żoną?

- Dobra, to kto im to powie? - śmieję się, a dziewczyna wypycha mnie z pokoju.

- Zdecydowanie ty, kochanie.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz