♠️ Chapter 3

1.5K 99 16
                                    

Camila's POV

Dłonie chłopaka gwałtownie popychają mnie na ścianę, na co jęczę cicho. Już sobie wyobrażam wielkiego siniaka na plecach.

- Tęskniłaś, skarbie? - mówi słodko. - Powiedz to, suko. Powiedz, jak bardzo się stęskniłaś - wsuwa ręce pod moją koszulkę. Zaczynam mu się wyrywać, ale z marnym skutkiem. Tym razem spotkanie ze ścianą jest jeszcze bardziej bolesne. Na Boga, dlaczego nikt nie reaguje? Serio tak boją się Shawn'a?

- Puść mnie, proszę... - błagam, ale jego szyderczy uśmiecha się powiększa. Znowu po raz kolejny jestem zdana sama na siebie... Lub na łaskę Mendesa. A to wszystko przez moją popieprzoną mamuśkę i jej cholerne popieprzenie.

- Nie tak szybko, skarbie - śmieje się. - Już chcesz uciekać? Przecież jest ci tak dobrze - jego palce niebezpiecznie szybko zbliżają się do krawędzi mojej bielizny. Zaczynam szlochać. Nikt nigdy mnie tam jeszcze nie dotykał, nawet ja sama. Dlaczego musiałam znaleźć się w tak pojebanej sytuacji?

Nim brunet zdąży cokolwiek zrobić, zostaje powalony na ziemię. Podskakuję w miejscu, obejmując się ramionami. Łzy rozmazały mi cały widok, ale powoli nabiera ostrości. Spoglądam w dół, na podłodze znajduje się strużka krwi, kapiąca z rozbitego nosa Shawn'a. Podnoszę wzrok i napotykam intensywnie zielone tęczówki. O matko. Nowa!

- Nikt nie nauczył cię, kolego, że jak dziewczyna mówi nie to oznacza nie? - szatynka przyszpila roztrzęsione ciało chłopaka do ściany, tak jak on zrobił to ze mną. - Może najwyższy czas nauczyć cię kultury, gnojku - warczy wściekle, ponawiając zadawanie ciosów. Aż zaczynam się zastanawiać, co ćwiczyła. Jej ruchy są takie płynne. Jezu, Camila, o czym ty myślisz?!

- Mam najlepszą reputację w szkole! Zginiesz tutaj - sapie Mendes. Zielonooka prycha cicho i wybucha gromkim śmiechem.

- Żartujesz sobie ze mnie? - poważnieje i mocniej dociska jego ciało do płytek. - I może powiesz mi jeszcze, że jesteś kapitanem jakiejś drużyny? Słabo ci to idzie, stary. Nawet dziewczyny nie umiesz pokonać - puszcza go, ale wymierza ostre kopnięcie w jego żebra. Zasłaniam usta ręką, aby nie krzyknąć. W końcu to z mojej winy powstała ta bójka. - Następnym razem nie próbuj nikogo gwałcić na oczach wszystkich, bo to nie zrobi z ciebie bohatera - warczy na odchodne.

- Rozejść się! - słychać podenerwowany głos wicedyrektorki. Skąd ona się tutaj wzięła, do cholery?! - Jauregui, Cabello! Wy zostajecie - wskazuje palcem najpierw na szatynkę, potem na mnie. Rozglądam się dookoła. Shawn'a podnoszą z ziemi koledzy z drużyny piłkarskiej. Sam zapewne nie dałby rady się podnieść. - Widzę was jutro po lekcjach w moim gabinecie i żadnych sprzeciwów - grozi, gdy zauważa jak szatynka otwiera usta, by coś powiedzieć. - Aha i jeszcze jedno... Lepiej zabierzcie się za przygotowania do Święta Miłości, obchodzonego w naszej szkole - mamrocze, a następnie odchodzi.

- To chyba twoje - odwracam się w stronę dziewczyny, która trzyma moje podręczniki.

- Tak, dziękuję - uśmiecham się niepewnie i biorę od niej książki. - W ogóle dziękuję za wszystko.

- Nie ma za co - wzrusza lekko ramionami, chowając dłonie do kieszeni bluzy. Patrzę na nią ukradkiem, będąc nieco zaskoczoną. Inaczej ją sobie wyobrażałam, zwłaszcza po informacji od Ally. - Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - pyta, co również szczerze mnie zaskakuje.

- Chyba jest okej - mruczę, zaciskając palce na książkach. - Po prostu się wystraszyłam, bo kompletnie nie spodziewałam się takiego ruchu z jego strony. Przynajmniej nie w szkole.

- Rozumiem - zaciska usta w wąską linię, bawiąc się kolczykiem w wardze. Obie powoli ruszamy do przodu, idąc powoli korytarzem. - Ci ludzie są dziwni - stwierdza, marszcząc brwi.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz