♠️ Chapter 12

1.7K 112 3
                                    

Lauren's POV

Uśmiecham się na widok niewielkiego torciku, który udało mi się zrobić. Chociaż brunetka do niczego mi się nie przyznała, to wiem, że ma dzisiaj urodziny. Postanowiłam przygotować jej niespodziankę i mam nadzieję, że będzie z tego zadowolona. Chciałabym w końcu wywołać uśmiech na jej twarzy i sprawić, żeby zapomniała o ostatnich wydarzenia i sprawie z jej matką.

Powoli przypalam świeczkę w kształcie jedynki i ósemki, a następnie ostrożnie ruszam w stronę sypialni. Dziewczyna śpi w najlepsze, więc stawiam tort na szafce nocnej i pochylam się nad nią. Przez chwilę po prostu przyglądam się jej twarzy, przejeżdżając kciukiem po jej szczęce. Porusza się niespokojnie, mrucząc coś cicho pod nosem. Chichoczę i napieram delikatnie na jej usta swoimi. Niedługo później zaczynam odczuwać drobne muśnięcia, więc odrywam się od brązowookiej. 

- Dzień dobry - uśmiecham się łobuzersko, a dziewczyna to odwzajemnia i unosi się do pozycji siedzącej. - Wszystkiego najlepszego, Camz - mruczę, biorąc tort z szafki. Wygląda na mocno zaskoczoną, ale chwilę później uśmiech zastępuje zdziwiony wyraz twarzy. Chichoczę cicho i podsuwam jej ciasto pod nos. - Pomyśl życzenie.

Camila uśmiecha się szeroko i zamyka oczy, a kiedy je otwiera, dmucha świeczki. Pochyla się nieznacznie do przodu, dając mi szybkiego buziaka w usta i cicho mi dziękując. Odstawiam tort z powrotem na szafkę i idę do kuchni po talerze i nóż. 

- Wiesz, że nie musisz robić wszystkiego za mnie? - śmieje się, krojąc tort i nakłada nam po kawałku. Wzruszam ramionami i uśmiecham się słodko, siadając obok niej na łóżku.

- A co jeśli chcę? - przygryzam kolczyk i od razu mogę zauważyć, jak wzrok brunetki wodzi po moich ustach, a następnie przesuwa się na oczy. - Cóż, w każdym bądź razie, dzisiaj robimy sobie wolne od szkoły.

- Co? - rozszerza oczy, spoglądając na mnie zaskoczona. - Ale jak to?

- Mam dla ciebie niespodziankę - uśmiecham się łobuzersko, na co mruży powieki, ale nie przerywa konsumpcji tortu. - A poza tym masz urodziny, więc jeden dzień możemy sobie odpuścić, zważając na to, że jest już piątek.

- Tak to sobie zaplanowałaś - mruczy, odkładając talerzyk na szafkę. - Mam się bać?

- Twój wybór, Cabello - puszczam jej oczko i zabieram nasze talerze do kuchni. Dziewczyna rusza za mną, chowając resztę tortu do lodówki.

- Jesteś najlepsza - szepcze po chwili, wtulając się w mój bok. Obejmuję ją ramieniem i całuję delikatnie w czoło.

- Osiemnaste urodziny powinno się pamiętać do końca życia - mruczę cicho, uśmiechając się do niej.

- Tak właśnie będzie, Lo - cmoka mnie w szczękę i wyplątuje się z mojego uścisku, idąc do sypialni. Chwilę na nią czekam, aż jest gotowa do wyjścia, więc ruszamy powoli w stronę samochodu.

***

- Gokarty? - marszczy brwi, patrząc na mnie uważnie. Wzruszam ramionami z uśmiechem i przytakuję jej.

- I cały tor jest dla nas - cmokam ją przelotnie w policzek, a następnie wysiadam i otwieram jej drzwi od samochodu.

- Wynajęłaś go? - kiwam lekko głową, a brunetka zarzuca mi ręce na kark. - Tylko dla nas?

- Dokładanie tak - chichoczę cicho i całuję ją w czoło. I możemy tu zostać, aż ci się nie znudzi.

- Żartujesz?! - uderza mnie delikatnie w ramię, mocno się we mnie wtulając. - To jest niesamowite.

- No, to śmigaj po kask i strój, bo o dwudziestej mamy jeszcze kolację - klepię ją lekko w tyłek i wyplątuję się z jej uścisku, a brązowooka biegnie do wypożyczalni.

***

Camila's POV

- Kolacja na plaży? - otwieram oczy ze zdziwienia, a szatynka śmieje się z mojej miny. Splata ze sobą nasze palce, ciągnąc mnie w stronę stołu.

Dookoła jest mnóstwo rozsypanych płatków róż i poustawianych świec. Powoli zapadający zmierzch dodaje temu wszystkiemu tylko większego uroku. Stół cały zapełniony jest jedzeniem i przystawkami oraz czerwonym winem, a to wszystko dopełniają dwie zapalone na środku świeczki.

- Zapraszam, panno Cabello - uśmiecha się zawadiacko, wystawiając ramię w moją stronę. Ujmuję je, dając się poprowadzić szatynce.

Odsuwa mi krzesło, a następnie sama zajmuje swoje miejsce, patrząc na mnie uważnie. Uśmiecham się i sięgam po jej dłoń nad stołem, przygryzając delikatnie wargę.

- To zdecydowanie najlepsze urodziny w całym moim życiu - stwierdzam, splatając ze sobą nasze palce. Szatynka również się uśmiecha i całuje czule moje knykcie. - I naprawdę cię lubię, Jauregui.

- Cóż, ja ciebie też lubię, Cabello - śmieje się, puszczając mi oczko. - Zjedz, zanim wystygnie - mruczy, puszczając moją dłoń. Od razu biorę się za jedzenie, a szatynka idzie w moje ślady, od czasu do czasu na mnie spoglądając.

***

- Jest jeszcze jakiś punkt programu? - chichoczę cicho, kiedy wsiadamy do auta. Zielonooka śmieje się, kręcąc przecząco głową.

- Co najwyżej domek i może jakiś wieczór filmów. Co ty na to? - zerka na mnie, na co jej przytakuję. Czas z szatynką mija mi zawsze bardzo szybko i ten dzień również skończył się za wcześnie. Chciałabym więcej chwil z nią.

- Dziękuję ci za to wszystko, co dla mnie zrobiłaś - mruczę, uśmiechając się szeroko. - Dużo to dla mnie znaczy. Nawet w domu nie obchodziłam tak hucznie urodzin.

- Cała przyjemność po mojej stronie - puszcza mi oczko, wjeżdżając do podziemnego garażu. Ponownie otwiera mi drzwi, uśmiechając się szelmowsko. - Zapraszam, panią - od razu ujmuję jej dłoń, splatając ze sobą nasze palce. To bardzo przyjemne uczucie mieć świadomość, że komuś na tobie zależy. - Skąd ta smutna minka? - marszczy brwi, spoglądając na mnie uważnie.

- Po prostu pomyślałam o wcześniejszych urodzinach - wzruszam lekko ramionami. Szatynka przytakuje mi, też jakby nieco smutniejąc. Za wiele wcześniej nie mówiła o swojej przeszłości, ale chyba też ją coś dręczy. - Wszystko w porządku?

- Tak, Camz - unosi kąciki ust w górę, dając mi buziaka w czoło. - Chodźmy już do mieszkania.

Kiedy jesteśmy już przy drzwiach, obejmuję dziewczynę za kark i przyciągam ją do siebie. Zielonooka spogląda mi prosto w oczy, ale nie daję jej czasu na zastanowienie, napierając na jej usta. Lauren oddaje pocałunek, przypierając mnie do ściany. Całujemy się dosyć namiętnie, przez co jeszcze bardziej się podniecam i obejmuję ją nogami w pasie, a Jauregui przytrzymuje mnie za uda.

- Camz - jęczy cicho, gdy ocieram się o nią lekko, mocniej napierając na jej ciało. Ściska delikatnie moje uda, spoglądając mi w oczy. Jej tęczówki przybrały bardziej zielony kolor i wygląda przez to cholernie seksownie.

- Jest jeszcze jedno życzenie, które możesz spełnić - mruczę, przejeżdżając palcami po jej szczęce. Szatynka patrzy na mnie przenikliwym spojrzeniem, przygryzając lekko kolczyk. - Kochaj się ze mną, Lo. To moje ostatnie życzenie.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz