♣️Epilog cz. 2: Kryształ serc

1.5K 66 20
                                    

- Cześć, babciu - witam się z kobietą, przytulając ją lekko. 

Dzisiaj obie z Camilą mamy wolne, więc przyjechałyśmy z małą Alex do gospodarstwa. Cały weekend na świeżym powietrzu dobrze nam zrobi. Tym bardziej, że w następnym tygodniu zaczynają się egzaminy.

- Oh, jest mój kochany, najpiękniejszy szop na świecie! - staruszka spogląda radośnie na Mańka, który właśnie biegnie w jej kierunku. Sprawnie wskakuje jej na ręce, obejmując łapkami kark. Uśmiecham się szeroko na ten widok.

- Pójdę pomóc Camili, a ty pilnuj mojego drugiego dziecka - śmieję się cicho, a kobieta unosi kciuk w górę.

Z rozbawieniem kręcę głową i wracam do samochodu. Brunetka odpina naszą córkę z pasów i przekłada ją do nosidełka. Podchodzę do niej od tyłu, składając leniwy pocałunek na jej ramieniu.

- On cieszy się chyba najbardziej z nas wszystkich - uśmiecha się i spogląda w moją stronę, a następnie na babcię z szopem.

- Ona chyba też - zauważam. Jeszcze chwilę obie patrzymy na tą uroczą scenkę, a później Cabello idzie się przywitać, natomiast ja wyciągam wózek oraz nasze torby z bagażnika.

Kobiety siadają na werandzie w cieniu, więc idę zanieść wszystkie rzeczy do pokoju. Korzystam z okazji i nalewam zwierzakom trochę wody do misek. Leo kręci się między moimi nogami, merdając radośnie ogonkiem. Schylam się, aby podrapać go za uszkiem, na co liże wewnętrzną stronę mojej dłoni. Niedługo potem w kuchni zjawia się Maniuś, niosąc w łapkach niewielki mlecz. Chichoczę cicho i odbieram podarunek, a w zamian za to daję mu kiść winogron.

Kiedy mam pewność, że zwierzęta są nakarmione, zaczynam przygotowywać nam różne przekąski. Pakuję je później do koszyka i zabieram ze sobą matę, wychodząc na zewnątrz. Mała zasnęła w nosidełku, a Camila z moją babcią prowadzą cichą rozmowę. Z uśmiechem do nich dołączam, zajmując miejsce obok swojej narzeczonej i obejmując ją ramieniem.

- Wszystko już gotowe na ślub? - kobieta zerka na mnie, więc nieznacznie przytakuję głową.

- Prawie. W poniedziałek musimy tylko odebrać obrączki - uśmiecham się lekko, a brązowooka wtula się w mój bok. - Dziewczyny się bardzo zaangażowały w przygotowania. Wszystko chciały zrobić same.

- Dzięki Bogu, że Dinah się do tego nie dorwała - brunetka wywraca oczami, na co chichoczę cicho. - Idziemy już na piknik? - narzeczona krzyżuje ze sobą nasze spojrzenia, a ja przytakuję lekko.

- Chodźmy, dopóki mała śpi - mruczę, podnosząc się z miejsca. - Do zobaczenia, babciu - machamy kobiecie.

Biorę kosz oraz matę, a Camila zabiera nosidełko. Spacerujemy chwilę po sadzie, aż docieramy do niewielkiego zbiornika wody. Tam rozkładam nam kocyk, na którym siadamy, obejmując się lekko.

- Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócimy. Szczególnie w takim składzie - mówi cicho brązowooka w moje ramię. Uśmiecham się i wplątuję palce w jej włosy, przeczesując je powoli. - Życie bywa naprawdę nieprzewidywalne.

- Szczególnie nasze - spoglądam na nią. Mam wrażenie, że z dnia na dzień jest piękniejsza. I te oczy. Błyszczą teraz cudownym blaskiem oraz radością.

- Muszę ci coś powiedzieć - łapie głęboki oddech i spuszcza niepewnie wzrok. - Ja... Uhm... - sięga do swojej torebki. - Zrobiłam dziś rano - trzęsącymi się dłońmi podaje mi biały przedmiot. Marszczę brwi, a pierwsze, co rzuca mi się w oczy, to dwie czerwone kreski. - Przepraszam, Lo... Ja... Wiem... To nie jest najlepszy czas... I...

- Shh... Camz - łapię jej twarz i unoszę delikatnie tak, żeby spojrzała mi w oczy. - Poradzimy sobie. Będzie ciężko, ale jakoś damy radę - przełykam ciężko, próbując nie pokazać po sobie, że ta wiadomość trochę mną wstrząsnęła. - Mamy babcię i dziewczyny. Za kilka dni kończymy szkołę, a na studia możemy iść zaocznie. Pieniądze na razie są. Także wszystko jest do ogarnięcia.

- Czym sobie na ciebie zasłużyłam? - w jej oczach zauważam łzy, które ścieram kciukami. Od razu przyciągam ją bliżej siebie i przytulam mocno.

- Mogłabym zapytać o to samo - szepczę w jej włosy. - To właśnie kryształ dusz i serc. Ta relacja między nami. Nauczyłaś mnie kochać. I to dzięki tobie mam rodzinę.

***

- Stresuję się, babciu - mruczę cicho do kobiety, ostatni raz poprawiając muchę. Staruszka uśmiecha się łagodnie i gładzi pokrzepiająco moje ramiona.

- To naturalne, kochanie. Żebyś tylko wiedziała, w jakim ogromnym stresie byłam przed ślubem z twoim dziadkiem. Myślałam nawet, żeby zrezygnować, ale ten wariat posłał za mną gołębia - śmieje się, na co również do niej dołączam. Napięcie trochę ze mnie schodzi, dlatego też prostuję się nieznacznie i zerkam w kierunku gości.

Moja babcia siada na jednym z krzeseł, gdy pierwsze dźwięki marsza rozbrzmiewają dookoła. Camila pojawia się w polu mojego widzenia. Do ołtarza prowadzi ją tata, który nawet nie miał pojęcia, co zrobiła jego żona. Brunetka kilka dni przed ślubem pogodziła się z nim i opowiedziała o wszystkim. 

Długa biała suknie sunie po dywanie, kiedy ta dwójka rusza w moją stronę. Uśmiecham się szeroko, podziwiając swoją jeszcze narzeczoną. Trafił mi się prawdziwy skarb.

Gdy brązowooka dołącza do mnie na ślubnym kobiercu, tuż za nią pojawia się Maniuś, niosąc w łapkach obrączki. Jest ubrany w granatowy garnitur i muszkę, podobnie jak ja. Wszyscy chichoczą na jego widok, a my z Camz wybuchamy głośnym śmiechem. Zapewne to był pomysł Taylor, która została moim świadkiem.

***

- Witam nową panią Jauregui - uśmiecham się szeroko, obejmując Camilę w pasie. Brunetka odwraca się w moją stronę, zarzucając mi ręce na szyję. - Jak się czujesz w nowej roli?

- Cudownie - posyła mi czuły uśmiech i przejeżdża palcami po moim policzku. - Impreza też wyszła wspaniale.

- Chodźmy usiąść. Taniec z babcią kompletnie mnie wykończył - śmiejemy się cicho i przechodzimy do ogrodu. 

Tutaj porozrzucano kilka poduszek oraz puf i kocyków. Osoby zmęczone popisami na parkiecie siedzą właśnie tutaj i prowadzą rozmowy. Wybieramy trochę oddalony kącik od nich, żeby swobodnie usiąść i się przytulić.

Camila opiera głowę o moje ramię, sunąc dłonią po odkrytym tatuażu. Uśmiecham się lekko. Zdecydowanie zrobiłam ogromny progres. Kiedyś spięłabym się nawet na tak delikatny dotyk. Teraz nie mam z tym problemu. Wiem, że dziewczyna mnie kocha i nigdy mnie nie skrzywdzi. Ufam jej bezgranicznie.

- Jak się ma nasz drugi maluszek? - pytam cicho, układając dłonie jej brzuchu. Żałuję, że nie mogłam być przy niej przez całą pierwszą ciążę. Chwila, gdy zobaczyłam dziecko na usg i wizyta u ginekologa, była naprawdę bezcenna.

- Bardzo dobrze - śmieje się, zerkając na mnie. - Szczęśliwy, że mamusie wzięły już ślub.

Przywieram ustami do warg swojej żony, całując ją powoli. Brunetka przyciąga mnie bliżej siebie i oddaje pocałunek. Czuję, jak rozbiera mnie zadowolenie i radość. Zrobiłabym wszystko dla tej kobiety.

- Nunc scio quid sit amore - mruczę, spoglądając na skórę pokrytą tuszem. Brązowooka przejeżdża palcami po napisie.

- Teraz wiem, czym jest miłość.

_____________

Hej, hej! Dziwnie mi pisać tutaj epilog. Naprawdę przywiązałam się do tego ff i nie chcę się z nim rozstawać, ale jednak każda historia prędzej czy później dobiega końca. Teraz pewnie skupię się głównie na "Only you". Postaram się dodać też coś nowego. I tutaj pytanie do was: chcecie Camren czy inny ship? G!P czy zwykłe?

Korzystając z okazji, chcę również podziękować Wam za wszystkie komentarze i gwiazdki! 💕 Naprawdę motywują do dalszego pisania, za co jestem wdzięczna. 

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz