Lauren's POV
Słyszę, jak mosiężne drzwi otwierają się z hukiem. Leżę na chłodnej podłodze, udając, że śpię, kiedy mężczyzna wchodzi do środka. Nawet nie otwieram oczu, kiedy kopie w moją stronę miskę z jedzeniem i piciem. Trochę wody chlapie na moją twarz, lecz w dalszym ciągu nie otwieram oczu.
- Wstawaj, ptaszynko - mamrocze, uderzając mnie nogą w bok. Syczę cicho, zwijając się w pół na tyle, na ile pozwalają mi łańcuchy. Unosi lekko butem mój podbródek, aż nasze spojrzenia się krzyżują. - Od razu lepiej - wykrzywia usta w uśmiechu, kucając obok mnie. - Wrócę tu jutro, sprawdzić, jak się miewasz - śmieje się złośliwie, a następnie wychodzi.
Podpieram się delikatnie na łokciu i sięgam twarzą do miski z wodą. Zaczynam powoli pić jak pies, uśmierzając odrobinę pragnienie. Na szczęście starczy mi tego do jutra. Chyba przywykłam już do takiego trybu życia. Nie pamiętam, jak długo tu jestem, ale prawdopodobnie minęło sporo czasu. Ciągle martwię się o to, gdzie jest Camila i czy jej matka niczego jej nie zrobiła. I przede wszystkim, czy ten atak był wymierzony w nas obie?
Palcami udaje mi się podnieść do góry koszulkę, sycząc przy tym cicho. Cały bok jest siny, dlatego przyciskam go do chłodnej podłogi. Mam nadzieję, że dzięki temu chociaż opuchlizna zejdzie. Staram się leżeć nieruchomo, ale boli mnie całe ciało i nie wytrzymam długo. Rany na nadgarstkach i kostkach już trochę się zagoiły, lecz przy każdym ruchu łańcuchów powstają nowe.
- Ptaszynko, jesteś dzisiaj nadzwyczaj cicho - mężczyzna zagląda do mnie przez otwór w drzwiach. Czyli nadal tu jest... - Dziwi mnie to, że nie zadajesz żadnych pytań. Jakiś dzień dobroci dla zwierząt? - śmieje się, a ja tylko zamykam oczy. Nie mam siły mu odpowiedzieć, chcę po prostu zasnąć...
***
Camila's POV
Oddycham głęboko, czując, jak lekarz zszywa mi brzuch. Poród trwał kilka godzin, ale i tak ostatecznie zrobili mi cesarkę. Moja matka oczywiście musiała wszystkiego dopilnować.
- Zabierz je - mamrocze do stojącego obok mężczyzny, kiedy otwieram oczy. Ten bierze od niej dziecko i wychodzi z pomieszczenia, a Sinue uśmiecha się do mnie szyderczo.
- Co ty robisz?! Gdzie je zabierasz?! - krzyczę i miotam się na łóżku, ale w dalszym ciągu jestem przywiązana sznurkiem. Przez całe dziewięć miesięcy kobieta trzymała mnie w tej obskurnej piwnicy, codziennie dostarczając mi jedzenie i picie. Od czasu do czasu przychodził też lekarz, aby sprawdzić, co z ciążą. Kilka razy był również Shawn, ale z opresji ratowała mnie zawsze Ally, bo jego wizyty nigdy nie kończyły się dobrze.
- Tak będzie lepiej, Karla - mówi poważnym głosem, ocierając z mojego czoła kropelki potu. Lekarz wychodzi, zostawiając mnie sam na sam z kobietą. Przez chwilę jej spojrzenie łagodnieje, ale zaraz potem przybiera ten sam formalny wyraz twarzy.
- To jest moje dziecko! Jedyna pamiątka, jaką miałam po Lauren! - próbuję się jakoś wyrwać, lecz powoli tracę siły. Sinue śmieje się tylko z tego, biorąc z łóżka swoją torebkę. - Zabrałaś mi wszystko, co miałam.
- Nie będziesz wychowywać cudzego bękarta - warczy wściekle, a następnie wychodzi, trzaskając mocno drzwiami. Wzdycham cicho, kiedy kilka łez spływa po moich policzkach.
Wróć do mnie, Lauren, błagam...
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanfictionLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...