♠️ Chapter 16

1.8K 96 17
                                    

Lauren's POV

Wpadamy do mieszkania całe zadyszane, od razu opadając na kanapę. Zawisam nad dziewczyną, napierając na jej usta. Oddaje pocałunek, obejmując mnie za kark i wciągając bardziej na siebie. Wydaje z siebie cichy jęk, gryząc moją wargę, kiedy przypadkowo się o nią ocieram.

- Chcę cię już poczuć - skomli, unosząc biodra w górę. Składam delikatny pocałunek na jej ustach, biorąc ją na ręce i ruszam w stronę sypialni. 

Kiedy stawiam ją na podłodze, brunetka od razu luzuje mój krawat i zaczyna rozpinać guziki koszuli. Mruczę cicho, rozsuwając jej suwak, a ta wychodzi z sukienki, klękając przede mną. Patrząc mi w oczy, ściąga moje spodnie wraz z bokserkami i łapie mojego penisa w dłoń. Na początku masuje go powoli, przesuwając palcami w górę i w dół, ale zaraz potem bierze go w usta.

Porusza głową w boleśnie wolnym tempie, patrząc mi prosto w oczy. Jęczę cicho, wplątując palce w jej włosy i wypycham nieznacznie biodra w jej stronę.

Chwilę później odsuwam brunetkę od siebie, przejeżdżając palcem po jej szczęce. Jestem przekonana, że widzi w moim spojrzeniu coś, czego wcześniej nie widziała. Chęć kontroli, która wzrasta, gdy dziewczyna wchodzi na łóżko. Od razu ściągam z niej bieliznę i pozbywam się również swojej koszuli oraz stanika.

- Wystaw ręce - mamroczę, mrużąc oczy, a brązowooka posłusznie wykonuje moje polecenie. Biorę krawat i zawiązuję z niego solidny węzeł na jej nadgarstkach, zerkając na nią od czasu do czasu.

Popycham dziewczynę bardziej na łóżko, zawisając na nią. Całuję ją przelotnie w usta i układam się wygodnie między jej nogami. Wędruję mokrymi pocałunkami na piersi, wpijając się w jej sutek. Delikatnie go pieszczę, trzepocząc o niego językiem i na zmianę liżąc. Kiedy brunetka unosi klatkę piersiową w górę, zatapiam w nim zęby, lekko ciągnąc go do siebie. Taki sam proces powtarzam na drugiej brodawce, patrząc jej w oczy.

Niedługo potem schodzę ustami do kobiecości, wylizując do czysta soczki, które już zdążyły wypłynąć. Następnie przewracam dziewczynę na brzuch, sięgając po prezerwatywę.

- Wypnij się - mruczę, rozrywając zębami foliową paczuszkę. Szybko zakładam gumkę i przyciągam ją za biodra, wchodząc z nią nieco gwałtownie. Brunetka łapie się za ramę łóżka, upadając na klatkę piersiową, kiedy się w nią wbijam kolistymi ruchami.

Z każdym pchnięciem staram się wejść coraz szybciej i głębiej, od czasu do czasu pocierając główką penisa o przednią ściankę jej pochwy. Z łatwością odnajduję punkt G, zaczynając stymulować go mocno, a zarazem poruszając się gwałtowniej. Coraz więcej soczków z niej wypływa, a jej mięśnie drgają, zaciskając się na moim członku. Dziewczyna dochodzi, opadając bardziej na łóżko i nawołuje głośno moje imię.

Odwracam ją na plecy i lokuję się kolanami po obu stronach jej głowy, ściągając gumkę. Camila przejeżdża językiem po czubku główki, patrząc mi w oczy. Poruszam szybko dłonią na penisie, dochodząc mocno i tryskając prosto w jej usta.

***

Camila's POV

Zabieram z podłogi koszulę szatynki, od razu się nią otulając. Obie na chwilę przysnęłyśmy, ale korzystam z okazji, że Lauren jeszcze śpi i idę do łazienki, a następnie do kuchni po wodę. Zegar w salonie wskazuje drugą w nocy, ale mimo to postanawiam wyjść na balkon. Przyjemny i ciepły wiaterek zderza się z moim ciałem, co wbrew pozorom jest niesamowite. Spoglądam w niebo, które jest całe okryte gwiazdami, na co się uśmiecham.

- Słyszałaś historię o Słońcu i Księżycu? - podskakuję, słysząc za sobą głos zielonookiej. Od razu się odwracam w jej stronę, patrząc na nią uważnie. Ma na sobie tylko bokserki oraz koszulkę i stoi w niewielkiej odległości ode mnie. Gdy myślę, że mogłabym wyciągnąć teraz rękę i ją dotknąć, dziewczyna jakby czytała mi w myślach, bo wchodzi bardziej na balkon i opiera się o barierkę. - Nigdy nie ignoruj osoby, która cię kocha i troszczy się o ciebie, bo pewnego dnia okaże się, że straciłaś Księżyc podczas łapania gwiazd - mamrocze smętnie, zerkając na mnie przez chwilę. Marszczę brwi na jej celną uwagę, a szatynka wbija swoje spojrzenie w niebo. - Czasami wydaje mi się, że jestem jak ten księżyc. Niby otoczona przez mnóstwo osób, jak on przez gwiazdy, a wciąż jednak samotna - ciągnie dalej swoją wypowiedzieć, nawet nie odrywając oczu od maleńkich ciał niebieskich. - I pewnego dnia zjawia się osoba, przez którą rozumiem, dlaczego nie wyszło mi z nikim innym.

- Co masz na myśli? - przełykam ciężko ślinę, również opierając się o barierkę, a nasze łokcie się stykają. Zielonooka podrywa się gwałtownie do góry, jakby ten dotyk ją parzył i spoglądam na mnie tajemniczym wzrokiem.

- Moje życie jest dość... skomplikowane - wzdycha, pocierając lekko skronie. Kolczyk połyskuje nieznacznie w blasku księżyca, a dziewczyna wygląda na bardzo zagubioną i bezbronną. - Na pewno się o tym jeszcze przekonasz. Ale muszę ci zadać pytanie. Czy wiesz, na co się piszesz? I przede wszystkim, czy jesteś na to gotowa?

- Słowo się rzekło, Lauren - mówię, wzruszając ramionami, a następnie zakładam dłonie na piersi. - Wiem, że jesteś jedną wielką zagadką, ale co jeśli chcę te zagadki rozwiązać?

- Wtedy wpakujesz się w jeszcze większe bagno, Cabello - mruży oczy, spoglądając na mnie badawczo.

- Masz szczęście, że cię lubię, Jauregui - puszczam jej oczko i wracam do domu. Dziewczyna stoi jeszcze przez chwilę na balkonie, ale zaraz potem czuję jej dłoń na swoim tyłku, kiedy daje mi klapsa. Podskakuję na to, odwracając się w jej stronę, lecz jedyne, co widzę, to jej łobuzerski uśmiech.

- Ładna koszula - mruczy, testując mnie wzrokiem. Rumienię się mocno, przygryzając wargę. Szatynka patrzy na to uważnie, a następnie rusza w moją stronę. - Nie przygryzaj wargi, bo zaraz wezmę cię tutaj na podłodze. A teraz do łóżka - ponownie mnie klepie, mówiąc tonem nieznoszącym sprzeciwu.

***

Lauren's POV

- Co za chuj...? - mamroczę, kiedy ktoś od dobrych dwudziestu minut dobija się do drzwi. Wzdycham głośno i wciągam na siebie bokserki oraz koszulkę i wychodzę z sypialni.

Gdy wróciłyśmy z Camilą do łóżka, zdążyłyśmy zrobić to jeszcze dobre trzy razy, co wiąże się z tym, że położyłyśmy się koło szóstej. Aktualnie jest ósmy trzydzieści, przez co dziwię się, że ktoś w ogóle jest na nogach o tej porze w sobotni poranek.

Od razu otwieram drzwi, nawet nie zerkając przez wizjer, czego natychmiast żałuję. Spojrzenie niebieskich tęczówek przyszywa mnie na wylot, na co się krzywię.

- Fuj, nie chciałam tego widzieć - mruczy dziewczyna, wskazując na moją poranną erekcję, na co wywracam oczami i poprawiam bokserki.

- Alex? Taylor? Co wy tu robicie? - przełykam ciężko, spoglądając na moje byłe przyjaciółki.

- We własnej osobie, mała - unoszą delikatnie kąciki ust, patrząc na mnie uważnie. - Mamy do pogadania.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz