- Skazuję Sinuhe Cabello oraz jej wspólników na 15 lat pozbawienia wolności i osadzam ich w specjalnej placówce... - odpuszczam sobie słuchanie dalszych słów sędziego, obejmując mocno Camilę i składając kilka pocałunków w jej włosach.
Tydzień po zaręczynach dostałyśmy wezwanie do sądu. Wcześniej my i nasze przyjaciółki musiałyśmy złożyć obszerne zeznania. Dla żadnej z nas nie było to łatwe. Zdaje się, że dla wszystkich był to nadal trudny temat.
Ku naszemu zdziwieniu, na sali sądowej poszło łatwo. Jeden ze wspólników przyznał się do winy i opowiedział, jak było naprawdę. Sama Sinuhe do końca utrzymywała, że nie miała z tym nic wspólnego. Kluczowe były zeznania dziewczyn i dowody, które znalazła policja.
- Nie zamierzam brać dłużej udziału w tej szopce - mruczy cicho brunetka w moje ramię. Przytakuję jej i odsuwam się lekko.
- Chodźmy - posyłam dziewczynie pokrzepiający uśmiech i splatam ze sobą nasze palce. Sędzia ogłasza koniec rozprawy, więc obie szybko opuszczamy salę. Na korytarzu czekają na nas przyjaciółki.
- Teraz wszystkim nam należą się wakacje - mówi Alex, nakrywając mój bark dłonią w kojącym geście. - Musimy to uczcić - uśmiecha się radośnie, ale obie z Camilą spoglądamy na nią morderczym wzrokiem. - Dzieci, wiem. Kulturalnie przyniosę Picolo.
- Niech będzie - wzdycham. Cabello wygląda na przygaszoną i nie odzywa się ani słowem. Obejmuję ją więc ramieniem oraz przyciągam bliżej siebie. - Wpadnijcie wieczorem.
- Lauren Michelle Jauregui Morgado! Wiedziałam, że prędzej czy później wpakujesz się w jakieś kłopoty! - ostry głos mojej rodzicielki odbija się od ścian, aż przechodzą mnie nieprzyjemne dreszcze. - A raczej, że ta dziewczyna cię w coś wpakuje, jak kiedyś jej...
- Stop - unoszę dłonie w geście obronnym, kiedy stukot obcasów się nasila, a chwilę potem ustaje tuż przede mną. - Nie mam żadnych problemów. Co wy tu w ogóle robicie?
- Dostaliśmy wezwanie do sądu - zakłada ręce na piersi, patrząc na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
- Trochę się spóźniliście - wywracam oczami, przytulając mocniej brązowooką. Zauważam, że nasze przyjaciółki jakimś cudem się ulotniły, na co jedynie wzdycham. - Rozprawa skończyła się dawno temu.
- Tak samo, jak twoje życie tutaj - warczy, łapiąc mnie za łokieć. - W tej chwili wracasz do domu.
- Nigdzie z tobą nie idę - wyrywam się od razu, czym zaskakuję kobietę. - Tu jest mój dom. Z moją narzeczoną i naszym dzieckiem.
- Z twoją, co?! - łapie gwałtowny oddech i osuwa się na ławeczkę obok nas. Przyciągam Camilę jeszcze bliżej siebie. Brunetka spogląda na mnie zdziwiona. Chyba nie spodziewała się, że wyjawię matce prawdę. Nie przejmuję się jednak tym. Teraz mam własną rodzinę i tylko to się liczy. - Zrobiłaś jej bachora?!
- Spłodziłam dziecko, które kocham. I jego matkę też - unoszę dłoń Cabello, gdzie połyskuje delikatnie pierścionek. - Mało tego, niedługo bierzemy ślub.
- Lauren Michelle...
- Przestań, Claro - wywód mojej matki przerywa pojawienie się ojca. Chyba po raz pierwszy w życiu dziękuję mu, że przyszedł. - Nie widzisz, że nasza córka jest w końcu szczęśliwa?
Kobieta nie komentuje tego w żaden sposób, zaciskając usta w wąską linię. Wzdycham ciężko i kręcę lekko głową, a następnie łapię Camilę za dłoń i ciągnę ją w stronę wyjścia. Kątem oka dostrzegam, że Michael próbuje za nami iść, więc nieznacznie przyspieszam kroku.
- Lo - brązowooka zatrzymuje mnie, gdy znajdujemy się już na zewnątrz. Na jej ustach widnieje uroczy uśmiech, a ramiona obejmują moją talię. - Dziękuję. Wiem, że pewnie ciężko było ci się przełamać, a mimo wszystko to zrobiłaś. Chcę, żebyś wiedziała, że dużo to dla mnie znaczy.
- Ale to prawda. Kocham cię i tego malucha też. Jesteście moją rodziną i nic nigdy tego nie zmieni - mruczę cicho, a dziewczyna całuje mnie czule. Jej wargi leniwie muskają moje, ale to wystarczy, żeby przyjemne ciepło rozlało się w podbrzuszu.
- Kocham cię, moja cudowna przyszła żono.
***
- Jak mówiłam, kulturalnie zaopatrzyłam się w Picolo - niebieskooka unosi dwie butelki szampana bezalkoholowego. Kręcę lekko głową z rozbawieniem i ustawiam na stole jedzenie. Camila uśmiecha się delikatnie, domykając drzwi od pokoju małej.
- Zasnęła - szepcze i stawia elektroniczną nianię obok swojego talerza. Kiedy siada na kanapie, Maniuś sprawnie wskakuje obok, a Leo kładzie się na podłodze. Brunetka sięga niepewnie do jego pyszczka, głaszcząc go delikatnie.
Zerka na mnie, na co kiwam lekko głową, więc daje mu w łapki pojedyncze winogrono. Uśmiecham się szeroko i siadam obok nich. Dziewczyny zajmują miejsca naprzeciwko nas, podczas gdy Alex nalewa szampana do kieliszków.
Cieszę się, że przyszli wszyscy. Ally, Dinah z Normani, Alex oraz Taylor. Patrząc na to, co działo się w ostatnim czasie, stworzyliśmy całkiem fajną paczkę. Dobrze, że moje przyjaciółki dogadały się z przyjaciółkami Camili. A to, że jesteśmy tu teraz razem oznacza tylko nasze zwycięstwo.
- Wznieśmy toast za nowe życie - szatynka unosi swój kieliszek, uśmiechając się wesoło. Wszystkie powtarzamy jej gest i stukamy się. Chwilę później napój zostaje opróżniony, a my bierzemy się za jedzenie.
Czas mija nam w przyjemnej atmosferze, zakrapianej bezalkoholowym napojem. Dinah chyba nieco spuściła z tonu i patrzy na Alex oraz Taylor przychylniejszym okiem. Blondynka wygląda, jakby była pod ogromnym wrażeniem niebieskookiej. Z tego, co mówiła Camila, jest totalnie zakochana w Normani, ale podejrzewam, że właśnie znalazła nową crush.
- Chyba musimy wam coś ogłosić - brązowooka zerka na mnie, splatając ze sobą nasze palce. Oblizuję lekko usta i uśmiecham się pod nosem. Dziewczyny jak na zawołanie odwracają się w naszą stronę. - Bierzemy ślub - Cabello unosi do góry splecione dłonie, ukazując tym samym pierścionek.
- O żesz w mordę... Lampa się oświadczyła! - Alex rzuca się na nas, z bliska przyglądając się biżuterii. - Kurwa, to musiało kosztować majątek. Tay, ja też taki chcę - wypycha lekko dolną wargę. Blondynka śmieje się cicho i rzuca w nią poduszką, która idealnie ląduje na jej twarzy.
- Kto by nie chciał. Znajdź sobie lepiej bogatego męża, a nie mi dupę zawracasz - fuka, wywracając oczami.
- Że też Ally nie było u was wtedy z wodą święconą - Dinah opiera się o swoją dziewczynę, spoglądając na przyjaciółkę. - Wiem! Mam lepszy pomysł. Zróbcie sobie podwójny ślub.
- Chcesz się dołączyć z Normani? - śmiejemy się, na co Hansen mierzy nas morderczym wzrokiem.
- Nie, debilki - parska cicho, przez co dostaje od Kordei kuksańca w żebra. - Ała, Mani, kurwa mać!
- W takim tempie to ja zostanę starą panną do końca życia - wzdycha cicho. Camila przesuwa Mańka na swoje kolana, bo szop zdążył już zasnąć, i wtula się w mój bok.
- Chodziło mi o ślub Camren i Allysusa z Jezusem - wszystkie wybuchamy śmiechem, jedynie biedna Brooke krzywi się lekko.
- Bardzo śmieszne, Dinah Jane...
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanfictionLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...