♠️ Chapter 23

1.4K 92 14
                                    

Lauren's POV

- Gdzie ona jest? - patrzę uważnie na babcię, która wzdycha ze zrezygnowania i zakłada ręce na piersi.

- W twoim pokoju, chciała mieć ciszę - mamrocze, ale macham na to ręką i wbiegam po schodach. Szybko odnajduję swój stary pokój i pukam lekko w drzwi, a następnie wchodzę. 

Dziewczyna siedzi na łóżku, kołysząc się w przód i w tył, a głowę ma schowaną w dłoniach. Kiedy mnie słyszy, podnosi się od razu i spogląda na mnie zaskoczona. Biorę ją w ramiona, przytulając mocno do siebie i na szczęście dziewczyna nie oponuje. Łapie wdech pełen ulgi, chowając twarz w moją szyję.

- Co ty tu robisz? - pyta cicho, zaciskając palce na mojej bluzie. - Nie sądziłam, że przyjedziesz tu za mną.

- Chyba trochę nie doceniłaś moich możliwości - rzucam, odrywając się od niej nieznacznie. Zerkam na nią z uniesioną brwią, a brunetka siada ponownie na łóżku. Wzrusza lekko ramionami, bawiąc się nerwowo palcami. - Dlaczego uciekłaś? Zrobiłam coś nie tak?

- Nie - szepcze słabo, wbijając we mnie swoje spojrzenie. - Tu nie chodzi o ciebie. Znaczy...

- Co się stało? - przysiadam na łóżku, patrząc wprost na nią.

- Myślałam, że jestem w ciąży... - szepcze, spuszczając głowę.

Chryste.

- Co? - podrywam się gwałtownie do góry, przeczesując palcami włosy. - No i? - pytam z napięciem, a brunetka wzdycha cicho.

- Spóźniała mi się miesiączka i zrobiłam test, który wyszedł pozytywnie - mamrocze, na co kręcę głową i chowam twarz w dłonie. - Drugi natomiast wyszedł negatywnie, a kilka minut przed twoim przyjściem dostałam okres, więc...

- Kurwa mać... - mamroczę cicho, ciągnąc delikatnie za swoje włosy.

- Wiem, że nie jesteś gotowa na dziecko, zwłaszcza w tym wieku... - przejeżdża dłonią po moich plecach, przybliżając się bardziej. - Ani ja. Ale myślę, że gdyby było trzeba to byłabyś dobrą matką.

- Camz, przestań - szepczę, ledwo hamując płacz. Na pewno nigdy bym nie chciała być taka jak moi rodzice. Poza tym, co mogłabym dać temu dziecku w tym wieku? - Zabierz swoje rzeczy, wracamy do domu.

- A nie możemy zostać tutaj? - spogląda na mnie z nadzieją, na co ściskam płatki nosa ze zdenerwowania. - Wyglądasz na złą, to nie jest dobry pomysł, żebyś prowadziła teraz, na dodatek o takiej późnej porze.

- Obie mamy szkołę, Camila - wzdycham, przecierając twarz dłońmi. - Musimy tam iść, żeby nas z niej nie wyrzucili.

- Lauren, zanim cię poznałam, nie opuściłam ani jednego dnia w szkole, ani jednej godziny. Więc te kilka dni nie zrobi mi żaden różnicy. Tak samo jak i tobie.

- Eh... Niech będzie, przesuń się - mamroczę, zaczynając się rozbierać. Dziewczyna patrzy uważnie, jak ściągam bluzę i spodnie, zostawiając jedynie w koszulce i bokserkach. Brunetka przygryza wargę, ale robi mi miejsce na łóżku, więc od razu się kładę.

- Myślałam, że będziesz na mnie wściekła - szepcze, wtulając się w mój bok, a ja dopiero po chwili ją obejmuję, wzdychając cicho. - I nie sądziłam, że mnie znajdziesz.

- Na początku byłam - mamroczę, bawiąc się kolczykiem. - Ale kiedy doszło do mnie, że mogłabym cię stracić, ogarnął mnie strach. Nie mogłabym dopuścić do siebie nawet takiej myśli. Czułam, że muszę cię znaleźć. Przecież jesteś moją dziewczyną i bez względu na wszystko będę o ciebie dbać.

- To słodkie - przykłada dłoń do mojego policzka i przekręca moją twarz w swoją stronę. - Kocham cię.

- Kocham cię, Camz - wzdycham cicho i daję jej buziaka w czoło. - A teraz idziemy spać.

***

Camila's POV

Budzi mnie dziwne uczucie między nogami, na co muszę zacisnąć uda. Leżymy z Lauren na łyżeczkę, a jej penis wbija się aktualnie w moje pośladki. Przyciskam się do niej bardzo, kręcąc lekko biodrami, żeby ją jakoś obudzić.

- Co ty robisz, Camz? - chrypie cicho, a jej zaspany głos jest jeszcze bardziej seksowny i wysyła nową porcję soczków między moje uda.

- Mam na ciebie ochotę - przyznaję, cały czas się przy niej wiercąc. Dziewczyna jęczy cicho i zaciska palce na moim biodrze.

- Cholera, Camz - przyciska twarz do mojego ramienia, przyciskając się bliżej mnie. Tłumi jęki w moją koszulkę, łapiąc ze mną wspólny rytm ruchów. - Zdejmij majtki - mamrocze, sama ściągając swoje bokserki, więc robię, co mi każe.

Chwilę potem mogę poczuć jej penisa, stykającego się z moją kobiecością. Oddycham na to z ulgą, a zarazem reaguję z podnieceniem i przyciskam się bardziej do dziewczyny. Na początku ociera się o mnie delikatnie, pocierając główką członka między moimi wargami sromowymi, przez co jęczę i odchylam głowę w tył.

- Chcę cię wziąć na boku - gryzie delikatnie moje ucho, przejeżdżając całą długością penisa po mojej łechtaczce.

- Zrób to, proszę - skomlę, poddając się całkowicie jej ruchom. Szatynka wsuwa dłonie pod moją koszulkę i ściska moje piersi, podając mi gumkę. Szybko rozrywam foliową paczuszkę i nieco nieudolnie zakładam dziewczynie prezerwatywę, ale Lauren nie komentuje tego w żaden sposób, jedynie daje mi buziaka w szyję.

Zielonooka unosi delikatnie moją nogę, układając moje udo na swoim biodrze i dopasowuje się do mnie, lekko we mnie wchodząc. Nabijam się na nią bardziej, chcąc czuć ją mocniej.

- Spokojnie, kochanie - szepcze, masując delikatnie moje piersi. - Chcę się w tobie zatracić - jęczę na to, odchylając głowę w tył, gdy szatynka ściska między palcami moje sutki.

Pozwalam jej płynnymi ruchami wchodzić we mnie i kontrolować nasze zbliżenie. Zielonooka pociera penisem o przednią ściankę mojej pochwy, z każdym pchnięciem wchodząc we mnie głębiej. Jęczę, całkowicie się jej poddając i wypychając biodra w jej stronę.

Dziewczyna sunie jedną dłonią przez mój brzuch, aż do łechtaczki i trzepocze o nią palcami, drugą natomiast zajmuje się moimi sutkami, pieszcząc je czule. Przez te intensywne doznania, dochodzę szybko, a moje mięśnie drżą na członku. Lauren syczy mi cicho do ucha i mogę wyczuć, jak napełnia prezerwatywę swoją spermą.

- Kocham cię, Lo - odwracam się do niej gwałtownie, napierając mocno na jej usta. Jęczy cicho, ale oddaje pocałunek, przyciągając mnie bliżej do siebie.

- A ja kocham ciebie, Camz - ujmuje delikatnie mój policzek, przejeżdżając palcami po mojej szczęce. - Ale nie znikaj mi tak więcej.

- Postaram się - uśmiecham się lekko i cmokam ją czule w usta. - Ale ty też nie znikaj i nie oddalaj się.

- Nie zamierzam - patrzy mi uważnie w oczy, marszcząc lekko brwi. - Ale przynajmniej ty ode mnie nie odchodź, bo naprawdę nie chcę cię stracić.

Nagle coś boleśnie ściska mnie za serce i jestem niezwykle urzeczona jej postawą. Wydaje się być w jednej chwili taka bezbronna i krucha, i czuję jakbym miała w dłoniach całe jej nagie serce. Po prostu całą Lauren.

- Nie stracisz mnie, obiecuję - składam delikatny pocałunek na jej ustach. - Nigdzie się nie wybieram.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz