Lauren's POV
- Mama... - dziewczyna blednie i łapie mnie za koszulkę, żeby nie upaść. Od razu obejmuję ją w talii, przytrzymując przy sobie. - Co tu robisz?
- Moje dziecko skończyło wczoraj osiemnaście lat. Chyba mam prawo złożyć przynajmniej życzenia - spogląda na nas zimno, wędrując wzrokiem do mojej dłoni, którą zaciskam na biodrze brunetki. Widzę, jak bardzo brązowooka jest rozemocjonowana, choć stara się zachować przed matką kamienny wyraz twarzy. Kobieta też nie pozostaje jej dłużna, bo w jej oczach można zobaczyć sztylety.
- Po tym, co zrobiłaś, nie chcę cię nawet znać - wtula się mocniej w mój bok, unosząc nieco głowę w górę. - Shawn jeszcze ci nie powiedział, jak próbował mnie zgwałcić, ale Lauren stanęła w mojej obronie? Gdyby nie ty, to nie doszłoby do takiej sytuacji, która miała miejsce trzykrotnie!
- Powiedział mi tylko, że ta tutaj go pobiła - przez chwilę mogę zauważyć, jak twarz kobiety łagodnieje, ale zaraz potem ponownie przybiera maskę oschłej. - Zresztą, ty się ciesz, że ktoś w ogóle na ciebie poleciał.
- Teraz to już pani przesadziła - mamroczę, wyplątując się z uścisku dziewczyny. - Proszę stąd wyjść.
- Michelle, co się tu dzieje?! - zastygam w miejscu, kiedy głos mojej matki rozlega się na klatce schodowej wraz ze stukotem jej obcasów. Przełykam ciężko, widząc jej sylwetkę zmierzającą ku nam. - Co te panie tutaj robią? Znowu się w coś wpakowałaś!
- Mamo - jąkam cicho, przystępując z nogi na nogę. W jednej chwili mam ochotę wyprosić obie kobiety za drzwi i nigdy z nim nie rozmawiać.
- W tej chwili wracasz do Miami bez żadnych dyskusji! - rusza w moją stronę, ale matka Camili staje jej na drodze.
- Clara? - marszczy brwi, przyglądając jej się uważnie. - Clara Jauregui?
- Sinue Cabello? - zamiera w pół kroku, spoglądając to na mnie, to na kobietę. - Może mi w końcu ktoś wyjaśnić, co się tu dzieje?
- Odpuść, Clara - mój ojciec właściwie zjawia się znikąd, kładąc dłoń na ramieniu swojej żony. Wygląda na mocno zdenerwowanego, jakby chciał coś ukryć. - Lauren ma się dobrze, więc możemy już wracać.
- Skąd wy się, do cholery, znacie?! - mamroczę, wściekle spoglądając na swoich rodziców. Tata wzdryga się lekko, chowając ręce do kieszeni.
- Język, Michelle - upomina mnie rodzicielka, mrużąc oczy i patrząc na mnie nieco z wyższością, jak za każdym razem, gdy coś zrobiłam. - Może niech twój kochany tatuś wyjaśni, co zrobił wiele lat temu! - odsuwa się od mężczyzny z wyraźną złością, kierując swoje wściekłe spojrzenie właśnie na niego.
- Wszystko już sobie wyjaśniliśmy, to było osiemnaście lat temu - syczy, na co moja matka prycha pod nosem kręcąc głową.
- Mi nikt niczego nie wyjaśniał! - staję pomiędzy nimi, a oboje robią zdziwione miny. Pani Cabello spuszcza wzrok, nie odzywając się ani słowem. Mama też jakby czekała, aż to tata wypowie się pierwszy, ale mężczyzna wyraźnie się z tego wycofuje.
- Twój tatuś zdradził mnie z tą oto panią - wskazuje dłonią na Sinue. - Kiedy byłam jeszcze z tobą w ciąży. A Karla jest owocem tego romansu.
- Co?! - wykrzykujemy obie w tym samym czasie, a nasze spojrzenia się krzyżują. Dopiero teraz dostrzegam łzy w oczach dziewczyny, za co karcę się w duchu.
Chryste, przespałam się z własną siostrą... Przyrodnią siostrą...
- Te wszystkie wyjazdy w dużej mierze nie były w interesach - ciągnie dalej, nie zważając na nas. - Twój ojciec do szóstego roku życia opiekował się Camilą i jej mamą. Dopiero, gdy obie byłyście już starsze wspólnie uznaliśmy, że nie będziemy mieszać wam w głowach i to zakończymy. Alejandro do dzisiaj nic nie wie.
- I się nie dowie - wtrąca kobieta, zakładając ręce na piersi. - Na Boga, to było osiemnaście lat temu...
- Szkoda tylko, że ma skutki w przyszłości - mamroczę, szybkim krokiem ruszając do swojej sypialni.
- Lauren! - słyszę jeszcze nawoływania swojego imienia, ale zamykam się w pokoju. Osuwam się po ścianie, chowając głowę miedzy kolana i kulę się mocno.
To wszystko jest tak cholernie nieprawdopodobne, że aż możliwe. Czyżby babcia miała rację? Może to właśnie Camila przyjeżdżała tam z moim ojcem. Niezbyt pamiętam te czasy, jedynie z opowieści. Rodzice cały czas wyjeżdżali, więc po ich nieobecność byłam pod opieką dziadków. Nieważne, czy tutaj, czy w Miami. Niewiele mówili na temat tych wyjazdów służbowy, a i ja zbytnio w to nie wnikałam. Teraz już rozumiem dlaczego.
Nawet nie wiem, kiedy łzy napływają mi do oczu. Chyba się w niej zakochałam...
- Lo - czuję delikatny dotyk dłoni na swoich plecach, a chwilę później Camila unosi do góry moją głowę. - Spokojnie, już poszli.
Przytakuję jej jedynie, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane? Szczególnie teraz, gdy zaczynałam być w końcu szczęśliwa.
- Twój tata zgodził się na zrobienie badań DNA - szepcze cicho, sama będąc blisko płaczu. Domyślam się, że dla niej też to jest trudne. Tym bardziej, że to wszystko potoczyło się, jak się potoczyło. - Chcą sprawdzić...
- Wiem - przerywam jej, podnosząc się z podłogi. Dziewczyna idzie w moje ślady, patrząc na mnie z udręką.
- Nie odsuwaj się ode mnie, proszę - podchodzi do mnie szybkim krokiem, wtulając się we mnie mocno. Nie mam serca jej odepchnąć, ale też nie potrafię się zmotywować, żeby ją przytulić. - Lo, proszę...
- Nie możemy, Camila - mamroczę, spoglądając jej w oczy. - Jesteś moją siostrą...
- To jeszcze nic pewnego - szybko protestuje, na co wzdycham i odsuwam się, siadając na łóżku. - Chcesz się zachowywać przez te dwa tygodnie, jakbyśmy się w ogóle nie znały?
- Tego nie powiedziałam - unoszę głowę, drapiąc się w kark. - Po prostu nie możemy... Zachowywać się jak... Para - jąkam, przygryzając mocno wargę.
- Może właśnie przez te dwa tygodnie powinnyśmy z tego korzystać, bo nie wiadomo jaki będzie wynik... - przykrywa moją dłoń swoją, patrząc mi prosto w oczy.
- Co jeśli się w tobie zakocham, a ty okażesz się być moją siostrą? - pytam z żalem, odsuwając się nieznacznie. - Chryste, przecież nawet teraz nie chcę cię widzieć z nikim innym niż ja, a co dopiero wtedy... Nie chcę znowu cierpieć, Camila.
- A jeśli wynik okaże się negatywny, to wtedy dasz nam szansę? - spogląda na mnie z nadzieją, na co cicho wzdycham i biorę głęboki oddech.
- Nie wiem, Camz - przełykam ciężko ślinę, zerkając na brunetkę, która wygląda na przybitą moją odpowiedzią. - Chyba nie jestem zbyt dobrą partią dla ciebie... Będę spać na kanapie - mruczę, zabierając z łóżka swoją poduszkę oraz jedną kołdrę.
- Lauren? - szepcze cicho, kiedy jestem już przy drzwiach, więc odwracam się w jej stronę. - Pamiętaj, że to ja sama wiem, kto jest dla mnie dobry, a nie moja matka.
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanficLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...