♣️Chapter 12

1.2K 60 8
                                    

Powrót do codzienności wcale nie był taki łatwy. Obie z Camilą postanowiłyśmy wrócić do szkoły i dokończyć edukację. Po zajęciach szłyśmy do pracy, aby zarobić trochę grosza. Choć zostało mi jeszcze sporo pieniędzy po dziadku, odłożyłyśmy je na czarną godzinę. Dziewczyny pomagały nam, jak tylko mogły, zajmując się małą Alex, szopem i psem, którego Camila dała mi na prezent. Miała ogromne wyrzuty sumienia przez swoje zachowanie. Na szczęście, zwierzęta bardzo się polubiły. Zdarzało się nawet, że Maniuś donosił naszej córce zabawki i kocyk, a Leo bujał ją łapką, gdy leżała w nosidełku. Te obrazki były tak cudowne, że nie mogłyśmy oderwać od nich oczu.

Dużą cegiełkę do tego wszystkiego dołożyła również moja babcia. To właśnie za jej namową wróciłyśmy do szkoły i poszłyśmy do pracy. Do południa siedziała z małą, a potem zmieniała się z Alex lub Taylor. Pomagała nam też finansowo, a dodatkowo była w stanie ukryć niedawne wydarzenia przed moimi rodzicami, którzy prawdopodobnie nigdy nie dowiedzą się, że mają wnuczkę. Od sytuacji z Camilą nie odezwali się do mnie ani słowem. A ja też nie miałam do tego głowy. Nie chcę po raz kolejny wywracać swojego życia do góry nogami.

Dzisiaj obie dostałyśmy wolne. Postanowiłam dobrze wykorzystać ten czas i zrobić Cabello niespodziankę. Wczesnym rankiem, gdy dziewczyna jeszcze spała, odwiozłam naszą córkę i zwierzęta do babci na wieś. Z przyjaciółkami umówiłam się, że pomogą mi zorganizować kolację na plaży. Natomiast Lincowi kazałam przygotować mój jacht.

Wchodzę do domu z bukietem czerwonych róż i jeszcze ciepłym śniadaniem. Zamykam drzwi najciszej, jak potrafię, mając nadzieję, że Camila w dalszym ciągu śpi. Jednak brunetka lubi zaskakiwać mnie na każdym kroku i czeka już zdenerwowana w kuchni.

- Lauren, do cholery! Martwił... - milknie, napotykając mnie w progu. Staje w pół kroku, a jej twarz wyraża zaskoczenie połączone z rozczuleniem. Zerka na kwiaty, a potem na mnie i uśmiecha się szeroko. - Coś przegapiłam?

- Jeszcze nie - unoszę kąciki ust, podając jej bukiet. Brązowooka przyjmuje go z wdzięcznością i spuszcza nieco z tonu. - Alex jest u babci. Dzisiaj mam dla ciebie niespodziankę - mruczę, wchodząc do kuchni, gdzie dziewczyna szuka już wazonu. Ja tymczasem rozpakowuję śniadanie, przekładając je na talerze. - Myślałam, że uda mi się cię zaskoczyć i zjemy w łóżku, ale chyba coś nie wyszło - śmieję się cicho, a Cabello wywraca oczami i zarzuca mi ręce na szyję.

- Zaskoczyłaś mnie i tak - cmoka delikatnie moje usta. - I nadal możemy zjeść w łóżku - uśmiecha się, przygryzając lekko wargę. Spoglądam jej w oczy, czule przejeżdżając palcami po jej szczęce.

- Skoro tak nalegasz, to jestem skora się zgodzić - żartuję, na co uderza mnie żartobliwie w ramię. Wyciągam do niej dłoń, którą ujmuje, i zabieram ze sobą talerze. - Ale musimy się pospieszyć. O dziesiątej mamy pierwszą atrakcję - uśmiecham się.

- Jak rozumiem, nic mi nie powiesz? - unosi brew, kiedy siadamy na łóżku. Obejmuję ją ramieniem, opierając się wygodnie plecami o poduszki.

- Zgadza się, kochanie. Smacznego - uśmiecham się szeroko, a brunetka wywraca oczami i kręci głową. Obie jednak zabieramy się za jedzenie, wymieniając ze sobą tylko kilka słów.

Po śniadaniu zawiązuję dziewczynie oczy i prowadzę do samochodu. Na początku trochę marudzi, ale podczas drogi trochę się uspokaja. Układam dłoń na jej udzie i kieruję się prosto do portu. Nawet z parkingu widzę, że jacht jest już przygotowany.

Otwieram Camili drzwi i prowadzę ją do podestu. Kiedy jesteśmy trochę bliżej, ściągam opaskę i przerzucam ramię przez jej barki.

- Oh... Będziemy pływać? - spogląda na mnie zaskoczona, ale w jej tęczówkach dostrzegam urocze chochliki.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz