Camila's POV
Droga do domu dziewczyny mija nam w idealnej ciszy. Szatynka wygląda na mocno zdenerwowaną, a ja praktycznie przez cały czas się trzęsę, nie mogąc się uspokoić. Zdecydowanie nie byłam przygotowana na taki obrót spraw, tym bardziej, że Shawn zazwyczaj wracał późno.
- Wywalili go z drużyny - mamrocze w końcu dziewczyna, zatrzymując samochód na parkingu. Zerkam na nią niezrozumiałym wzrokiem, a ta wyłącza silnik i oblizuje usta. - Koledzy nie chcieli się zadawać z takim mięczakiem jak on. Podobno to wszystko przeze mnie, bo pobiłam go na oczach wszystkich.
- Skąd...? - otwieram zaskoczona usta, a szatynka się jedynie uśmiecha. Chwilę później otwiera mi drzwi i bierze moją walizkę. W ciszy idziemy na górę do jej penthous'a, a od czasu do czasu czuję jej wzrok na sobie.
- Rozgość się - mruczy, wpuszczając mnie do środka. - Tam jest sypialnia, a tutaj łazienka. Zaraz zwolnię ci jakąś półkę, żebyś miała gdzie położyć ubrania.
- Dziękuję - uśmiecham się lekko, spoglądając na dziewczynę. Bawi się aktualnie kolczykiem w wardze, co względem wszystkiego jest seksowne.
- W porządku - posyła mi uśmiech i bierze moją walizkę do sypialni. Korzystając z okazji, rozglądam się po jej mieszkaniu. Widać, że wszystko jest jeszcze nowe i praktycznie nieużywane, więc faktycznie musiała się niedawno wprowadzić.
- Jestem ci naprawdę wdzięczna, że mogę tutaj zostać - mówię, a szatynka wychyla się nieznacznie zza drzwi. - Nie wiem, gdzie bym się zatrzymała i przede wszystkim, co by się stało, gdybyś nie weszła.
- Drobiazg - wzrusza ramionami i wraca do mnie po chwili. - Zwolniłam ci już półkę. Potrzebujesz jeszcze czegoś? Może prysznic?
- Przydałoby się - przygryzam lekko wargę, a Lauren pokazuje mi łazienkę i potrzebne rzeczy, które są w szafkach. Dziękuję jej cicho, a kiedy dziewczyna wychodzi, rozbieram się szybko i wchodzę pod strumień wody.
***
Lauren's POV
Kieruję się w stronę kuchni, postanawiając zrobić jakąś kolację. Zapewne brunetka jest głodna, a to całe wydarzenie musiało w jakiś sposób zostawić traumę. Pamiętam, że też minęło sporo czasu zanim pozbierałam się po Lucy. Chociaż ona zrobiła coś o wiele bardziej gorszego to... Camila w żaden sposób nie zasłużyła sobie na takie traktowanie.
Podskakuję lekko, słysząc dźwięk swojego telefonu. Przełykam ciężko ślinę, widząc wiadomość od Alex, ale wiem, że nie ucieknę od tego.
A: Co tam słychać w wielkim świecie, mała? :x Lepiej nie pokazuj się już w Miami, Lucy wróciła i dostała szału na wieść, że Cię nie ma.
L: Nie zamierzam wracać...
A: Dobry wybór ;) Ale mam przynajmniej nadzieję, że odwiedzisz kiedyś stare przyjaciółki, mała.
L: Możliwe... Odezwę się przy najbliższej okazji, bo jestem teraz zajęta.
Odkładam telefon, ale na szczęście nie dostaję odpowiedzi zwrotnej. Alex i Taylor odkąd pamiętam były najlepszymi kompanami i zawsze mogłam na nich polegać. Obie szczerze kibicowały mi i Lucy, ale kiedy dowiedziały się, co zrobiła dziewczyna, odsunęły się od niej, ciągnąc moją stronę. Vives była przez to wściekła, ale kilka miesięcy po swoim wyjeździe odnowiła z nimi kontakt, a ja całkowicie odsunęłam się w cień, zrywając wszystkie stare znajomości. Nie chciałabym być w otoczeniu, w którym przebywała Lucy. Skończyłam z nią raz na zawsze i tego się trzymałam.
- Lauren, w porządku? - podskakuję na głos Camili, który sprowadza mnie na ziemię. Odwracam się w jej stronę, uśmiechając się lekko, żeby dziewczyna nie nabrała żadnych podejrzeń.
- Tak, jasne. Robiłam właśnie kolację - mruczę i wracam krojenia warzyw. Robię na szybko jakąś sałatkę, a następnie wstawiam do piekarnika zapiekankę. Brunetka w tym czasie siada przy stole, obserwując uważnie moje ruchy.
- Wyglądasz na nieco przybitą - stwierdza, patrząc uważnie na moją twarz. Wzruszam lekko ramionami i siadam naprzeciw niej.
- Wpadłam w dołek, ale zaraz mi przejdzie - uśmiecham się delikatnie, bawiąc się kolczykiem. - A ty jak się czujesz?
- Po prysznicu trochę lepiej. Staram się na razie o tym nie myśleć, tak jakby to się nigdy nie wydarzyło - przyznaje, spuszczając wzrok. - Cieszę się po prostu, że wyrwałam się stamtąd i już nie muszę wracać do tego domu. Gorzej będzie mijać go na korytarzu, ale myślę, że tym też sobie jakoś poradzę.
- Masz jeszcze mnie - sugeruję, spoglądając jej prosto w oczy. - Przecież nie zostawię cię z tym wszystkim samej, skoro to ja cię w to wciągnęłam.
- To nie twoja wina - mówi, wzdychając cicho. - Gdyby nie ty, to mogło dojść do czegoś o wiele gorszego. A tak to wyjdę z tego bez żadnego załamania nerwowego , czy innego gówna.
- No, dobrze. Skoro tak uważasz - bawię się kolczykiem, a potem wstaję, wyłączając piekarnik. Przekładam zapiekankę na talerze i stawiam jeden przez brunetką, życząc jej smacznego.
***
- Zajmij sypialnię, a ja będę spać na kanapie - mówię, wyciągając z szafy drugą kołdrę i poduszkę. Brunetka wygląda na zakłopotaną i nieco niepewną.
- Ta ja powinnam spać na kanapie - mruczy, rumieniąc się i zerka na mnie nieśmiało.
- Nie ma mowy, w końcu to ty jesteś moim gościem - unoszę brew, muskając językiem kolczyk. Camila patrzy na to jak zahipnotyzowana, ale za chwilę się z tego otrząsa.
Cabello nie wygląda, jakby to w jakiś sposób ją przekonało, ale ostatecznie się zgadza. Ścielę więc sobie na kanapie, podłączając telefon do ładowania. Chwilę później lokuję się wygodnie na posłaniu, spoglądając w sufit. Odwracam głowę, kiedy moja komórka informuje o nowej wiadomości.
Natalie: Kawa jutro o 16?
L: Nie dam rady, jestem trochę zawalona nauką i obowiązkami.
Natalie: Rozumiem, więc napisz do mnie jak będziesz miałam wolniejszy dzień. Ale skoro nie uda nam się spotkać, to chciałam Ci się pochwalić, że wygrałam ostatni turniej taneczny :3
L: Moje gratulacje ;) Naprawdę jesteś zdolna.
Przekręcam się na drugi bok, ale dziewczyna mi już nie odpisuje. Wzdycham cicho, lecz to właściwie żadna strata. Nie zależy mi na niej jakoś szczególnie, a i ona nie jest zainteresowana poważniejszą znajomością. Może to i lepiej. Przynajmniej jej nie zranię, gdy nagle będę musiała odejść.
Światło w mojej sypialni gaśnie, więc domyślam się, że Camila położyła się już spać. Uśmiecham się nieznacznie, lekko odkręcając się na prawy bok. Na szczęście, kanapa jest bardzo wygodna, więc raczej nie powinnam narzekać na ból pleców, czy karku. Ale przede wszystkim mam nadzieję, że brunetka będzie spała spokojnie po tych wydarzeniach ze Shawn'em.
Fukam cicho, kiedy mój telefon ponownie wibruje, dając znać o nowej wiadomości. Wywracam oczami i siadam na kanapie, sięgając po niego. Przez chwilę wydaje mi się, że to Natalie, ale potem odkrywam, że sms przyszedł o kogoś, o kim wolałabym nie pamiętać.
Lucy: To jeszcze nie koniec. To dopiero początek, Lauren ;)
CZYTASZ
Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅
FanfictionLauren zaczynając szkołę średnią, wyprowadza się od rodziców i po burzliwej przeszłości układa sobie życie w nowym mieście. Dziewczyna jest typową bad girl i nie dopuszcza do siebie nikogo. Camila jest zmuszona do małżeństwa ze Shawn'em przez swoic...