♠️ Chapter 6

1.4K 96 5
                                    

Camila's POV

Zastaję Lauren w najlepsze śpiącą na kanapie. Uśmiecham się lekko i nakrywam dziewczynę kołdrą, która leży skopana na podłodze. Rękaw jej koszulki się podwinął, więc doskonale widzę jej tatuaż. Mam wielką ochotę go dotknąć, ale szatynka prawdopodobnie by się obudziła. Odpuszczam ten pomysł i przechodzę z salonu do kuchni, włączając wodę na herbatę. Podoba mi się to, jaka przestronna jest kuchnia zielonookiej.

- Już na nogach? - podskakuję, słysząc głos szatynki i odwracam się w jej stronę. Lauren stoi w progu jeszcze trochę zaspana, ale uśmiecha się łobuzersko.

- Wstałam przed chwilą - tłumaczę, zalewając sobie herbatę. - Chcesz kawy?

- Poproszę - uśmiecha się i wyciąga drugi kubek. Nasze dłonie przypadkowo się stykają, na co szatynka nieznacznie się odsuwa, przygryzając kolczyk. Rumienię się mocno, ale nie komentuję tego w żaden sposób. - Wyspałaś się?

- Masz całkiem wygodne łóżku - śmieję się cicho, a dziewczyna uśmiecha się łobuzersko.

- Nie tylko łóżko - puszcza mi oczko i bierze swoją kawę, siadając przy stole. Rumienię się i chowam twarz za kurtyną włosów, upijając kilka łyków herbaty. - Zabrałaś wszystkie rzeczy od Shawn'a, czy coś jeszcze tam zostało?

- Wzięłyśmy wszystko - marszczę lekko brwi. - Nie miałam tak za dużo ubrań, tylko jakieś najpotrzebniejsze. To, co udało mi się zabrać z domu.

- Dobrze. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to moja garderoba jest również do twojej dyspozycji - uśmiecha się, wypijając do końca kawę.

- Dziękuję - mruczę i pomagam jej po nas pozmywać. - Doceniam to, co dla mnie robisz.

- W porządku - wzrusza lekko ramionami i spogląda na mnie z uśmiechem. - I tak bym chyba zginęła sama w tym ogromnym mieszkaniu. A tak to dobrze jest mieć współlokatorkę.

Śmieję się cicho i zerkam na nią. Puszcza mi oczko, a chwilę potem idzie do garderoby po ubrania. Korzystam z okazji i przebieram się w jej sypialni, a potem zajmuję łazienkę. Szatynka chyba zajęła drugą, bo słyszę lecącą wodę.

Dziesięć minut później wpadam na szatynkę w korytarzu. Zostało nam jakieś pół godziny do zaczęcia zajęć, co nieco mnie niepokoi. Zdecydowanie obawiam się o Shawn'a oraz jego kumpli, bo nie mam pewności, czy coś wymyślił.

- Gotowa? - przytakuję, na co Lauren otwiera mi drzwi i prowadzi do samochodu. W ciszy jedziemy do szkoły, ale jest ona przyjemna i bez przeszkód mogę patrzeć na dziewczynę.

- Wszyscy się na nas patrzą - mamroczę cicho, kiedy zajeżdżamy na parking. Dziwi mnie, czemu ludzie nie mają własnego życia i wtrącają się w czyjeś.

- Jestem nowa, przez co najmniej dwa miesiące będą patrzeć - stwierdza zielonooka, puszczając mi oczko. Rumienię się i wychodzę z samochodu, czekając aż do mnie dołączy. Ruszamy powoli w stronę budynku, a większość niemal uważnie obserwuje Jauregui. - Czuję się jakbym szła po czerwonym dywanie - żartuje, na co nieznacznie się uśmiecham. Dziewczyna przepuszcza mnie w drzwiach, a chwilę potem siadamy pod salą.

- Jesteś sensacją - mruczę, zerkając na nią. - To najlepsza szkoła w mieście i nikt nigdy nie pomyślał, żeby przyjść tu w kolczyku, czy tatuażu. Typowy stereotyp i staroświeckie zasady.

- Zauważyłam - śmieje się cicho, ściągając bluzę. Patrzę na to uważnie, przygryzając wargę, kiedy zauważam zarys mięśni na plecach. Cholera, jest seksowna.

Chwilę potem dzwoni dzwonek na lekcję, więc wstajemy, uderzając się lekko ramionami. Szatynka cicho mnie przeprasza, chyba trochę tym zakłopotana i drapię się w kark. Przypadkowo wpadam na nią, kiedy jakiś chłopak popycha mnie przez nieuwagę. Ląduję na klatce piersiowej zielonookiej, a ta łapie mnie w ostatnim momencie. Czuję bardzo dobrze zarys jej ciała oraz perfumy, które nieco mnie otumaniają. Chciałabym tak częściej lądować w jej ramionach.

- Nic ci nie jest? - pyta zaniepokojona, pomagając mi złapać równowagę. Kiwam lekko głową, układając dłonie na jej bicepsach, a dziewczyna przygląda mi się uważnie.

- Już dobrze - mruczę, więc ostrożnie mnie puszcza, ale nie spuszcza ze mnie wzroku. Nagle zaczyna mi brakować bliskości jej ciała i cudownego zapachu perfum.

Szatynka prowadzi mnie do sali, odsuwając mi krzesło. Dziękuję jej cicho i zajmuję miejsce w ławce, a ta idzie w moje ślady. Spoglądam na nią i po raz kolejny zauważam, jak bawi się kolczykiem. Przygryzam mocno wargę, zastanawiając się jak smakują jej usta i czy dobrze jest czuć chłód metalu na ciele.

- Camz, pożerasz mnie wzrokiem - śmieje się cicho, uderzając mnie łokciem pod ławką. Spalam mocnego buraka i odwracam się bardziej w stronę tablicy. - Podoba mi się to - słyszę tuż przy swoim uchu, a oddech dziewczyny owiewa mój policzek. Rumienię się bardziej, pragnąc poczuć go też na swoich ustach.

- Skup się na lekcji - mruczę, chowając twarz za kurtyną włosów.

- Taka jedna pani mi nie pozwala - widzę jej łobuzerski uśmiech i to jak przygryza kolczyk. Chryste, zaraz się tu na nią rzucę. - I powiedz mi, co ja mam z tobą zrobić, kochanie? - ponownie się rumienię na zwrot jakiego użyła i wzruszam lekko ramionami. Popchnąc na łóżko, przytulić i pocałować. To mi wystarczy na tę chwilę.

- Nie wiesz? - oblizuje usta, muskając delikatnie opuszkiem palca moją dłoń. - Więc może tak jak chciałaś, zajmiemy się lekcją - uśmiecha się łobuzersko i odwraca w stronę tablicy, na co przymykam powieki. Boże, daj mi siłę...

***

Lauren's POV

Patrzę uważnie jak Camila gasi światło w mojej sypialni. Uśmiecham się lekko, układając się wygodnie na kanapie. Brunetka cholernie mnie podnieciła na lekcji i zastanawiam się, czy od początku miała to na celu. Widziałam jej wzrok na moim kolczyku oraz to jak za każdym razem spogląda na mój tatuaż. Czyżby to kolejny stereotyp niegrzecznej dziewczynki?

- Śpisz? - zauważam brązowooką w progu w za dużej koszulce i szortach. Wygląda na lekko wystraszoną i niepewną, więc od razu się unoszę i spoglądam na nią.

- Jeszcze nie, chodź - poklepuję miejsce obok siebie, uśmiechając się do niej. Brunetka od razu zajmuje miejsce obok, siadając po turecku na kanapie. - Co tam, Camz?

- Niezbyt chciało mi się spać, więc przyszłam - wzrusza lekko ramionami, uśmiechając się niewinnie. Kręcę głową z rozbawieniem i odrzucam kołdrę na bok.

- Oglądamy jakiś film? - proponuję, na co dziewczyna kiwa głową. Włączam telewizor i ustawiam byle jaki program. I tak pewnie większość czasu przegadamy.

- Jak ci się podoba w nowej szkole? - zerka na mnie, na co jedynie wzruszam ramionami.

- Zawsze mogło być gorzej, chociaż już pierwszego dnia się tak zapowiadało - śmieję się cicho, a dziewczyna mi wtóruje.

- Z jakiegoś konkretnego powodu się przeniosłaś? - pyta, na co nieznacznie się spinam. Jakoś niezbyt widzi mi się opowiadanie o tym wszystkim.

- Tam każdy mnie znał - stwierdzam, spoglądając na brunetkę, która słucha mnie uważnie. - A tutaj można powiedzieć, że jestem anonimowa. Nie podoba mi się fakt, że ktoś wtrąca się w moje życie. A w Miami tak właśnie było. Chyba chciałam od tego uciec - mamroczę, a Camila jedynie mi przytakuje, zauważając, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę tego typu.

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz