♠️ Chapter 11

1.5K 108 0
                                    

Camila's POV

- Camila? - serce podskakuje mi niemal do gardła, kiedy słyszę głos Shawn'a tuż przy swoim uchu. Odkładam książkę na bok, przybierając bardziej obronną pozycję.

- Czego chcesz? - mamroczę cicho. Brunet uśmiecha się z wyższością, spoglądając na swojego kolegę z drużyny. A więc przyprowadził towarzystwo.

- Pogadać - mówi ironicznie, na co parskam, kręcąc głową z politowaniem. - Twoja mama była u nas ostatnio w domu. Potem szukała cię w szkole, ale zniknęłaś na kilka dni. Nieładnie tak, skarbie.

- Ty... - reaguję dosyć gwałtownie, podnosząc się z trybun. - Powiedziałeś jej?!

- Cóż, ktoś musiał to zrobić - szczerzy zęby w uśmiechu, a ja mrużę oczy, zakładając ręce na piersi.

- Czego ode mnie chcesz? - syczę cicho, a chłopak rusza w moją stronę, na co nieznacznie cofam się do tyłu.

- Dobrze wiesz, że każdy marzy, żeby cię przelecieć. Ja miałem okazję, ale nie zdążyłem jej wykorzystać. Nie sądzisz, że trzeba to jakoś nadrobić? - śmieje się i robi coraz większe kroki w moją stronę, ale cały czas się cofam, aż wpadam w czyjś żelazny uścisk.

- Nie, wcale tak nie sądzi - warczy dziewczyna, obejmując mnie ramieniem. Oddycham z ulgą, kiedy wyczuwa dobrze mi znany zapach zielonookiej i wtulam się w jej bok. - Chyba, że ty prosisz się o następną śliwę pod okiem? - szatynka mruży oczy, uśmiechając się cynicznie. Kolega Shawn'a odciąga go do tyłu, ale chłopak ewidentnie stara się rozzłościć Jauregui.

- Znalazła się obrończyni - prycha, podchodząc do nas bardzo blisko, ale dziewczyna od razu chwyta go za koszulkę. - Zniszczę cię, jeśli mnie teraz uderzysz.

- To ja cię zniszczę, jeśli jeszcze raz spróbujesz ją tknąć - sapie, odpychając go mocno do tyłu, aż przelatuje przez ławkę, upadając na plecy. - Patrz, znowu pokonała cię dziewczyna - zauważa z uśmiechem, a następnie łapie mnie za łokieć i ciągnie na dół. Zbiegł się cały tłum obserwatorów, ale Lauren chyba to nie interesuje, bo wciąga mnie do jednej z szatni. - Pieprzony gnojek - mamrocze pod nosem. 

Wygląda na mocno rozgniewaną, lecz chyba stara się utrzymać emocje na wodzy. Waham się przez chwilę, ale potem podchodzę do niej, napierając na jej usta. Wydaje się być zaskoczona tym ruchem, więc przyciągam ją do siebie za kark, żeby nigdzie się nie oddaliła. Całuje mnie dosyć agresywnie, układając dłonie na moich biodrach i ściskając je.

- Camz - przypiera mnie mocno do ściany, blokując drogę ucieczki. Ale ona to nie Shawn i nie boję się, że zrobi mi krzywdę, dlatego też napieram swoim ciałem na jej, przyciągając ją do pocałunku.

Całe napięcie chyba schodzi z dziewczyny, bo całuje mnie teraz bardziej czule i powoli. Drapię delikatnie jej kark, przytulając ją do siebie. Szatynka obejmuje moją talię, muskając kciukami moje biodra.

- Już dobrze? - pytam, kiedy odrywamy się od siebie i głaszczę lekko jej policzek. Zielonooka wtula go w moją dłoń i kiwa głową, patrząc mi w oczy. Uśmiecham się pokrzepiająco, muskając czule jej usta.

- Zdecydowanie - mruczy cicho, dając mi buziaka w czoło. - Muszę się jeszcze przebrać i możemy wracać do domu - przytakuję jej i wypuszczam dziewczynę ze swojego uścisku. 

Ściąga z siebie strój sportowy, więc mogę przez chwilę podziwiać jej półnagie ciało. Obserwuję uważnie jej mięśnie na plecach, ale zaraz wciąga na siebie koszulkę. Za to pokaźna erekcja przebija się nawet przez szorty.

- Nie patrz tak, to przez ciebie - mówi cicho, przygryzając kolczyk. Uśmiecham się, sama czując podniecenie na jej widok. Dziewczyna szybko jednak zakłada spodnie i cmoka mnie przelotnie w czoło. - Jeszcze się zdążysz napatrzeć - śmieje się cicho, chowając strój do sportowej torby.

***

Kiedy wychodzimy ze szkoły, ponownie wpadamy na Shawn'a i jego kolegę. Wykłóca się o coś z wicedyrektorką, ale jak widać ta odprawia go z kwitkiem. Uśmiecham się na to nieznacznie, ale szatynka nie daje mi czasu na zastanowienie, bo ciągnie mnie w stronę samochodu.

- Nie zaprzątaj sobie teraz tym swojej pięknej główki - pstryka mnie lekko w nos, uśmiechając się delikatnie. - Później będziemy się o to martwić.

- No dobrze - wzdycham cicho i wsiadam do auta, a zielonooka idzie w moje ślady i zajmuje miejsce kierowcy. - Po prostu nie chcę mieć więcej kłopotów.

- Spokojnie - puszcza mi oczko i rusza w stronę mieszkania. - Jeśli ktoś tu będzie mieć problemy, to właśnie on. Najwyższy czas, żeby poniósł odpowiedzialność za to, co próbował zrobić. Może i żadna z nas nie jest bez winy, ale on też ma coś na sumieniu.

- Moi rodzice ciągle pozostają z nim w kontakcie - wzdycham, opierając się głową o szybę.

- Z tym też sobie jakoś poradzimy - uśmiecha się pokrzepiająco i głaszcze mnie delikatnie po udzie. - Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.

***

Lauren's POV

Układam się wygodnie na łóżku, czekając, aż Camila skończy brać prysznic. Chciałabym, żeby się jakoś zrelaksowała, bo sprawa ze Shawn'em i jej matką z każdą chwilą męczy ją coraz bardziej.

Marszczę brwi, kiedy mój telefon sygnalizuje przyjście nowej wiadomości.

Natalie: Dawno się nie odzywałaś, Lauren. Wszystko u Ciebie w porządku? Nie mogłam się dodzwonić ostatnio.

L: Już wszystko okej. Byłam trochę za miastem z przyjaciółką. Miałam problemy i chciałam odreagować.

Natalie: W takim razie mam nadzieję, że już się ułożyło :) Spotkamy się niedługo?

L: Możliwe :)

Odkładam telefon na szafkę nocną, uśmiechając się do brunetki, która stoi w progu.

- Co tam, kochanie? - układam dłonie pod głowę, a dziewczyna od razu wtula się w mój bok.

- Stęskniłam się - mruczy, zaciskając palce na mojej koszulce i chowa twarz w moją szyję. - A może by tak... - przejeżdża palcami po moim brzuchu, na co biorę głębszy oddech. - Dzisiaj też w samej bieliźnie? - proponuje, przez niemal krztuszę się powietrzem. - Proszę?

- Dobrze, skarbie - przygryzam lekko kolczyk i pozbywam się swojej koszulki oraz dresów. Czuję na sobie wzrok dziewczyny, który sprawia, że robię się bardziej napalona.

Brunetka idzie w moje ślady i po chwili ściąga swoją bokserkę i szorty. Moje dłonie od razu wędrują na jej biodra, przyciągając ją do siebie. Camila wpada na moją klatkę piersiową, wtulając się mocno w mój bok.

- Mogę dotknąć? - pyta cicho, zerkając na mięśnie mojego brzucha. Uśmiecham się lekko i przytakuję jej głową.

Brązowooka wyciąga powoli dłoń i układa ją na mojej skórze. Powoli przejeżdża opuszkami palców po wgłębieniach. Przymykam na to powieki, bo względem wszystkiego okazuje się być bardzo przyjemne. Może i na początku stroniłam od jakiegokolwiek dotyku, ale wiem, że Cabello nie ma złych zamiarów i nie zamierza mnie skrzywdzić tak jak Lucy. Czy to możliwe, że zaczęłam jej ufać?

Kryształ dusz & Kryształ serc || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz