Mountains can hurt

191 10 11
                                    

Jughead Pov's

 

.......

Nasz tata z dziećmi. Betty się bardzo ucieszyła. Ja byłem szczęśliwy ze ona jest szczęśliwa. Mam nadzieje ze tak już zostanie. Zero zmartwień. Zero kłopotów. To nie możliwe, ale może czasami rzeczy nie możliwe stają się możliwe. Nadzieja umiera ostatnia. Tak mawiają.  Plan był taki, ze Betts zostaje z dziećmi nad basenami a my z tata idziemy się przejść po górach. Na początku nie chciałem się zgodzić bo nie chciałem zostawić Betts samej. Boje się o nią. Tata mnie przekonał. Jak zawsze. 


Kiedy szliśmy szlakiem popatrzyłem się w bok. Było tak pięknie. Pomyślałem jak pięknie by było gdyby byla tu Betts z dziećmi. Nie wyobrażalnie. Zapatrzyłem się w cos i zsunąłem się ze skały. Później tylko ciemność.


Obudziłem się w białym pokoju. Obok mnie siedziała Betts. Na podłodze. Podniosłem się zbyt gwałtownie. Poczułem ból. Popatrzyłem się na swoją nogę. Złamana. Potem przyszedł lekarz i powiedział mi ze miałem dużo szczęścia bo mogło się to skończyć tragedią. Na szczęście skończyło się tylko złamaną nogą. Zostałem sam z Betty w pokoju. Upartą Betts, która powiedziała że nie będzie siedzieć na łóżku bo nie chce mi nic zrobić, więc ciągle siedzi na podłodze. Uparta.

Po jakimś czasie wyszedłem ze szpitala. Betty mi we wszystkim pomagała ale ja nie chciałem jej obciążać. Byliśmy już w hotelu. Niedługo wracamy. Wszyscy się cieszymy.

Mój tata pojechał z dziećmi wcześniej a my  z Betts zostaliśmy jeszcze na chwile żeby mieć czas dla siebie. Było tak cudowanie.


Przeżyliśmy lot samolotem co jest dużym sukcesem z osoba w ciąży i złamana noga. Ale nie ważne, ważne ze przetrwaliśmy to razem. Nie mogę uwierzyć w to jak dużo się dzieje. Jak dużo będzie się działo. Nowe dziecko. Trzecie. Wszystko  będzie inne. Może lepsze....

Przepraszam ze nie było rozdziałów ale teraz postaram się pisać codziennie. Jak wam się podoba ten po dłuższej przerwie?

Often, Bughead's familyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz