EVA Rozdział II cz 1.

2.6K 260 38
                                    

Nigdy nie wierzyłam, w życie po śmierci. Myślałam, że nasze tu i teraz jest tylko tym co mamy. Przez miesiąc byłam uwięziona w swoim ciele, to jest straszne, żyjesz, oddychasz, słyszysz czujesz, i nie możesz dać nikomu znać, że z tobą jest ok. Czy było, raczej nie. Byłam w ciągłym koszmarze, obrazy tamtego dnia zalewały mnie jak kalejdoskop. Brutalne odtworzenia, smak, zapach, ból. Słyszysz swoich bliskich, czujesz ich łzy na swoich dłoniach, ale gdy odpływasz dopada cię zło. Gdy było naprawdę źle, pojawiał się on. Sprawiał, że zaczynałam wierzyć w duszę. Bo gdy ja go znałam, był staruszkiem. A przede mną, siadał młody mężczyzna. Zawsze wtedy, byłam na słonecznej łące, w lesie. Był piękny. Mój dziadek. Rozmawiał ze mną, sprawiał że czułam ciepło, w swojej piersi. Poprawiał mnie, leczył.

- Jak to możliwe, że tu jesteś - zapytałam w końcu.

- Wzywasz mnie, ja jestem z tobą zawsze. - stwierdził.

- Ale, ja pamiętam staruszka. 

- Łatwiej ci rozmawiać, o tym co się stało, z kimś kto jest równie młody jak ty.

- Czy ja wariuję? 

- Nie wnusiu, ty tworzysz sobie, bezpieczne miejsce. Musisz, bo to co ciebie spotkało, zabija cię, zabija twojego ducha. Dla was, wszystkich ja byłem symbolem walki, parcia do przodu, symbolem ocalenia. Dlatego rozmawiasz, ze mną a nie z babcią. - Trey Keller, zawsze dawał radę, powiedzieć mi subtelną prawdę.

- Ukrywam się, - stwierdziłam cicho - schowałam się, żeby nie stawiać czoła rzeczywistości.

- Tak, twoje ciało zdrowieje, od drutowali ci szczękę, ręka i noga się zagoiła, reszta ran po operacyjnych też, ale to wiesz. Boisz się, spojrzeć w oczy swoim bliskim. Ale ty nie masz powodu, do żadnego wstydu. Nie możesz, się ukrywać. Tam w tym pokoju, twoja rodzina, szaleje z niepokoju. A ci którzy ciebie skrzywdzili, chodzą na wolności. Zasługują na karę, ty to wiesz i ja to wiem. To miejsce jest piękne, jest symbolem domu. Tam, za tym dębem jest ścieżka, którą chodziłaś z mamą po jeżyny. A w drugą stronę, jak skręcisz, trafisz do domu Matta. Jesteś w miejscu, gdzie dróżki się łączą, otaczają cię domy twojej rodziny. To tu, jest twój bezpieczny świat. Na zewnątrz, też jest. Tam są oni, twój tata, mama, Ryder, na tamtym korytarzu siedzi Tess z Grantem, a Matt pije kawę na dole. Kochają cię. Każdy z nich, za ciebie zginie. Powinnaś wrócić, pozwolić im zobaczyć zwycięzcę. Bo wygrałaś, oni przegrali. Rany, blizny i ból czynią  wojownika silniejszym. - Patrzył na mnie z tym przekornym uśmiechem. Całe jego kochające serce, było w oczach. Przytulił mnie czule. Patrzyłam na jego dłonie, gdy zmieniały kształt i barwę, starzały się na moich oczach. Znajomy, zapach otulił mnie. Nasz kochający staruszek, który godzinami trzymał mnie na kolanach, śpiewał mi setki kołysanek, tulił gdy miałam zły dzień, uczył tańczyć stare walce, których nauczył się dla babci. Opoka dzieciństwa, nadwrażliwej dziewczynki. - Pora wrócić, dziecko. Ja tu jestem zawsze, - dotknął miejsca gdzie biło, moje serce - nigdy nie odejdę. 

- Dziadku, ja nie chcę, - marudziłam jak mała dziewczynka. 

- Nie możesz się wiecznie ukrywać, pamiętasz jak George wyśmiewał się z ciebie w szkole?  Też próbowałaś się chować, a wystarczyło się odgryźć. Gdy to zrobiłaś, nigdy cię nie zaczepiał. 

- To nie taka sama sytuacja.

- Taka sama, jeśli na to pozwolisz. Uczyłaś się, jak pomagać obcym, więc pomóż swojej rodzinie, oddaj im, ich dziewczynkę. Oni jej potrzebują.... 

Jego głos, zamierał a ja patrzyłam jak bezpieczny świat się składa jak domek z kart. Światło, zaświeciło mi w oczy, przyprawiając o wielki ból. Kluło jak nóż.

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz