Snow uwielbiała czuć wielkiego potwora, pomiędzy nogami. I nie myślała tu o swoim wspaniałym mężu. Jego Harley, był jej kolejną miłością. Przez kilka ostatnich miesięcy nauczył ją jeździć. Ten, czas był pracowity. Zamknięcie, ich spraw w innych miastach. Dwie siłownie które otworzyli, przy pomocy znajomych jej sklejonej rodziny.
Kiedy Moon kupił olbrzymiego Campera, śmiała się z niego, ale teraz doceniała bestię. Gdy robili rundy, na miejsca remontu, z trójką dzieci i dziadziusiem. Mieli tam sześć łóżek, typu marynarskiego i dużą sypialnię. Salon, z kuchnią nie był taki ciasny. Było, im nawet wygodnie. Gabby urodziła Rydera Richarda oraz Amelię Evę. Coś czuła, że jej brat się popłacze na wieść, jak ważny był dla przyjaciela. Ona sama, płakała na wieść, że jej stare ja zostało uczczone. Teraz wracała, do rodzinnego miasta.
Moon i trzy kolejne Camery podążali, wolniej. W camperach jechały dzieci i kobiety. Ona jako jedyna, pędziła na motorze. Zdalnie dokupili więcej terenu. Zamówili domki, które miały następnego dnia przyjechać. Rozplanowali, ich ustawienie. Miały tworzyć półokrąg, zwrócone do domu jej i Moona. Środek, był placem zabaw dzieci i dorosłych. Planowali tam ustawić małe altanki, murowane grille, oraz wiele stołów. Zdobyli wszelkie pozwolenia, miasteczko czekał szok. Bo praktycznie, powstawało nowe osiedle. Noc się zbliżała, gdy mijali jezioro. I wtedy, go dostrzegła. Swojego tatę. Zsiadła ze swojego stalowego rumaka, rzucając się w jego ramiona. Martwiąc się jak bardzo na zmęczonego wyglądał. Rozmowa, była krótka. Powitał moich bliskich, biedny nie wiedział, że to również jego nowa rodzina. Oni nie odpuszczali, aż ich pokochałeś. I tak mu właśnie zrobili. Gdy jak co rano, wyszedł biegać, czekała na niego cała hałastra, łącznie z jej mężem, który miał Rory w szelkach. Brandon, również się przebrał w dres Moon W. I poszedł się przedstawić dziadkowi.
- Witam - grzecznie podał mu dłoń. - Brandon Moon- Keller jestem twoim wnukiem.
No cóż, jak to mówią to są niespodzianki. Ale ojciec Snow, nie był złym człowiekiem i w swoim sercu miał dużo miejsca dla wnuków. Zachwycony przyklęknął, i porozmawiał z dzieckiem. A gdy usłyszał, że istnieje jeszcze Anna. Uznał, że jest zakochany w całej trójce. Zadzwonił, do ich babci, mówiąc, że ma dla niej niespodziankę. Moon, odebrał mu telefon zapraszając teściową, na śniadanie za dwie godziny. Zadzwonił do swojej kobiety, mówiąc, że czekają ich goście na śniadaniu. Ona ze śmiechem oznajmiła, że kuchnia polowa rusza do boju. Nie ma co się pieścić. Trzeba rodzinę Kellerów zawojować, za jednym razem. Zadzwoniła do brata, zapraszając go również. A Moon, spokojnie powiedział.
- Do truchtu, czas. - Eric z szokiem zobaczył szpaler, grzecznie ustawiony w sekundzie. I został poproszony o pokazanie terenu biegu. Moon W uznało, że się zaprzyjaźnia i koniec tematu. Przy okazji ustrzelił kilka fotek, Moona z dziećmi, jego uśmiechu, gdy mała go zaczepiała czy troskliwości o Brandona. Zamierzał je oprawić, i dać córce w prezencie. Uznał, po tej obserwacji, że pomimo, różnicy wieku facet wart był jego skarbu. Bo wielki były żołnierz, był troskliwy i dbał o najbliższych. Gdy byli po drugiej stronie jeziora, z szokiem zauważył, że jego dziewczynka tam jest, i gotuje na wielkiej kuchni polowej.
CZYTASZ
EVA. - Odrodzenie. MW tom II.
RomanceOPOWIADANIE DLA DOROSŁYCH 18+ W trakcie edycji. Zawiera sceny dla dorosłych, wulgaryzmy, brutalne sceny gwałtu. Nie wyrażam zgody na kopiowanie treści moich opowiadań i wykorzystywanie moich pomysłów. Wszystkie prawa zastrzeżone.