MOON & SNOW : 14/2.

2.1K 213 31
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przygotowania, nie trwały długo. Jeżeli chodzi o jedzenie. Grill zaplanowali na piątek. Ich rodzina stawiła się w komplecie. Dwa domy dalej, bawiły się dzieci. Zbyt poważne rozmowy ich czekały, żeby mogły bawić się z nimi. Robbie, dziadziuś i dwie wynajęte opiekunki, zabawiały dzieciarnię. Nadmuchiwane zamki, zjeżdżalnie i duże trampoliny, stanowiły wystarczającą motywację do zabawy. Oraz, duża ilość dań dla dzieci, zamówionych z restauracji. Rory, była z nimi. Takie maluchy, nie powinny być bez mam zbyt długo. Snow z przyjemnością patrzyła na energię jaka rozpierała Amandę. Jak była wesoła, jak świetnie dogadywała się z resztą kobiet. Gabby była lekkim bałaganem, biedna miała ciągłe mdłości, i bliźniaki nieźle dawały jej w kość. Fury, stanowczo usadził ją na leżaku, podkładając jej poduszki, i okrywając troskliwie kocem. Gdy próbowała protestować, zagroził ich  powrotem do domu. Posadził, Venoma przy niej na straży, a sam zadbał, by dostała piwo imbirowe, solone krakersy, i sporo owoców. Stoły, rozstawiali wspólnie, grill płonął a oni uwijali się, z radością szykując burgery, szaszłyki i warzywa. Lux, wpadł z wielką ilością steaków. Gdy jedzenie, było gotowe, dzieci sprawdzone, a wieczór zapadł. Usiedli, żeby porozmawiać. Najpierw Slade przyniósł, kieliszki do tequili, rozstawiając je przed każdym z nich. Ciężarne, dostały piwo imbirowe. I nadeszło zaskoczenie, bo dwie kolejne przyznały się do ciąż. Dziewczyna Blackiego, oraz żona Madda. Mieli czas święta i jednocześnie czas żałoby.    Slade uniósł kieliszek do toastu. 

- Za Węgla, faceta tak cichego, że prawie go nie zauważałem, a który dał tak wiele nam i naszym dzieciom. - Toast, poszedł, w górę. Każdy powtórzył, za Węgla. Kolejna runda ruszyła. 

- Za nowe dzieci, i nowe rodziny. Za naszą przyszłość. Za nas. Za Moon W. - Kolejny wygłosił Fury. Zebrali kieliszki, biorąc piwa. I siadając w ciszy. Taka była im przez chwilę potrzebna. Moon, wstał, biorąc dłoń żony. 

- Musimy porozmawiać. I to nie jest łatwa rozmowa dla mnie. Wy, pojawiliście się w moim życiu, tak po prostu. Gdy wdałem się w walkę, z senatorem. Najpierw zjawił się Gringe, potem Ryder. I zanim się zorientowałem okupowaliście mi piwnicę. - Reszta chłopaków wybuchła śmiechem, bo tak właśnie było. - Razem, przeżyliśmy wiele, od pracy po emocje. Po wszelkie zmiany w moim i waszym życiu. Założyliśmy Moon W, żeby pracować dla rządu, żeby mieć substytut wojska, jaki utrzyma nas przy zdrowych zmysłach. Wtedy było nam łatwo. Nie mieliśmy nikogo. Dzisiaj, nasze życie wygląda inaczej. Moje, to wielka zmiana. Mam żonę, mam dzieci. Dzięki Węglowi, większość z nas, je ma. Pytanie, kto weźmie ostatnią trójkę maluchów. Bo nie oszukujmy się, Fury jest świetny, ale nadchodzi kolejna dwójka. Zlitujmy się, to wiele. 

Lux, podniósł dłoń. Ale zanim się odezwał, Slade go uprzedził.

- Tak tak, pozwól. - Zawarczał. - Lux i moja Mała czyli Abby biorą ślub. Bo ta pierdzielona łajza, za moimi plecami pukała moją siostrę. I tak wiem, że biorą dzieci. Pogadam, sobie z nim później. 

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz