MOON & SNOW 12/ 2.

2.3K 223 43
                                    

Czy widziała męskie łzy rozpaczy, ostatnio tak. Madd, był jedną wielką emocją. Gdy, pojawił się w domu Snow, z gołą klatką piersiową i bosy, w środku nocy, płacząc bo nie radził sobie z emocjami, jakie wzbudzały w nim jego dzieci. Mała pięcioletnia Sara przypadkiem, rozlała mleko. Ze strachu się posikała, a jego syn przyniósł pas ściągając koszulkę i pokazując pokryte bliznami plecy mówiąc mu, że przyjmie karę za siostrę. Madd, uciekł z domu jak stał. I teraz, siedział na kanapie płacząc. Nie dziwiła mu się, zupełnie. Kto, inaczej by zareagował. Moon, bez słowa się ubrał i pojechał do jego domu. A ona, usiłowała uspokoić szaleństwo rozpaczy.

Miesiąc wcześniej Madd na wieść, że jego syn żyje zemdlał. Moon przerażony, chciał wzywać karetkę, myśląc że to zawał, lub wylew. Na szczęście, po kilku minutach Karl się ocknął. Potem, chciał biec tak jak stał, do ich domu. Neo ledwie go powstrzymał, zmuszając żeby się ubrał. I żeby się opanował, bo wystraszy dzieci. Czekała ich rozmowa, na temat prawdopodobnych przejść chłopaka. Więc, zmusili go do wysłuchania Mossa. Madd w drzwiach, załadował mu z prawego sierpowego. Uważał, że słusznie. No cóż, on zrozumiał. Potem, pokazali mu zdjęcia, pokoju i kobiety która trzymała jego syna. Potem Moss, opisał miesiąc z tymi dzieciakami. 

- Ona, ich biła, nie dawała klapsy, oboje mają koszmarne blizny. Robbie jest bardzo grzeczny, sprząta po nich, pierze ich rzeczy, ścieli łóżko. Idealne dziecko, zbyt idealne. Ona, prawie nie mówi. Z tego, co zrozumiałem. To, jego druga przyszywana siostrzyczka. Pierwsza, była karana za niego. Musiał pracować, jeżeli nie zarobił, to mała nie jadła. Miał wtedy, tylko dziesięć lat. Baba, zagłodziła dzieciaka. Obciążając, go winą. Proponował mi, że pójdzie do pracy, żeby zarobić na nich dwoje. Wpadali w panikę, gdy wychodziłem z domu. Praktycznie, nie umieją być na świeżym powietrzu. Czeka cię straszna przeprawa. Bo Robbie, jej nie odda. Czuje się za nią odpowiedzialny. Oddaje jej jedzenie, oboje je chomikują. Boją się głodu, pytają o korzystanie z łazienki, nawet o to czy mogą się napić. Starałem się, im tłumaczyć, że mogą brać co chcą. - Wszyscy mieli łzy w oczach. 

- Madd, trzeba im ogarnąć pokój, ty masz w huj ciasne te mieszkanko. Kto ma obok? - Zapytał Moon, starając się dać dzieciom czas na sen. 

- Nikt, miał być Węgla. - Wymamrotał, patrząc tępo w ścianę, podszedł do komputera, oglądając zdjęcia. Fury, ustał obok dotykając jego dłoni. 

- Zostaw, mój komputer. Ja wiem, że chcesz roznieść świat. Ale ten sprzęt, jest potrzebny. Idź przebijać ściany. Obudź resztę. Macie materiały. Dzieci i tak śpią. Potem pojedziesz, kupisz im łóżka i meble. I rzeczy, Moss poda ci rozmiary. I kup im telewizor, jakieś książki, gry. Lalkę dla tej małej. Zajmij się gniazdkiem dla dzieci.  - Popychał go do drzwi. Moon wstał, zakładając kurtkę, tak samo Neo. 

- Wezmę, narzędzia.  Moss i Fury ich popilnują. Snow, nakarmi gdy wstaną. A my idziemy pozbyć się stresu. Bo, musisz się uspokoić. Wystraszysz dzieci. 

Madd zgodnie, podążył do drzwi. Spotkanie, ojca z synem. Robbie jak Madd miał blond czuprynę, ciemne oczy, tak samo twardą męską szczękę. Obaj byli przystojni. Tylko młody, był chudy tak bardzo, że aż kanciasty. Pamiętał tatę.

 Ale w jego oczach, była ostrożność. Dziesięć godzin pracy, uspokoiło szalejącego faceta. Usiadł, chcąc porozmawiać. Robbie był grzeczny, ale nie odpowiadał na wszystkie pytania. Starał się zaufać, ale jak miał być inny. Madd chciał przytulić syna, ale przyjaciel mu to odradził. Mówiąc, że raz gdy wyciągnął rękę do małej, żeby ją pogłaskać po głowie,  zsikała się, tak reagowała na większość rzeczy. Musi ich oswajać, jak dzikie zwierzątka. Każde nowe, zdarzenie z dzieciakami w roli głównej, przynosiły czyjeś łzy. Robbie, mimo szesnastu lat, ledwie umiał czytać i pisać.

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz