MOON & SNOW : 11 / 1.

2.4K 208 34
                                    


* Miło by było, żebyście pamiętali oddać głos( gwiazdkę), lub napisać komentarz, nie ma się czego wstydzić, jestem dość znośnym człowiekiem, nie gryzę :P. Lecimy Misie. 


Dwa miesiące zajęło Snow, dojście do siebie. Rana się w końcu zagoiła, osłabienie antybiotykiem minęło. Wszystkie złe chwile odeszły, w niepamięć. Oboje z Moonem cieszyli się chwilami, spokoju. Aurora rozwijała się pięknie, wesoło gaworzyła w dzień, przesypiała prawie całe noce. Moon wstawał do niej o trzeciej, żeby zmienić jej pieluszkę i nakarmić. 

Siłownia, pracowała już, mając pierwszych klientów. Neo, uczył się podstaw administracji. Zatrudniał ludzi. Reszta, grupy skupiona była, na remoncie pensjonatu. Wyszło dziesięć, mieszkań z dużymi salonami. Aneks, kuchenny też nie był malutki. A antresole wygodne. Całość była nowoczesna, i wygodna. 

- Czasami się zastanawiam, dlaczego nadal to remontujecie, skoro planujecie zmianę miejsca zamieszkania. - Snow, któregoś wieczoru zapytała męża. Smarując spokojnie, balsamem nogi. On zaborczym wzrokiem, śledził każdy jej ruch. Oderwał oczy, od jej skóry. Obrzucając, zakochanym wzrokiem, jej odziane tylko w majteczki i jego koszulkę ciało. 

- To inwestycja. Do końca życia, nie damy rady jeździć na misje. Więc, to kolejna rzecz jaka przyniesie nam dochód, stały dochód. Mamy wspólne konto, z którego co miesiąc rozdzielane są wypłaty. Około dwudziestu procent, jest tam na stałe dodawane. Procentują. Nie ważne skąd, pojawia się kasa, jest wspólna. Tak samo będzie się działo, z siłownią. Tu ustaliliśmy, że Neo dostanie dziesięć procent dodatkowo, gdy się rozwinie porządnie. Zresztą, jeżeli, i tu podkreślam jeżeli, się zdecydujesz na wyjazd na stałe, założymy drugą siłownię, w twoich okolicach. O tej samej nazwie. Muszę się, liczyć z tym, że z czasem grupa zacznie się wykruszać. Czeka nas może jeszcze sześć lat, pracy jako grupy uderzeniowej. Góra osiem. Potem, albo będziemy trenerami, albo założymy jakieś obozy przetrwania. Rozmawiałem, o tym z Furym. Obydwaj, zdajemy sobie sprawę, że musimy planować. Jesteśmy, wojownikami potrzebujemy ruchu, ćwiczeń, takiego zmęczenia, jakie pozwala spać bez snów, lub jak wolisz koszmarów. To co widzisz, nigdy nie znika. Kiedyś, uderza i zrywasz się mokry od potu, ze zgrozą w sercu. Jeżeli, nie będziemy siebie wzajemnie pilnować, może być źle. Dlatego, martwimy się Neo, ale on jest z twardej gliny. Jeżeli, będzie mu źle zawsze może, do nas wrócić. Roth, o dziwo planuje siłownię u siebie. Zapytał nas, czy mamy problem z użyciem, naszej nazwy przez niego.

- Chcecie wszystkie siłownie nazwać Moon Warriors ?- Zapytała zdziwiona.

- W sumie tak. Owszem istniejemy jako legalne MC, ale sama wiesz, że to przykrywka. Inaczej tak duża, grupa poruszających się razem osób, budziła by zdziwienie, lub wzbudzała zbytnie zainteresowanie. Połowa, mojej grupy, na motor wsiadła po raz pierwszy, tu w MW. A Ryder, robił większość naszych motocykli. Gdy będziemy blisko niego, zamęczymy go zamówieniami. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Ciągle, to robił. Wyłuszczał jej zalety, jakie da im jej powrót, w rodzinne strony. Kochała go, do szaleństwa. Za to, że jej potrzeby były najważniejsze. 

Wyciągnęła do niego dłonie. 

- Chodź tutaj. - Wymruczała. Wiedział, że jeszcze kilka dni, wstrzemięźliwości go czeka. Ale był jej tak spragniony. Tęsknił, za wszystkim tym, co sprawiało, że związek był głęboki. I niech nikt się, nie oszukuje. Seks, jest kurwa ważny. Z cichym pomrukiem, podpełzł do niej. Odsunęła się delikatnie, robiąc mu miejsce na poduszce. Zapaliła jedną świecę. Gasząc górne światło. Pokój, oświetlał tylko blask księżyca, i płomień świecy. Cudowne światło cienie, rzeźbiły sylwetkę jej męża. Popchnęła, go na poduszki, biorąc jego dłonie w swoje. I kładąc je, na masywnym zagłówku łóżka. 

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz