MOON & SNOW 7/ 2

2.5K 183 14
                                    

* Tak wiem, męska wersja, tej piosenki. Ale mam wrażenie, że tu pasuje. No to lecimy Misie. I pamiętajcie się odezwać w jakikolwiek sposób :) Gwiazdki itd. Miłej lektury. Buziaki Iza :)

Poranek zastał ją uśmiechniętą, i odprężoną. Czyż, mogła narzekać. Facet jej życia, stanął praktycznie na głowie, żeby ją uszczęśliwić. Jego, przyjaciele wręcz bracia, robili to samo. Ich dom, był remontowany, w prezencie ślubnym. Usiadła, przy oknie, wpatrując się w świt. Jeszcze kilka godzin. Wzięła notes, żeby zapisać, co czuje. A potem doszła, do wniosku, że napisze swoją przysięgę ślubną. Spojrzała w dół, i ze zdziwieniem zobaczyła, wpatrującego się w jej okno Moona. Mgła, otaczała jego sylwetkę. Trzymał ręce w kieszeni. Wyjęła telefon, pisząc mu SMS. 

- Nie możesz spać? 

- Tęsknię za Tobą. - Odpisał. 

- Ja za Tobą, też, zamierzam napisać przysięgę ślubną. - Widziała, jak klika odpowiedź, z uśmiechem. 

- Ja też napiszę. 

Boże, ten uśmiech. I raptem, przypomniała sobie, o jednej super ważnej rzeczy. 

- Czy, zranię Twoje uczucia, jeżeli zatrzymam i moje nazwisko? Chcę, żeby było dwuczłonowe. 

Jego mina się rozluźniła.

- Nie kochanie, ja tez mogę, przyjąć Twoje. Nie mam z tym problemów. Ryder jest dla mnie, ukochanym młodszym bratem. Moon - Keller. Wow, brzmi ładnie.

- Nie wymagam, od ciebie aż takiego poświęcenia. Wystarczy, że ja i nasze dzieci. To dotyczy, też Brandona.

- Wszyscy kochanie, wszyscy. Idę, bo Fury będzie mnie szukał. Do zobaczenia, w południe. Kocham cię. 

- Kocham cię - Odpisała czule. 

I pozwoliła, płynąć słowom, które zapisywała. 

Kiedyś, byłeś, moim marzeniem. Nastoletnią miłością. Chociaż, wtedy nie poznałam Cię na żywo. Dzisiaj wiem, że miłość to, kochanie czyiś wad. To kompromis, to kłótnie. To wspólne poranki, i wspólne noce. To siła jaką, dają Twoje ramiona. To akceptacja, to walka. Życie, jest skomplikowane, a nasze, było szczególnie. Nie byłam księżniczką, z bajki. A Ty księciem, na białym rumaku. Chociaż nie, cofam to, masz rumaka. Srebrny to srebrny, ale jest.  Nie zaprzeczaj kochanie. Byłeś, moim rycerzem. A ja, byłam, chodzącym, świadectwem bestialstwa. Ty, sprawiłeś, że zaczęłam żyć na nowo. Nawet, za te pół roku rozłąki, powinnam podziękować. Bo to, pozwoliło mi, się odrodzić. Jestem, Ci wdzięczna, za naszą córkę, która jest cudem. Cudem, który nie miał prawa zaistnieć. A istnieje. Nasza miłość jest, dla mnie równie wielkim cudem. Przysięgam Ci, nigdy nie kłaść się, do naszego łóżka zła. Przysięgam krzyczeć na Ciebie, a nawet rzucać talerzami, przysięgam tulić nasze dzieci i dawać im siłę. Przysięgam, bronić i dbać o nasz dom, razem z tobą. Przysięgam, nigdy nie przestawać Cię kochać. Przysięgam, dawać Ci siłę, taką samą jaką ty dajesz mi. W każdej chwili, w zdrowiu i w chorobie, w nieszczęściu i szczęściu. W trasie, na kolejną misję i po powrocie do domu. Przysięgam, nigdy Cię nie opuścić, i walczyć nawet ze śmiercią. 

Czas płynął szybko, nagle rozległo się pukanie do drzwi. 

- Jesteś ubrana Śnieżku? - Głos Furego, zabrzmiał zza nich. 

- Wejdź.

Fury, w cudownym galowym mundurze marines, prezentował się bosko. Trzymał w dłoni, jej sukienkę, w drugiej bukiet. Był najlepszą, druhną jaką mogła sobie wymarzyć. Był, przyjacielem, terapeutą gdy trzeba, zawsze akceptował wszystkich, takimi jacy byli. Prawie, nie realny facet. Miała, tak wielkie szczęście, że mogła go znać. Położył, rzeczy na łóżku, klaskając dłońmi. Do pokoju, wpadło kilka kobiet. 

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz