MOON & SNOW 3.

3.1K 241 46
                                    

- Jestem zmęczona, nie możesz mnie tak denerwować. To nie jest dobre, ani dla mnie ani dla dziecka. Osaczasz mnie. Muszę się położyć. - Wyszeptała lekko głaszcząc jego włosy. Nie miała siły, już na nic. Wstał zgarniając, ją w ramiona i niosąc do sypialni. Położył ściągając jej buty, i czule okrywając kocem. Ale nigdzie, nie odszedł. Położył się za nią, delikatnie otulając dłońmi jej brzuch. 

- Pozwól mi przez chwilę ją czuć. To okropne, gdy kolejny raz, omija mnie taki etap. Karen praktycznie, nie dotykałem. Pomimo, tego że mój syn w niej był.

- Dlaczego? - wymamrotała. Znużenie sprawiało, że nie umiała się odprężyć.

- Była dziwką, chociaż jak stwierdził Fury, była nimfomanką. Kiedy odbierałem motor, od Rydera. Obłapiała go. Wtedy opadły, mi z oczu łuski. Twój brat był, zniesmaczony. To ja walczyłem o Brandona, zapłaciłem jej pięćdziesiąt tysięcy i nie chciałem jej nawet dotykać. Bo okazało, się że jednocześnie, spała z kimś innym. Musiałem, zrobić sobie badania. A potem, oszukiwała mnie dalej. Wcale nie dotrzymując naszych założeń. W końcu, gdy zabrakło chętnych ofiar, dobierała się do małolatów na siłowni. Wtedy chłopcy, ci nie żonaci ciągnęli słomki, który ja obsłuży, żeby zapewnić małemu zdrowie. Zrobili, to za moimi plecami. Omal, nie pobiłem Madda. A on, zapewnił mi syna. Bo zdradzała, mu wszystkie swoje plany. Planowała, oskubać mnie, z całej kasy jaką miałem.  Gdy odeszła, dwa dni po porodzie, uważałem że nie mogę ufać swojemu osądowi. Byłem zapraszany na randki. Samotny ojciec, budzi czułość w kobietach. Do czasu, się zgadzałem. Ale nie ufałem swojemu osądowi. Że jestem, w stanie, znaleźć porządną kobietę, która pokocha mnie, i mojego syna. Ty nas pokochałaś, bezinteresownie. Przepraszam, że tak naciskałem, że włamałem się do twojego domu. Ale próbowałem, z tobą porozmawiać. Nie możesz, sama się szarpać z meblami. To się, źle skończy. Skrzywdzisz i siebie i naszą córeczkę. Śpieszyłem się z tym wszystkim, bo muszę na chwilę wyjechać. I nawet, nie wmawiaj sobie że odchodzę. Gringe ma kłopoty. Śmierć, grozi i jemu i jego rodzinie. Uciekali aż tutaj, ale i tak jest wyznaczona nagroda, za ich głowę. Zazwyczaj, jedziemy motorami, ale tym razem polecę samolotem. Musimy, negocjować z mafią. - Eva się wzdrygnęła. Głaskał miarowo, jej brzuch. - Nie chcę cię opuszczać, ale bez mojej pomocy zginą. Wrócę, najszybciej jak się da. - Wbiła paznokcie w jego dłonie. Była przerażona. Drżała. 

- Eva, mi nic nie grozi, przestań się denerwować. To negocjacje. Nic więcej, ale to potrwa. Musimy poszukać wtyczek, znaleźć słabe punkty. - Czule ucałował jej włosy. - Przez ten czas, chcę, żebyś przemyślała, na ile jesteś mnie, na razie wpuścić, do swojego życia. I nie wyskakuj, z tym DNA, z prawnikami. Ja chcę,i ciebie i ją. I mam, szczery zamiar, to osiągnąć. Wierzę, że z czasem, dasz mi szansę. Chcę, chodzić z tobą do lekarza. Chcę, wybrać drugie imię, dla naszej córeczki. Nie wyjadę, prędzej opuszczę grupę i sprowadzę tu Brandona. Jestem w stanie spać w namiocie, w twoim ogródku, aby być przy tobie. - Zaszlochała cicho. - Zraniłem nas oboje, bo moje durne słowa, omal mnie nie zabiły samego. Przestałem, cokolwiek czuć. Tylko Brandon, trzymał mnie, przy zdrowych zmysłach. Cała grupa, tamtego dnia się zbuntowała. Skopali, mi dupy, nie w przenośni a dosłownie. Masz tam, dziesięciu obłędnych rycerzy, walczących za ciebie. Każdy, z tych wariatów, z chęcią weźmie ciebie dla siebie, uświadomili mi to dokładnie. Fury odmówił szukania ciebie. Jedyna pomoc, jaką uzyskałem to ta od Marco. Do czasu. Zjeździłem cały stan, aż znalazłem Zeka. Ale przecież, nie wiedział gdzie odeszłaś, wiedziałem tylko, że samochód miał nowojorskie numery. Wiesz, że nawet rozważałem wynajęcie samolotu z transparentem, żebyś zobaczyła, że pragnę twojego powrotu. Jestem beznadziejny, w związkach. Mimo, że tyle czasu, żyłaś obok mnie, nigdy nie zebrałem się na odwagę, żeby powiedzieć ci prawdę. Teraz, boję się, że nawet nie dasz mi na to szansy, te obiady i ta opieka nie miała cię zdenerwować. Czułem się, bliżej tej małej dziewczynki, wiedząc że zadbałem,o to  żeby jej mama zjadła na czas. Zamieszkałem, w tej ruinie, na przeciwko twojej pracy, żeby wiedzieć czy z tobą jest ok. Po raz pierwszy, grupa jest gdzie indziej. Całe noce czytam, poradniki o ciąży. Jadę za tobą, nie dlatego że nie dasz sobie rady, ja jadę bo to odebrałoby mi sen, strach, że wam coś złego się stanie. Boję się po raz pierwszy w życiu, że ktoś odbierze mi to co mam w życiu najlepsze. 

EVA. - Odrodzenie. MW tom II.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz