-Super...-mruczę, wsiadając do samochodu Krzyśka.
-Następnym razem musisz uważać, jak chodzisz, a nie myśleć o niebieskich migdałach-mówi Natalia, kiedy już z chłopakiem siedzą w samochodzie. Zalewski rusza w stronę mojego mieszkania.
-Odczep się.
Skręciłam kostkę. Przez około trzy tygodnie mam nogę w gipsie. Fajnie, no nie?
Dzwonię do szefa. Tłumaczę mu jaka jest sytuacja, daje mi wolne i mówi, że mam odpocząć.
-Ale nie to jest najgorsze-mówi Natalia.
Odwracam głowę w jej kierunku. Marszczę brwi, w geście niezrozumienia.
-Ja i Paulina mamy trasy. Moja zaczyna się w środę, a jej za tydzień.
-I?-dalej nie rozumiem.
-Kto ci pomoże?
-W czym?
-We wszystkim! W zakupach, w jakichś pracach domowych-unosi się.
-Po co ktoś ma mi pomagać? W sensie... Nie rozumiem.
-No co? Masz robić zakupy z tymi kulami? Błagam cię. Jeszcze czego. Żebyś drugą kostkę skręciła? No nie.
-Sara będzie mi pomagała-wzruszam ramionami.
-Sara ma pracę, męża i syna. Myślisz, że będzie ci ciągle pomagać?-zauważa Natalia.
Ma rację. Nie mogę wymagać od Sary, żeby zajmowała się taką ciamajdą, jak ja. A czy tego chcę, czy nie, jakaś pomoc przez te trzy tygodnie będzie potrzebna.
-Ja nie mam nic do roboty teraz-odzywa się nagle Krzysiek.
O nie... Dlaczego on to powiedział. To było zbędne. Natalia, błagam, powiedz, że tego nie słyszałaś?
-Naprawdę?-cieszy się Natalka.
-No tak-przytakuje Krzysiek.
-Super!
Rób coś, Ulka, a nie siedzisz rozdziawiona!
-No nie no, coś ty. Nie będziesz przecież mi pomagał tyle czasu. Na pewno masz jakieś zajęcia, czy coś-mówię.
-No nie, serio. Mam teraz wolne. Czasem muszę wpaść do studia coś dograć dla Hey'a czy Brodki, a tak to nic poza tym-patrzy na mnie.
-No właśnie. Masz jednak jakieś zajęcia.
-Powiedział "czasem"!-krzyczy Natalia.
-No, chyba że przeszkadza ci moje towarzystwo-patrzy na mnie z uśmiechem.
-Nie no, coś ty. Chodzi bardziej mi o to, że nie chcę ci zabierać twojego czasu.
-Cała przyjemność po mojej stronie-posyła mi szeroki uśmiech, co odwzajemniam
-Jak super!-uradowana Natalia klaszcze w dłonie.-Dzięki, Krzysiek.
-Nie ma sprawy.
Po dwudziestu minutach jesteśmy u mnie. Powoli wychodzę z samochodu.
Jeszcze nie jestem wprawiona w chodzeniu na kulach. Ja, plus moja nieporadność i roztargnienie, plus chodzenie na kulach, może się skończyć źle.
-Czekaj-mówi Krzysiek i podbiega do mnie. Pomaga mi wejść do bloku. Oczywiście jest problem ze znalezieniem kluczy, ale udaje się.
Wchodzimy do mieszkania. Zdejmujemy kurtki (w moim wypadku płaszcz) i buty.
-Zrobię wam herbaty. Chcecie?-proponuję w drodze do kuchni.
-Chętnie, ale może ja zrobię?-mówi Natalia, kiedy wchodzimy do kuchni.
-Nie potrzebuję niańki.
I jak na potwierdzenie swoich słów, wpadam na stół.
-Kurwa...-szepczę z zacisniętymi zebami.
-Nie potrzebujesz niańki? Błagam cię! Krzysiek będzie ci pomagał i koniec dyskusji!-krzyczy Natalia.
Przewracam oczami.
-Widziałam to-wskazała na mnie palcem.
-Skończ już-mruczę.
Mam robić te herbaty, ale po raz kolejny średnio mi to wychodzi.
-Ty usiądź, a ja to zrobię-Zalewski kładzie swoje dłonie na moich ramionach.-Idź, usiądź i odpocznij.
Posyłam mu ciepły uśmiech i idę do salonu. Siadam na kanapie.
Muszę przyznać, Krzysiek jest fajny i miły. Polubiłam go.
Po chwili dosiada się do mnie Natalka.
-Tylko nie zmarnuj tego-szepcze.
-Czego?-marszczę brwi.
-Tego czasu, który spędzisz z Krzyśkiem-mówi troszkę głośniej, ale nadal w taki sposób, żeby Zalewski nie usłyszał.
Wzdycham cicho.
-Proszę bardzo-do salonu przychodzi Krzysiek. Stawia na stoliku dwa kubki z cieplutką herbatą.
Uśmiecham się do chłopaka. Chyba po raz pierwszy całkowicie szczerze. W końcu, mało co, potrafi poprawić mi humoru tak, jak herbata. Naprawdę, jest niewiele takich rzeczy.
Obejmuję kubek dłońmi.
-Dziękuję-mówię cicho.
-Nie ma sprawy-odpowiada isię uśmiecha.
Krzysiek idzie do kuchni po swoją herbatę i po chwili siedzimy w trójkę w salonie z ciepłymi napojami.
-Wymieńcie się numerami. Tak będzie najlepiej-proponuje Natalka.
-Fakt-Krzysztof odkłada kubek i robimy to, o czym mówiła Natalka.
Rozmawiamy jeszcze z godzinę, po czym siostra i chłopak wychodzą.
Postanawiam zadzwonić do Sary.
Odbiera po kilku sygnałach.
-No hej, kochana-wita się ze mną.-Myślałam, że się już nie odezwiesz. I jak tam?
-Skręciłam kostkę.
-Co? Jak? Gdzie? Że co?
-Skręciłam kostkę-powtarzam.
-O jejku...
-Co robisz?-pytam.
-W sumie teraz to nic.
-A Janek?-Jaś, czyli synek Sary i Michała (męża Sary). Najcudowniejsze dziecko na świecie. Niedługo do niega dołączą pociechy moich sióstr.
-U dziadków-odpowiada.
-A Michał?
-W pracy.
-A ty po pracy?
-Tak.
-Przyjedź do mnie.
-Dobra-mówi i się rozłącza.
Po dwudziestu minutach w drzwiach staje Sara z butelką wina.
-Opowiadaj-mówi, kiedy siedzimy już na kanapie w salonie z kieliszkami.
Opowiadam jej o wszystkim.
-A więc, źle z tą nogą, ale super z tym Krzyśkiem!-mówi, kiedy kończę.
-Nie, nie i jeszcze raz nie!
-Jak tak mówisz, to na pewno będziecie razem.
-Odczep się!
-Przystojny jest chociaż?-pyta.
Przytakuję głową.
-Ooo... A to jakaś nowość.
Śmiejemy się. Ile razy Natalia chciała mnie z kimś zeswatać, nie byli za bardzo przystojni. W przeciwieństwie do Krzyśka.
-Czuję, że z tego coś będzie-mówi Sara i porusza w znaczący sposób brwiami.
Przwracam oczami na to.
Czy oni dadzą mi kiedyś spokój?
***
Wczoraj o 20 przyjechałam do siostry do Warszawy na Festiwal Konesera. Zamarzył nam się nocny spacerek po Starym Mieście . A teraz przeziębienie mnie bierze. Można być totalnym debilem? Można.
Dobra, nieważne.
Mam kilka spraw i proszę o uwagę.
Pierwsza:
Jak pamiętamy, lub nie pamiętamy, w opisie jest napisane "akcja dzieje się na przełomie 2011-2012 roku". A jeżeli ktoś kojarzy okres, kiedy Paulina i Natalia Przybysz są w ciąży, to wie, że to był 2010 rok. Więc zachodzi tu taka mała pomyłka. Ale! To jest moje opowiadanie, moje fantazje itd. I mogę sobie wymyśleć, że obie siostry Przybysz będą w ciąży w 2011 roku, a nie w 2010. To tak w ramach wyjaśnienia.
Druga sprawa:
Gdybym napisała kilka rozdziałów z perspektywy innych bohaterów? Podoba się Wam coś takiego? Pamiętajcie, jedna osoba powie, że nie lubi czegoś takiego i nie zrobię. To nie będą rozdziały jakieś mega ważne. To, że taki rozdział byłby z perspektywy kogoś innego, niż Uli nie wnosi nic do opowiadania. Myślę tylko, że mogłoby to być ciekawe. Jak myślicie?
Trzecia sprawa:
Rozdziały nie będą jednak w poniedziałki, tylko wtedy, kiedy będę chciała wstawić. Ale będzie to raz, czasem dwa razy, w tygodniu.
Czwarta i ostatnia sprawa... W ostatnim czasie do głowy wpadł mi "szatański" pomysł. Opowiadanie o Tomaszu Organku. Ale nie wiem, czy ktoś to będzie czytał. Nie wiem, czy dam radę tyle pisać (trzy opowiadania. Nawet, jeśli najpierw napiszę kilka rozdziałów i dopiero wtedy będę wstawiać. Jak myślicie?). No i również, nie wiem, czy komuś to się spodoba, bo to może być, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjna fabuła.
Dajcie znać, co myślicie o tym wszystkim, ok?
To tyle.
Pa, Miśki!
![](https://img.wattpad.com/cover/197807692-288-k749468.jpg)
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfiction"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!