-Marnuje się pani tutaj-patrzę w stronę mojego szefa i uśmiecham się.
Pan Edward jest naprawdę miłym, sympatycznym starszym panem. Ma siwe włosy i bystre niebieskie oczy. Jest niski i szczupły. Zawsze ma uśmiech na twarzy.
-Co pan opowiada?-śmieję się.
-Nie powie mi pani, że kiedy pracowała pani w tej redakcji nie dostała pani żadnej propozycji współpracy z kimś znanym-uśmiecha się.
-Ma pan rację-mówię i zakładam kurtkę.-Dostałam.
-No i co pani tutaj jeszcze robi!?-krzyczy, zakładając ręce na biodrach.-Pani powinna być znaną fotografką! Proszę się odezwać do tej osoby, która pani to proponowała.
-Zastanowię się-uśmiecham się.
Owijam się szalikiem, zakładam czapkę i wychodzę. Kieruję się do domu.
Może powinnam spróbować? Co mi szkodzi? Zawsze chciałam robić zdjęcia, a skoro mi to wychodzi, dlaczego by nie spróbować?
Kiedy jestem w domu, zdejmuję kurtkę i buty, i idę do kuchni. Daję Kosmosowi jeść i biegnę do sypialni.
Z szafki wyciągam teczkę, a z teczki wszystkie papiery. Są to dokumenty od lekarzy, z sądu, banku. Ale oczywiście wizytówki Olgi nie ma!
A nie, jednak jest.
Szczęśliwa zabieram ją i biegnę do salonu.
Wybieram numer i dzwonię. Odbiera po trzech sygnałach.
-Halo?-odzywa się pierwsza.
-Dzień dobry, z tej strony Ula Przybysz. Pamiętam mnie pani?
-Tak, oczywiście! Niesamowicie uzdolniona fotografka.
-Miło mi to słyszeć-uśmiecham się.-Czy pani propozycja współpracy jest dalej aktualna?-pytam z nadzieją.
-Jak najbardziej!-krzyczy.-Może spotkamy się? Zabiorę ze sobą Monikę.
-Chętnie, tylko gdzie?-pytam.
Krzywię się, gdy słyszę miejsce pracy Daniela. Proponuję kawiarnię, do której chodzę z Krzyśkiem.
-O, mój przyjaciel często mnie tam zabiera-mówi entuzjastycznie. Mam wrażenie, że ona bardziej cieszy się na tę współpracę, niż ja.-Mówi, że zawsze tam przychodzi ze swoją ukochaną.
-Nie dziwię się-odpowiadam.-Bardzo urocze miejsce.
-Dobrze, czyli widzimy się tam za godzinę, tak?
-Zgadza się-uśmiecham się.
Żegnamy się.
Ogarniam trochę mieszkanie i wychodzę z domu.
Na miejscu jestem przed czasem. Zajmuję mój i Krzyśka ulubiony stolik. Zamawiam herbatę i czekam na Brodkę i Olgę.
Po chwili przychodzą.
-Witam-Olga podaje mi rękę.-Mówmy sobie po imieniu. Olga jestem.
-Ulka.
Uśmiecham się do niej, a następnie podaję dłoń Monice. Przedstawiamy się sobie i siadamy przy stoliku. Kobiety zamawiają kawę i zaczynamy rozmawiać.
-Więc tak...-zaczyna Olga.-Nasza współpraca polegałaby na zrobieniu kilku sesji zdjęciowych Monice. Pojechałabyś na kilka koncertów, zrobiłabyś pare zdjęć, hmm?
-Mi pasuje-uśmiecham się do jednej i drugiej.
-Świetnie! Może przyszłabyś jutro do studia? Zrobiłabyś trochę zdjęć, żeby Monika zobaczyłaby z jakim talentem będzie pracować. Poznałabyś zespół, jeśli będziesz z nami jeździła na koncertach fajnie by było, żebyś ich znała.
-Pewnie-Uśmiecham się.-A ta trasa to jakaś ważna?
-W sumie to...-odzywa się Monika. Spogląda na Olgę.-Tak.
-Ile trwa?-pytam.
-Miesiąc, potem robimy przerwę na dwa tygodnie, a potem znów miesiąc-wyjaśnia Brodka.
-Hmm...
Tyle czasu bez Krzyśka... Tak, kocham go, tak bardzo, że jestem w stanie pojechać na tę trasę. Będę tęsknić za nim, a tak to będę miała go przy sobie. Normalnie będę umierała z tęsknoty!
Właśnie, one nie wiedzą, że znam Krzysia.
-Może mogłabym jechać na tę trasę? Takie relacje zdjęciowe z koncertów...-mówię, ale Monika mi przerywa.
-Tak, to będzie to! Jedziesz z nami! Jak chcesz, oczywiście.
-Pewnie. Taka moja praca. A to jest właśnie to, co chcę robić. W sensie, zdjęcia znanym ludziom, ale nie do artykułów, tylko normalne sesje.
-Cudownie!-Olga klaszcze w dłonie.-Jutro poznasz Krzyśka Zalewskiego...
-O właśnie-przerywam jej wymienianie członków zespołu.-Mogę mu sama powiedzieć?
-To Wy się znacie?!-pyta zdziwiona Brodka.
-Tak, przyjaźni się z moją siostrą Natalią...
-Ja myślałam, że to zbieżność nazwisk!-przerywa mi Olga.
-No nie, nie jest to zbieżność nazwisk-uśmiecham się.-Wracając, Natalia przedstawiła mi Krzyśka i się zaprzyjaźniliśmy.
-Jasne, możesz mu powiedzieć sama-uśmiecha się Monika.
Rozmawiamy jeszcze trochę, po czym rozchodzimy się.
Dzwonię do mojego szefa. Jestem tam tylko na okres próbny, więc nie ma problemu ze zwolnieniem się. Pan Edward mówi, że dobrze zrobiłam i mam go na bieżąco informować, co się dzieje w moim życiu.
Kiedy wracam do domu, dzwonię do Krzyśka z prośbą o spotkanie. Mówi, że przyjedzie. Będzie za dziesięć minut.
I dokładnie tak jest. Przerywam zabawę z Kosmosem i biegnę otworzyć drzwi.
-Hej-uśmiecham się. Przytulam go bardzo mocno. Jestem taka szczęśliwa, że jadę na tę trasę Moniki!
-Ula, spokojnie, udusisz mnie zaraz-śmieje się, ale również mnie przytula.-Co się dzieje?
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia!-odsuwam się od niego i wpuszczam go do środka.-Zdejmuj kurtkę i buty, i chodź!
-Już, już...-ściąga kurtkę ze śmiechem.-Pali się czy co?
-Prawie.
Kiedy Krzysiek zdejmuje buty, idę do kuchni.
-Chcesz kawę?-pytam.
-Żartujesz?!-ciągnie mnie za dłoń do salonu.-Nie możesz wytrzymać, żeby coś mi powiedzieć, a teraz proponujesz kawę?
Splata nasze palce razem i siadamy na kanapie.
-Mów-uśmiecha się.-Umieram z ciekawości.
-Niedługo jedziesz w trasę z Brodką, prawda?
-Yhmm...
-Nie zgadniesz-uśmiecham się.
-No mów, do cholery! Zaczynam się bać.
-Też jadę!-krzyczę szczęśliwa.
-Ale... Naprawdę?!-unosi brwi do góry, a kiedy kiwam potwierdzająco głową, rzuca mi się na szyję.
Śmiejemy się głośno, kiedy upadam na poduszki, a on na mnie.
-A ja myślałem sobie, jak ja przeżyję te miesiące bez ciebie? Normalnie chyba przez te dwa tygodnie przerwy siedziałbym tylko u ciebie-mówi, wtulając się w zagłębienie mojej szyji.
-Mi by nie przeszkadzało-uśmiecham się, wplatając palce w jego włosy.
-Ale zaraz...-odsuwa się ode mnie. Zawisa nade mną, układając swoje dłonie po obu stronach mojej głowy.-Jak to możliwe?
Opowiadam mu wszystko od początku. Od poznania Olgi, aż do teraz.
-Ale jestem szczęśliwy!-opada na kanapę obok mnie i kładzie się w swojej ulubionej pozycji. Wplatam palce w jego ciemne włosy. Robię to automatycznie.-Nawet nie wiesz, jakbym tęsknił.
-Oj uwierz mi, że wiem-uśmiecham się.-Przeżywałabym to samo.
***
Wiecie co jest zabawne? Ten pomysł z trasą wpadł mi do głowy w momencie, gdy pisałam ten rozdział. Ot tak, po prostu. Nie miałam tego w planach. Tak mi się spodobał, że sobie myślę "no nie, muszę to wprowadzić!". Generalnie to rozwalił mi ten pomysł 1/3 dalszej fabuły i nie mam pojęcia, co będzie w następnym rozdziale. Troszkę się boję tego, ale dam radę.
A tak poza tym, cieszę się ostatnimi godzinami bycia 14-latką. Jeszcze około 10 godzin i 45 minut (urodziłam się o 8.45), chyba że źle policzyłam, a jest to możliwe.
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfiction"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!