ULA
-Hej-witam się z Adamem i Piotrem, wchodząc na zaplecze klubu.
-Cześć-Rogucki uśmiecha się i całuje mnie w policzek.
-No witam-Adam mnie przytula, co odwzajemniam.
Chłopaki przygotowują się na koncert. Technicy jeszcze coś robią ze sprzętem na scenie, roztawiają wszędzie butelki z wodą.
-Denerwujesz się?-pyta Adam podchodząc do mnie.
-Trochę-przyznaję z nerwowym uśmiechem.
-Nie masz czym-obejmuje mnie ramieniem.-Te zdjęcia będą...
-Zajebiste!-krzyczy Paweł Cieślak, łapiąc mnie za ramiona. Skąd on tu się wziął? Wszędzie go pełno.
-Krzysiek cały czas mi to powtarza-śmieję się.
-Kto?-Adam marszczy brwi.
-Zalewski!-krzyczy Rogucki, który stoi trochę dalej od nas i czyta coś na jakiejś kartce.
-Powtórzę się, kto?
-Mój chłopak-tłumaczę.
-Aaa...-manager przytakuje skinieniem głowy.
Po kilku minutach, muzykom są zakładane te sprzęty. Po chwili na scenę wchodzi radiowiec Maciej Kusy.
-Są niesamowici. Kochają ich miliony ludzi. Przywitajcie ich ogromnymi brawami! Zespół Coma!-krzyczy do mikrofonu, a na scenę wbiega cały zespół.
Staję w taki sposób, aby mieć dobry widok na nich, ale też tak, żeby publiczność na mnie nie zwracała uwagi.
-Witamy serdecznie!-krzyczy Piotr. Odpowiada mu krzyk publiczności.
Potem to, co dzieje się na scenie to istny ogień. Co chwila schodzę ze sceny do widowni, aby robić im zdjęcia z różnej perspektywy.
Ciężko się skupić na pracy, kiedy słyszy się swoje ulubione piosenki, czyli "Spadam", "Leszek Żukowski", "Transfuzja" i wiele innych.
-Do zobaczenia gdzieś tam!-mówi Piotr na końcu.
Wszyscy kłaniają się, towarzyszy im przy tym krzyk publiczności. Schodzą ze scenę, a po chwili słychać krzyki ludzi "Jeszcze jedna! Jeszcze jedna!".
-To co?-śmieje się Piotr.-Wracamy?
Wchodzą na scenę. Wykonują dwie piosenki, "Czas globalnej niepogody" i "Skaczemy".
-Jak tam?-podchodzi do mnie Adam, gdy muzycy się zbierają.
-Popatrz-pokazuję mu zdjęcia.-Co uważasz?
-Wow. To jest... no wow. Masz talent, dziewczyno!-przytula mnie.-Coś czuję, że ta współpraca trochę potrwa.
-Cieszę się-posyłam mu uśmiech.
Podchodzi do nas Cieślak.
-Lecimy na imprezę?-pyta zadowolony.
-No pewnie-Adam przybija z nim piątek i patrzy na mnie.-Wpadniesz?
-Na jednego drinka z chęcią-wzruszam ramionami.
-Odwieziemy cię do domu, ogarniesz się i przyjedziemy po ciebie, dobrze?-pyta Adam.
-Jasne-uśmiecham się.
Wychodzimy z klubu. Do chłopaków podbiega kilku fanów. Oni robią z nimi zdjęcia i podpisują płyty, a ja idę w stronę busa. Wsiadam do środka i czekam na zespół. Po chwili wchodzą.
-Już jesteśmy-mówi Adam i siada obok mnie.
-Widzę-puszczam mu oczko.
Jedziemy w stronę mojego mieszkania.
-Wystarczy ci pół godziny?-pyta Piotr, gdy podjeżdżamy pod mój blok
-Wystarczy mi dwadzieścia minut-mówię i wychodzę.
Idę do środka i już po chwili stoję przed drzwiami do mieszkania. Wchodzę do środka i od razu przybiega Kosmos.
-Cześć-mówię cicho i drapię go za uchem.
Daję mu jeść i biegnę przygotować się.
Cudem znajduję jakieś całe rajstopy. Ubieram zwykłą czarną sukienkę z długim rękawem. Zakładam tego samego koloru buty na grubym słupku. Poprawiam makijaż. Rozpuszczam włosy i je czeszę. Do małej torebki wkładam najpotrzebniejsze rzeczy i jestem gotowa.
Po chwili dostaję wiadomość
Od: Adam
Już jesteśmy.
Do: Adam
Schodzę.
Ubieram kurtkę i wychodzę. Kieruję się do busa.
-Witam-uśmiecham się do nich i zajmuję miejsce koło Adama.
-Cześć-puszcza mi oczko.
Jedziemy do jednego z lepszych klubów. Wychodzimy z busa, poza kierowcą, który nie chce iść z nami. Potem ma po nas przyjechać. Wchodzimy do środka. Oddajemy kurtki do szatni. Zajmujemy stolik, a Piotr i Adam idą po alkohol.
Świetnie się bawimy. Łatwo się domyślić, że na tym moim jednym drinku się nie kończy. Nagle Adam bierze mnie za dłoń i ciągnie na parkiet.
Zaczynamy tańczyć do piosenki "Kryzysowa narzeczona" zespołu Lady Pank.
-O ile się spóźniłem?-pyta nagle.
-Co?-marszczę brwi, nie wiedząc, o co mu chodzi.
-Kiedy powinienem zaprosić cię na randkę, żeby być przed tym Krzyśkiem?
-Aaa, o to chodzi!-śmieję się.-Wiesz, że niewiele. Kilka dni. Z tydzień gdzieś około, może więcej. Ale... nawet gdybyś mnie szybciej zaprosił, zanim zostaliśmy parą, to i tak bym się nie zgodziła. Już wtedy go kochałam.
-Rozumiem-wzdycha.-Pozostaje mi szukać dalej tak ładnej dziewczyny.
-Sama przyjdzie-uśmiecham się i zaczynam śpiewać piosenkę.
Po kilku utworach wracamy do stolika.
-Słuchajcie!-zaczynam uśmiechnięta od ucha do ucha.-Zapraszam was na moje urodziny. Wpadniecie?
Ludzi fajnie jest zapraszać, ale gdzie ja ich wszystkich pomieszczę? Tego to nie wiem.
-Po pierwsze-zaczyna Paweł.-Kiedy? Po drugie, o której? Po trzecie, kto będzie? Po czwarte, jakieś eleganckie ubrania są wymagane?
-Po pierwsze, za dwa tygodnie w poniedziałek. Po drugie, nie wiem, osiemnasta, coś koło tego. Po trzecie, moje siostry, przyjaciel z dziewczyną, przyjaciółka, Macuk. Po czwarte, ty Pawełku możesz przyjść nawet bez ubrań-puszczam mu oczko.
-Ojej-uśmiecha się zawadiacko.-A po całej imprezie pójdziemy sami do jakiegoś pokoju?
-Nie-odpowiadam z uśmiechem.
-To ja nie wiem, czy przyjdę...-patrzy na mnie obrażony.
-Oj, Pawełku-uśmiecham się delikatnie.
-Ale ja z chęcią wpadnę-mówi Adam.
-Super!-przytulam go przez chwilę.
-Ja również-Piotr podnosi rękę do góry, a za nim w ślad idzie reszta zespołu. Poza Pawłem.
-No Paweł, dawaj-Piotrek go szturcha.
-No dobra-podniósł rękę.
-Ale super!-krzyczę i klaszczę w dłonie.
-A co ci kupić na prezent?-pyta Adam.
-Yyy... nic? Albo wiem! Płytę. Waszą. "Czerwony album". Albo "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków".
-Znasz cały tytuł! Woow! Na pewno ci je damy!-śmieje się Piotrek.-A co jeszcze?
-Jakieś wino. Oby czerwone.
-Dobrze, masz to jak w banku-Adam obejmuje mnie ramieniem.
Siedzimy w klubie jeszcze trochę. Ja już sobie daruję picie alkoholu, bo i tak trochę szumi mi w głowie. No dobra, bardzo trochę.
Paweł dzowni do kierowcy, który zaraz po nas przyjeżdża.
Jedziemy w kierunku mojego mieszkania. Żegnam się z chłopakami i wchodzę do środka.
Po wielu próbach udaje mi się zdjąć buty, kurtkę i sukienkę. Przypominam, stoję przy drzwiach. Jak weszłam do mieszkania, nawet nie przeszłam do salonu, tylko od razu się rozebrałam. Zdejmuję jeszcze rajstopy i wchodzę do kuchni.
-Torebka-podnoszę wskazujący palec w prawej dłoni i wracam do miejsca, gdzie się rozbierałam.
O mało co, a bym się przewróciła o buty.
Zabieram torebkę i idę do kuchni. Włączam światło. Nalewam sobie soku pomarańczowego. Z torebki wyjmuję telefon i dzwonię do Krzyśka. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo chcę usłyszeć jego głos.
-Ula?-odzywa się pierwszy. Ma zaspany głos.-Coś się stało?
-Tak-odpowiadam szybko.-Znaczy nie. Nie wiem.
-O co chodzi?-pyta, po czym ziewa.
-Chciałam usłyszeć twój głos. Po prostu.
-Czy ty... jesteś pijana?
-Może troszkę-chichoczę.
-Ula-mówi, lekko zdenerwowany.
-No może bardzo troszkę-przewracam oczami.-Byliśmy z zespołem na drinku.
-Chyba na jednym drinku się nie skończyło?
-No nie. Jesteś zły?-pytam zmieszana.
-Trochę. Ale nie przez to, że poszłaś do tego klubu, a dzwonisz do mnie o pierwszej w nocy.
-O, to dobrze-uśmiecham się.-Co robisz?
-A jak myślisz, co można robić o pierwszej w nocy?-pyta z sarkazmem.
-Imprezować.
-Albo spać-wzdycha i ziewa.-Ula, idź spać, co?
-Nie-odpowiadam stanowczo.-Ja chcę z tobą porozmawiać.
-Porozmawiamy, ale jutro. Idź, przebierz się w piżamę i połóż się do łóżka, dobrze?-mówi tonem, jak do dziecka.
-A mogę się nie przebierać? Jak zdejmowałam sukienkę to o mały włos bym się nie zabiła.
-Czyli jesteś bez ubrań? Czyli leżysz już w łóżku? Powiedz, że leżysz już w łóżku?
-Nieee-śmieję się.-Siedzę w kuchni. Znaczy stoję. I piję sok.
-Mówiłaś, że jak się rozbierałaś o mało co, a byś się zabiła... Czy ty tam stoisz naga?
-Tak, a co?
-Masz włączone światło?
-No tak. Ale co to ma do rzeczy?-pytam zniecierpliwiona.
-Jezu, jak dobrze, że na przeciwko ciebie jest jakaś firma, a nie blok czy coś-wzdycha.
-Nie rozumiem-mówię tonem obrażonej dziewczynki.
-Ula, Skarbie, idź spać, dobrze?
-Ale ja chcę z tobą porozmawiać!-podnoszę głos.
-Ula-mówi rozpaczonym głosem.-Jutro porozmawiamy.
-Ale ja tęsknię.
-Ja też, ale...
-To dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?
-Bo chcę też spać, jutro porozmawiamy, przysięgam. Teraz idź spać.
-Jak mnie kochasz, to porozmawiaj ze mną.
-Co?-szepcze.
-Chociaż przez piętnaście minut.
-Dobrze. Idź i się połóż, Ula, proszę.
-No dobrze, już dobrze.
Wykonuję jego prośbę. Zapominam wyłączyć światła, ale nie przejmuję się tym.
Wchodzę do sypialni. Kładę się na łóżko.
-Już leżę-mówię.
-Cudownie-ziewa.-To o czym rozmawiamy?
-A nie wiem-uśmiecham się i przykrywam się kołdrą.
-Jak było na koncercie?-pyta.
-Super! Naprawdę!
Zaczynam opowiadać, a po chwili robię się śpiąca.
-Krzysiek-mówię, jednak ten nie odpowiada.-Krzysiek!
-Co?-pyta zaspany.
-Idę spać.
-W końcu-szepcze.-Dobranoc. Kocham cię.
-Ja ciebie też! Papa-żegnam się z nim i się rozłączam.
Zasypiam prawie natychmiast. Następnego dnia budzę się z niemiłosiernym bólem głowy. Jakie jest moje zdziwienie, gdy okazuje się, że spałam w samej bieliźnie.
Idę do kuchni, gdzie jest włączone światło. Wypiajm sok, który stoi na blacie. Robię sobie kawę. Co jest dziwne, pamiętam wszystko z wczoraj. No, prawie wszystko. Wiem, że weszłam do mieszkania, a dalej pustka.
Idę do sypialni po telefon. Okazuje się, że mam nieodczytaną wiadomość.
Od: Krzysiek
Jak tam? Boli głowa? Chcesz jeszcze rozmawiać?
Do: Krzysiek
Nie mam pojęcia, o czym mówisz...
W następnej wiadomości Krzysiek opisuje mi, że dzisiaj rano zadzwoniłam do niego i niesamowicie chciało mi się rozmawiać.
Do: Krzysiek
Ale było chociaż zabawnie. Co nie?
Od: Krzysiek
Taaak, bardzo. W życiu się tak nie uśmiałem.
Do: Krzysiek
Przepraszam. Jakoś Ci wynagrodzę to, jak wrócisz.
Od: Krzysiek
Nie no, spokojnie. Nic takiego się nie stało.
Do: Krzysiek
Kocham Cię, wiesz?
Od: Krzysiek
Wiem. Ja Ciebie też. Jak tam urodziny? Już wiesz, kogo jeszcze zaprosisz?
Do: Krzysiek
Poza tymi osobami, co Ci wcześniej mówiłam, to jeszcze wczoraj Come zaprosiłam.
Od: Krzysiek
O... Tego się nie spodziewałem.
Do: Krzysiek
Szkoda, że Cię nie będzie...
Od: Krzysiek
Noo, też żałuję. Ale wynagrodzę Ci to, jak wrócę, Skarbie.
Do: Krzysiek
Na to liczę.***
Jest dużo krótszy, niż miały być. Próbowałam dobić do tych 2000 słów, ale nie wyszło. Bardzo mi zależało, żeby wstawić jeszcze dziś (_aleksobiasz_69_ pytała cały czas "kiedy nowy rozdział?" to ma 😂). Przepraszam, nadrobię to przy następnych. Nie tylko ilościowo, ale też i treściowo. A, no i jutro go poprawię, obiecuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/197807692-288-k749468.jpg)
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfiction"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!