66. Propozycja randki i rozmowy o przyszłości.

207 32 439
                                    

ULA
   Rozmawiałam z Krzyśkiem do północy, przez co następnego dnia wstałam późno. A to niedobrze, bo jutro jest koncert Comy i muszę przygotować się na niego.
   Biorę prysznic, zajmuję się kotem i jem śniadanie. Tym razem nie płatki z mlekiem, a jajecznicę. Miła odmiana. Naprawdę. Polecam takie zmiany.
   Jedząc śniadanie, domówiłam z Adamem sprawy jutrzejszego koncertu. Mówi, że musimy się spotkać, aby mógł dać mi identyfikator.
   Po zjedzeniu śniadania postanawiam posprzątać. Kiedy już kończę ogarniać mieszkanie, siadam na kanapie i dzwonię do bliskich, i zapraszam ich do siebie na urodziny. Wszyscy się zgodzili.
   Przygotowuję sobie aparat i inne potrzebne rzeczy na jutro.
   Nudzi mi się, więc dzwonię do mamy.
   -Cześć, córcia-wita się pierwsza.
-Hej, mamuś. Co robisz?-pytam, głaszcząc Kosmosa za uchem.
-Jestem w mieście. Miałam iść na zakupy.
-A nie chcesz spotkać się ze mną na kawę?-proponuję.
-Chętnie.
   Ustalamy godzinę i kawiarnię, w której się spotykamy. Zaraz się zbieram do wyjścia.
   Na miejscu jestem po dwudziestu minutach. Mama jest szybsza i już siedzi przy stoliku.
   -Hej-witam się z nią.
-Cześć-uśmiecha się. Wstaje od stolika, przytula mnie i siada.-Co tam? Coś się stało?
-Nudziło mi się-wzruszam ramionami. Zdejmuję kurtkę, wieszam na krześle i siadam.
-A Krzysiek? Nie spotykacie się tak ogólnie na randki i te sprawy?-pyta, marszcząc brwi.
-Nie no, oczywiście, że się spotykamy codziennie, ale on od dwóch w tygodni jest w trasie-tłumaczę.
-Aaa-kiwa głową na znak, że rozumie.-Ale ogólnie, to jak wam się układa?
-Poczekaj chwilkę-idę zamówić kawę i zaraz wracam.
-Jak tam u was?-pyta.
-Super-odpowiadam z ogromnym uśmiechem.-Jest... bardzo miło.
-To się cieszę. Liczę, że jak ta trasa się skończy, to nas odwiedzicie, co? Kiedy będzie koniec tej trasy?
-Jeszcze dwa tygodnie-wzdycham.-Wiesz? Tęsknię za nim.
-Ojej-posyła mi pokrzepujący uśmiech .-Ale jest coś jeszcze, co? Co się dzieje?
   Nie odpowiadam od razu, bo przychodzi kelner z moją kawą. Dziękuję z uśmiechem i patrzę na mamę.
   -Skąd ty takie rzeczy wiesz? Nic nie mówiłam o tym, a ty masz rację-śmieję się.
-Jestem twoją mamą, wiem takie rzeczy. To co się dzieje?
   Opowiadam jej o swoich zmartwieniach, czyli o Oldze. O jej rozmowie telefonicznej.
   -No nieciekawa sprawa-przyznaje i bierze łyk kawy.-Ale nie wydaje mi się, że Krzysiek jest tym typem faceta, który mimo uczucia, jakim cię darzy, byłby w stanie cię zdradzić.
-Wiem, ale...-wzdycham.-Sama rozumiesz.
-Rozumiem, rozumiem. Ale przecież nie masz czym się martwić-łapie mnie za dłoń.-A jeżeli coś ci zrobi, to będzie miał do czynienia ze mną.
-Uprzedzę go może, co?-śmieję się.
-Nieee-na jej twarzy pojawia się grymas.-Wtedy nie będę mogła wykorzystać elementu zakończenia.
-Ohh no tak-puszczam jej oczko.
   Po kawie idziemy na spacer. Spędzamy miło czas, ale przypominam sobie o spotkaniu z Adamem. Przepraszam mamę, żegnamy się i dzwonię po taksówkę.
   Przyjeżdża mój środek transportu. Mówię adres klubu, w którym jutro będzie grał zespół.
   Na miejscu jestem po piętnastu minutach. Dzwonię do Adama.
   -Hej-odzywam się pierwsza.-Już jestem.
-O, poczekaj. Będziemy za pięć minut-mówi i się rozłącza.
   Czekam kilka minut i podjeżdża duży bus.
-Dzień dobry-uśmiecha się Adam i mnie przytula.
-Cześć-mówię i witam się z resztą.
   Wchodzimy do środka. Idziemy na zaplecze klubu. Piotrek wyjmuje z kartonu identyfikator z moim imieniem i nazwiskiem.
   -Zdjęcia nie trzeba było, bo to nieduży koncert, ale już na Męskim trochę inaczej to będzie wyglądało-tłumaczy Adam.
-Dobra, rozumiem-mówię z uśmiechem.-To co? Nie będę wam przeszkadzać.
-Odprowadzę cię do drzwi-menager Comy obejmuje mnie ramieniem i odchodzimy stamtąd.-Chciałabyś wyskoczyć ze mną na kawę lub kawę?
-Zależy, o jakim charakterze ma to być kawa?-staję przed nim i zakładam ręce na biodra.
-Liczę na randkę-mówi z uśmiechem na twarzy.
-No niestety, ale w takim wypadku muszę odmówić-wzruszam ramionami.-Jako znajomi, chętnie, ale...
-Masz kogoś?-bardziej stwierdza, niż pyta.
-Zgadza się.
-No nic. Przekaż mu, że ma najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem.
-Przekażę-mówię i całuję go w policzek.-Do zobaczenia jutro.
-Papa-otwiera mi drzwi, a ja z uśmiechem wychodzę.
   Wracam spacerkiem do mieszkania. Daję jeść Kosmosowi i zaczynam robić spaghetti. Przerywa mi dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: Krzysiek
Hej, Skarbie. Masz chwilkę?
Do: Krzysiek
Za 10 minut.
Od: Krzysiek
Za 10 minut zadzwonię.
   Kończę robić spaghetti i akurat dzowni Zalewski.
   -Cześć, Skarbie! Co tam u ciebie?-pyta od razu. Po jego głosie słyszę, że jest szczęśliwy.
-Co ty taki... zadowolony?-marszczę brwi.
-Mam dla ciebie niespodziankę-mówi.
-Jaką?-pytam, nakładając na talerz spaghetti, co nie jest łatwe, bo muszę pilnować, aby telefon nie upadł, a przytrzymuję go przy uchu tylko ramiemiem.
-Nie mogę powiedzieć, wtedy nie będzie niespodzianki-śmieje się.
-Poczekaj-odkładam telefon na blat, nakładam trochę makaronu z sosem na talerz i znów przykładam komórkę do ucha.-Już jestem. Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
-Ale ta ci się spodoba-mówi.
-A jak nie?-siadam przy stole i zaczynam jeść.
-Too... przez tydzień będę robił, co zechcesz.
-Ty i tak robisz to, co chcę-mówię z pełną buzią, przez co nic nie rozumie.
-Najpierw zjedz, potem mów-śmieje się.
-Ty i tak robisz to, co chcę-powtarzam, kiedy już połknę makaron.
-No w sumie tak... hmm... to nie wiem. Czekaj, zaraz coś wymyślę...-przerywa na moment, po czym znów się odzywa.-Ale o czym my mówimy?! Na pewno ci się spodoba!
-Jak się nie spodoba, to ja wymyślam, co będziesz robić-mówię.
-Ojoj, chyba zaczynam się bać.
-Ale skoro mi się spodoba, to chyba nie masz czego.
-No tak. Ale to jest tak super, że...! No aż brak słów! Sam nie mogę się doczekać!-krzyczy szczęśliwy.
-Teraz to ja się zaczynam bać-śmieję się.
-Nie masz czego.
-W ogóle, nie chcę cię martwić, ale co raz więcej mężczyzn się mną interesuje-mówię ze śmiechem.
-Kto?-humor od razu mu się zmienia i jest lekko zdenerwowany.-Poza tym kasjerem?
-Adam-odpowiadam krótko.-Zapraszał mnie na randkę.
-Jaki znowu Adam?
-Menager Comy-odpowiadam z uśmiechem.
-Coo?! Ojoj, chyba będziemy mieć z nim problemy, co?-śmieje się, chociaż jest to nerwowy śmiech.
-Odmówiłam mu, spokojnie.
-No mam taką nadzieję.
-Ale kazał przekazać, że masz najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem-przypominam sobie.
-Przecież ja to wiem.
   Rozmawiamy jeszcze trochę, potem długo bawię się z kotem i piszę z Sarą.
Chcę być jutro wypoczęta, więc wcześnie idę spać. Biorę prysznic i kładę się do łóżka.
   Następnego dnia wstaję rano. Bardzo się stresuję. Tylko czym? Przecież to nie jest pierwszy koncert, na którym będę robiła zdjęcia. Może chodzi o to, że muzykę Comy po prostu kocham, a Brodki już tak niekoniecznie? No i tam był Krzysiek... tu go nie ma.
   Nic nie jem na śniadanie, piję tylko kawę. Oczywiście, daję jeść dla kota. Sprzątam całe mieszkanie, mimo, że wczoraj robiłam porządki. W pewnej chwili dostaję wiadomość od mojego chłopaka.
Od: Krzysiek
Jak tam humorek? Stresujesz się?
Do: Krzysiek
Jak mam być szczera, tak.
Od: Krzysiek
Skarbie, czym? I Ty, i ja, i Coma i w ogóle wszyscy wiemy, że zrobisz zajebiste zdjęcia. Nie masz czym, naprawdę.
Do: Krzysiek
Sama nie wiem, czym się denerwuję.
Od: Krzysiek
Przecież to nie pierwszy raz, kiedy robisz zdjęcia na koncercie.
Do: Krzysiek
Tak, ale... to jest pierwazy koncert bez Ciebie i... myślę, że to może być przez to...
Od: Krzysiek
Ooo, ale to urocze! Skarbie, wiem, że doskonale poradzisz sobie beze mnie. Z resztą, będę Cię wspierał mentalnie. Nie masz czym się martwić!
Do: Krzysiek
Dziękuję, jesteś kochany.
Od: Krzysiek
Wiem o tym bardzo dobrze.
Do: Krzysiek
Ahh Ty i te Twoje ego...
Od: Krzysiek
Też Cię kocham!
   Humor mi się poprawia przez tę rozmowę, więc postanawiam się z nim podroczyć.
Do: Krzysiek
Nie powiedziałam, że Cię kocham, więc nie rozumiem, po co dałeś te "też" na początku...?
Od: Krzysiek
Ulaaa... proszę sobie ze mnie nie żartować.
Do: Krzysiek
Nie wiem, o co Ci chodzi...?
Od: Krzysiek
Oj, Ty już bardzo dobrze wiesz, o co mi chodzi... Pogadamy jutro, teraz muszę spadać na próbę.
Do: Krzysiek
Papa, kocham Cię!
Od: Krzysiek
Aha? Teraz "kocham Cię", a wcześniej?!
Do: Krzysiek
Aj tam, tylko się z Tobą droczyłam. Wiesz, że kocham Cię najmocniej na świecie.
Od: Krzysiek
No wiem, wiem. Serio muszę lecieć, bo Olga już się wkurza. Papa, kocham Cię!

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz