KRZYSIEK
Wchodzę do środka. Opieram się plecami o ścianę.
Nie chciałem pokazać, jak bardzo to pożegnanie było dla mnie ciężkie. Ula tylko gorzej by się czuła. Będzie mi jej brakować. Strasznie. To wcale nie będzie tylko miesiąc. To będzie cholernie długi miesiąc.
Biorę głęboki wdech. Zabieram torbę i idę do biura Olgi, gdzie mamy się spotkać. Ciekawe, czy wszyscy już są.
Pukam do drzwi i od razu wchodzę do środka.
-No w końcu!-krzyczy Olga i rozkłada ręce.-Dziękujemy bardzo za przybycie!
-Daj mu spokój-mówi Quentin, chłopak Moniki. Jest francuzem, ale jego polski jest wyjątkowo dobry.
-Mieliśmy być wszyscy na czternastą. Jest za dziesięć. Także się nie spóźnił-zauważa Monika.
-Dzięki, Monia-witam się z nią buziakiem w policzek, po czym podaję dłoń francuzowi.-Dzięki, Quentin.
-Ludzie, czas to pieniądz!-Olga unosi dłonie w powietrze.-Wy, artyści, nie myślicie o tym w taki sposób.
-Masz rację-śmieje się Monika.-Nie myślimy, co nie, Krzysiek?
-No nie-z uśmiechem przybijam z nią piątkę.
Po kilku minutach przyjeżdża kierowca. Wychodzimy na zewnątrz. Wkładamy nasze torby i walizki do bagażnika. Patrzę, jak Monika żegna się ze swoim chłopakiem.
Jakiś czas temu, ja tak stałem z Ulą. To my sobie mówiliśmy, że będziemy tęsknić za sobą.
Już czuję tę pustkę. Nie wiem, jak sobie poradzę bez niej.
Chcę wchodzić do busa, ale zatrzymuje mnie głos Quentina.
-Krzysiek!-woła.
-Tak?-podchodzę do niego.-Co jest?
-Dbaj o Monikę, dobrze?-prosi, podając mi dłoń.
-Pewnie. Nie masz czym się martwić- ściskam jego dłoń i posyłam ciepły uśmiech.-Cześć.
-Cześć.
Wchodzę do busa. Zajmuję moje ulubione miejsce. To tu ostatnio siedzieliśmy z Ulą.
Ruszamy. Przez pierwszą godzinę śpię. Jestem strasznie zmęczony. Całą noc nie spałem, udało mi się zasnąć nad ranem, ale od razu obudziłem się i nie mogłem ponownie zasnąć.
Potem, po pierwszym postoju, czytam książkę. Przez ostatnie dni dużo czasu spędziłem z moją ukochaną, przez co nie czytałem prawie w ogóle. Teraz mam okazję to nadrobić.
Po dość dłuższym czasie, siada do mnie Olga. Patrzę na nią z uśmiechem, który natychmiast odwzajemnia.
-Powinnam cię przeprosić-mówi.
-Za co?-pytam zdziwiony. Totalnie nie wiem, o co jej chodzi.
-Za to, że tak na ciebie naskoczyłam rano. Ostanio mam dość nerwowy okres, to dlatego. Przepraszam-spogląda na mnie zawstydzona.
-Rozumiem, nic się nie stało-puszczam jej oczko.-Chcesz pogadać? Coś się dzieje złego?
-Nie, nie trzeba-kręci głową na boki.-Muszę sobie z tym poradzić sama.
-Jak uważasz, ale jak coś, wal śmiało.
-Jasne, zapamiętam. Nie będę ci przeszkadzać.
Wstaje z fotela i odchodzi do przodu. Przez chwilę patrzę na widok za oknem, po czym wyciągam telefon. Piszę wiadomość do Uli.
Do: Ula
Hej. Jak tam Ci dzień mija?
Odpowiedź przychodzi natychmiast.
Od: Ula
Już tęsknisz?
Do: Ula
A ty nie?
Od: Ula
A wiesz, że nie bardzo? Spotkałam się z Macukiem, baaardzo mi poprawił humor.
Uśmiecham się pod nosem. Cała Ula... Moja kochana Ula.
Do: Ula
Aha? Wiesz co? Chyba też muszę poprawić sobie humor. Idę do Olgi. Papa!
Od: Ula
A tylko spróbuj!
Do: Ula
Ha! Mam Cię! Jesteś zazdrosna!
Od: Ula
I to jak?
Do: Ula
Nudno bez Ciebie...
Od: Ula
Przyzwyczajaj się!
Do: Ula
Niestety... No nic... Musimy sobie poradzić jakoś...
Od: Ula
Damy radę! I tak naprawdę nie spotkałam Marcina.
Piszemy jeszcze trochę ze sobą, po czym Ula musi kończyć, bo się spotyka z Sarą. Ja dalej czytam książkę.ULA
Poszłam do kawiarni. Zajęłam stolik i zamówiłam sobie herbatę. Zaraz przyszedł Artur z dziewczyną-Martyną. Jest wyższa ode mnie. Ma długie, proste, rude włosy. Jest troszkę grubsza. Ale nie jakoś bardzo. Ma ładnie zaznaczone kobiece kształty. Jej oczy są niesamowicie zielone.
Para podchodzi do mnie. Wstaję od stolika.
-Hej-Artur całuje mnie w policzek.-To jest Martyna.
-Hej, Ula-podaję jej dłoń, którą ściska.-Miło mi.
-Martyna, mnie również.
Zamawiają sobie coś do picia, po czym oddajemy się rozmowie.
-Jak z Krzyśkiem?-pyta nagle Artur.
-Pojechał niedawno.
-Ciężko było?-bardziej stwierdz, niż pyta.
-I to jak-wzdycha.-Ale nie rozmawiajmy o tym. Jak długo się znacie?
Rozmawiamy naprawdę długo, po czym ja wracam do domu. Dostaję wiadomość do Krzyśka.
Od: Krzysiek
Hej. Jak tam Ci dzień mija?
Piszę z nim dość długo, po czym przychodzą do mnie moje siostry z Sarą.
-Jak samopoczucie?-pyta Natalka, wchodząc do środka.
-Kiepsko-wzdycham i obserwuję, jak zdejmują kurtki i buty.
-Tak myślałyśmy-mówi Paulina.
-Dlatego...-zaczyna Sara. Wyjmuje z torby butelkę wina.-...mamy to!
-Jesteście kochane-śmieję się, a one ze mną.
Idę do kuchni po cztery kieliszki i sok pomarańczowy. Biegnę do salonu, gdzie siedzą dziewczyny. Dla ciężarnych nalewam soku do kieliszków, a sobie i Sarze nalewam wina.
Rozmawiamy o trasie, na którą pojechał Krzysiek.
-Jestem w szoku-zaczyna Sara.
-Dlaczego?-pytam.
-No bo... puściłaś go. Tak po prostu-pstryka palcami.
-A co miała zrobić?-wzrusza ramionami Paulina.
-Do kaloryfera przywiązać?-dodaje Natalia.
-Nie zrobiłaś mu sceny histerii?-pyta Sara.
Przypominam sobie nasz obiad w restauracji.
Opowiadam dziewczynom o rozmowie Olgi, którą usłyszałam.
-Głupia pinda-komentuje Sara.
***
W ogóle nie wyrobiłam się z czasem, ale są trzy rozdziały! Więc brawo ja!
Chciałabym Wam jeszcze raz podziękować! Naprawdę, nie myślałam, że to opowiadanie będzie miało tyle gwiazdek i wyświetleń. Dziękuję Wam bardzo!
Jak się podoba perspektywa Krzyśka? Pamiętajcie, to dopiero początek!
![](https://img.wattpad.com/cover/197807692-288-k749468.jpg)
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfiction"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!