Następnego dnia w pracy, sytuacja się powtórzyła. Wiktor dotykał mnie, mówił dziwne rzeczy, uśmiechał się... Dotykał mnie wbrew mojej woli...
Poprosiłam o wolne. Dostałam dwa dni. Mój szef jest cudowny. Powiedział, że mogę dostać dwa dni wolnego, bo jestem jego najlepszym fotografem i nie mogę się przemęczać.
Tylko ja się nie przemęczam. Ja po prostu... boję się. Boję się, jak cholera! Nie wiem, co tym razem wymyśli Wiktor.
Po sytuacji w kuchni, wziełam pół godzinny prysznic. Czułam do siebie takie obrzydzenie... Nie mogłam na siebie patrzeć w lustrze.
Przez cały wieczór bolał mnie brzuch. Płakałam. Nie, ja nie płakałam. Ja ryczałam, wyłam w poduszkę.
Dzisiaj, pierwszego dnia wolnego, budzę się o szóstej. Spałam dwie godziny.
Leżę prosto, jak kłoda. Nie ruszam się. Ból brzucha nie minął. Towarzyszy mi od kilku dni.
Przypominam sobie jego dotyk na sobie. Zapach jego perfum. Ciepły, nieprzyjemny oddech na szyji.
Zamykam oczy i zaczynam płakać. Nie chcę tak! Nie chcę, żeby mnie dotykał, wbrew mojej woli! Tak nie można!
W głowie, jak echo, słyszę jego obrzydliwy głos.
"Ładnie wyglądasz"... "Pobudzasz moją wyobraźnię"...
Znów czuję, jakby mnie dotykał... Jeździł swoimi dużymi dłońmi po moim ciele.
Zaczynam czuć mdłości. Źle się czuję. Niedobrze mi.
Wstaję z łóżka i biegnę do łazienki. Wymiotuję do sedesu. Włosy opadają mi na twarz.
Kiedy kończę, siadam, opierając się plecami o ścianę. Podkulam nogi i płaczę. Głośno, rozpaczliwie. Mój szloch odbija się echem od ścian łazienki.
Gdy już jest trochę lepiej i opanowuję emocje, biorę długi, ciepły prysznic. Zakładam szlafrok, a mokre włosy zwiazuję w kucyk.
Idę do kuchni i robię sobie kawę. Daję jeść Kosmosowi. Nagle dostaję wiadomość od Zalewskiego.
Od: Krzysiek
Hejka, kochana! Jak tam w pracy? Mam interweniować?
Po raz kolejny z moich oczy płyną łzy. W pierwszej chwili chcę do niego zadzwonić i poprosić o pomoc. Opowiedzieć mu o wszystkim. Ufam mu.
Już nawet wybieram numer do Krzyśka, ale w ostatniej chwili rezygnuję. Nie chcę go niepokoić. Jednak odpisać coś muszę.
Do: Krzysiek
Wzięłam wolne. Źle się czuję trochę.
Od: Krzysiek
Co się dzieje?
Do: Krzysiek
Brzuch mnie boli i wymiotowałam rano
Od: Krzysiek
Bardzo boli?
Do: Krzysiek
Trochę.
Od: Krzysiek
Mam przyjechać?
Do: Krzysiek
Nie, co Ty? Nie trzeba.
Od: Krzysiek
Będę za dwadzieścia minut.
Jęczę głośno. Nie chcę, żeby widział mnie w takim stanie.
Do: Krzysiek
Krzysiek, nie! Nie przyjeżdżaj!
Od: Krzysiek
Za późno.
Wzdycham tylko i idę do sypialni się ubrać.
Nie przykładam jakiejś wielkiej uwagi do tego, co zakładam. Szare dresy i czarna bluza. Idealnie.
Maluję się, żeby nie wyglądało, że płakałam.
Wracam do kuchni. Siadam przy stole. Na moje kolana wskakuje Kosmos. Uśmiecham się smutno i drapię go za uchem.
Nagle słyszę pukanie do drzwi. Odstawiam kotka na podłogę i idę otworzyć.
W drzwiach stoi Krzysiek.
-Hej-wchodzi do środka.
-Cześć-witam się cicho.
Nachyla się, aby mnie pocałować w policzek, ale odsuwam się. Sama myśl, że jakiś facet będzie mnie dotykał powoduje, że chce mi się płakać.
-Wszystko w porządku?-pyta, marszcząc brwi.
-Jaa...-nie wiem, co powiedzieć.-Nie chce, żebyś się zaraził.
-Czym?-zdejmuje kurtkę i buty.
Idziemy do kuchni, gdzie robię mu herbatę.
-Zatrucie pokarmowe-tłumaczę.-Możesz się zarazić, a tego nie chcę.
-Może jedź do lekarza? Mogę pojechać z tobą.
-Nie, nie trzeba-uśmiecham się do niego.-Przejdzie mi. Co u ciebie?
-Zachowujesz się jakoś dziwnie...-marszczy brwi.-Na pewno wszystko dobrze?
-Tak-uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Sztuczny uśmiech.-Opowiadaj, co słychać u ciebie?
Rozmawiamy jakąś godzinę. Biorę od niego kubek po herbacie i mój po kawie. Podchodzę do zlewu i myję je.
-Ula... Na pewno wszystko w porządku?-pyta, kiedy myję drugi kubek.
Krzysiek staje za mną i dotyka mojego ramienia.
Sam jego dotyk powoduje, że przypominam sobie, jak Wiktor mnie dotykał. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, przestaję myć kubek.
-Ula...-Krzysiek kładzie drugą dłoń na drugim ramieniu, na co strzepuję obie.
Zalewski się odsuwa, ale za chwilę dotyka mojej talii. Chce mnie obrócić przodem do siebie, a ja się denerwuję.
-Krzysiek...-zaczynam.
-Ula, co się dzieje?-pyta, kładąc drugą dłoń na drugim boku talii.
Na ten gest upuszczam kubek. Rozbija się. W całym zlewie jest pełno szkła.
-Cholera!-krzyczę, kładąc dłonie na blacie przy zlewie. Nie jest to dobry pomysł. Nie przewidziałam, że może tam być szkło. Wbijam sobie jeden kawałek w dłoń.-Ała!
-Co się stało?-Krzysiek bierze moją dłoń i ogląda ją.-Oj Ula, Ula...
Z dłoni leci krew. Zalewski nakłada mi opatrunek na ranę i oferuje się, że posprząta bałagan.
Dziękuję mu i idę się położyć na kanapę. Po chwili zasypiam.
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fiksi Penggemar"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!